W poniedziałek "Gazeta Wyborcza", napisała o tym, że w środę MZ opublikowało nową listę leków refundowanych, na której nie było 14 leków generycznych (mających tańsze zamienniki) firmy Adamed. Według gazety, na żądanie firmy wiceminister zdrowia Marcin Czech wpisał leki z powrotem na listę, choć nie wynegocjował na nie niższej ceny.

Czech: Mniej niż 10 leków zagrożonych dostępem od stycznia czytaj tutaj>>

MZ: To dopiero projekt listy

- Myślę, że to jest opis rzeczywistości niezgodny z prawdą - skomentował te doniesienia Łukasz Szumowski w radiu RMF24. Jak wyjaśnił, ostateczna lista wciąż nie została opublikowana. - Jest projekt listy. Do niej będą dochodziły kolejne pozycje, ponieważ nadal są negocjacje i nadal są wpisywane nowe leki (...). Dopiero lista zostanie podpisana, jak będzie pełna. W tej chwili ona będzie się zmieniała. Cały czas  - poinformował minister zdrowia.

 

Jak zapewnił, Ministerstwo Zdrowia "nie idzie na pasku koncernów". - Mamy jedne z najtańszych leków. Koncerny głównie płaczą, że je docisnęliśmy do ściany. To jest główna troska koncernów  - zapewnił. Dodał, że "dosyć dociśnięty do ściany, jeśli chodzi o ceny leków", jest także koncern Adamed. "Po to, żeby pacjenci polscy mieli te leki w dobrej cenie, najtańszej w tej części Europy" - powiedział.

700 leków może zabraknąć w aptekach w przyszłym roku czytaj tutaj>>

 

Dużo leków może wypaść z listy

Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu Związek Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego zaalarmował, że co trzecie wykupowane w aptekach opakowanie leku refundowanego będzie niedostępne od przyszłego roku. Wszystko przez to, że z końcem grudnia wygasają decyzje refundacyjne ponad blisko 2,2 tys. leków.

Właśnie trwają negocjacje dla dużej części leków finansowanych ze środków publicznych. Tworzona jest lista leków refundowanych, która będzie obowiązywać od 1 stycznia 2019 r.

Wydanie decyzji tak naprawdę o tzw. kontynuacji refundacji oznacza wydanie kolejnej decyzji. Taki proces powtarza się co 2-3 lata. Firma musi złożyć wniosek, a następnie zaczynają się negocjacje z Komisją Ekonomiczną. Wszystko kończy wydanie uchwały przez Komisję Ekonomiczną oraz decyzja Ministra Zdrowia.

Wiceminister Czech podawał, że Komisja Ekonomiczna rozpatrzyła 2240 wniosków. - Członkowie Komisji Ekonomicznej podjęli 1776 pozytywnych decyzji i 304 negatywne – mówi Czech.  – Negatywna decyzja nie jest ostateczna. Przedsiębiorcy wracają do nas z nowymi ofertami, niższymi cenami.

Czech podkreślał, że żadnych leków nie zabraknie od 1 stycznia 2019 r. Podawał, że mają zrobioną listę leków, które nie mają swoich odpowiedników i firmy nie złożyły wniosku na przedłużenie refundacji, ale zapewniał, że takich leków jest kilka, mniej niż dziesięć. Podał, że kontaktują się z konsultantami krajowymi, czy można je zastąpić innymi lekami.

Refundacja leków i wyrobów medycznych. Komentarz praktyczny czytaj tutaj>>

Ta sytuacja przerosła resort

Osoba związana z branżą farmaceutyczną podaje, że coś dziwnego dzieje się z powstającą listą leków na 2019 r. - Opublikowany został projekt listy leków, który dotyczy tylko części aptecznej, nadal nie wiemy, jakie leki będą refundowane w części szpitalnej. Z tego co wiem, to nadal toczą się negocjacje  - mówi. - Już kiedyś zdarzało się tak, że po opublikowaniu gotowej listy, wprowadzano korekty, ale to, że projekt powieszono i zaraz ściągnięto świadczy o tym, że ilość wniosków przerosła możliwości ministerstwa zdrowia. Wiadomo, że mają braki kadrowe, a zostali zalani mnóstwem wniosków. Nie mają czasu na to, by je dokładnie przeanalizować. 

 

Cena promocyjna: 125.1 zł

|

Cena regularna: 139 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


 

Czwarta obniżka cen

Krzysztof Kopeć, prezes Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego przekonuje, że zarzuty "Gazety Wyborczej" są nieprawdziwe, a cała sytuacja absurdalna.  - Od początku negocjacji informowaliśmy opinię publiczną o tym, że są one już czwartymi dotyczącymi cen tych samych leków i że nie możemy obniżać ich w nieskończoność - podkreśla Kopeć. - Dialog branży z ministerstwem prowadzony jest na transparentnych zasadach. Napisaliśmy wiele pism do Ministerstwa Zdrowia, prosiliśmy o spotkania i za każdym razem przedstawialiśmy nasze argumenty.

Prezes Kopeć przyznaje, że pierwszy projekt listy refundacyjnej rzeczywiście różnił się od następnego, ale resort zdrowia podkreślał, że jest to tylko projekt, a negocjacje trwają i rozważane są wszystkie argumenty przedstawiane przez wnioskujących.

- W pierwszym projekcie obwieszczenia nie znalazły się produkty wielu firm farmaceutycznych. Zgodnie z procedurą administracyjną stosowaną w procesie ubiegania się o refundacje wobec wszystkich firm - po otrzymaniu negatywnych rozstrzygnięć Ministra Zdrowia przedstawiają one nowe propozycje cenowe dla wnioskowanych produktów i te nowe ceny zostały ostatecznie zaakceptowane przez Ministra Zdrowia. Nie było więc żadnych uchybień w procedurze. Jest to procedura stosowana w jednakowy sposób dla wszystkich wnioskodawców ubiegających się o refundację leków - mówi Kopeć i podkreśla, że krajowe firmy dostarczają co drugi kupowany w aptekach lek, a będąc na miejscu gwarantują ciągłość dostaw, dlatego są ważnym elementem bezpieczeństwa w tym względzie.

Kopeć podkreśla, że firmy produkując leki w Polsce nie mogą oferować cen azjatyckich, bo koszty wytwarzania w Europe są wyższe. Poza tym ceny leków w Polsce należą do najniższych w UE, a do 75% polskich leków pacjent nie dopłaca więcej niż 10 zł. 

Lek na SMA może być na nowej liście?

Wiceminister Czech mówił , że w związku z tym, że mają w ministerstwie dużo pracy z przedłużeniem refundacji dla ponad 2,2 tys. leków, raczej na liście obowiązującej od 1 stycznia 2019 r. nie będzie zbyt wielu zmian. Podał, że starają się, by na liście pojawił się lek na rdzeniowy zanik mięśni (SMA), który byłby dostępny dla wszystkich pacjentów. 

Zdaniem Szumowskiego, rdzeniowy zanik mięśni (SMA) to "straszna choroba". "Horror - choroba, ponieważ dziecko nie siądzie do wigilii, ponieważ przestaje siedzieć, przestaje chodzić, przestaje łykać, oddychać i w końcu umiera. Rodzice na to patrzą, patrzą, jak ich dziecko umiera w ciągu roku, dwóch lat i są kompletnie bezradni.  Od roku mamy nowy lek - faktycznie dramatycznie drogi i tutaj akurat minister Czech ogromną robotę zrobił, negocjując przez ostatnie miesiące z firmą cenę i warunki leczenia i chciałem powiedzieć dzisiaj - to jest wyjątkowa dla mnie osobiście również informacja, bo możemy uratować życie tych dzieci, bo one rozwijają się normalnie, jak dostaną ten lek" - zapewnił minister zdrowia.