W rządzie trwa gorączkowe poszukiwanie kadry medycznej do szpitali przekształcanych w covidowe oraz do powstającego szpitala polowego na Stadionie Narodowym w Warszawie. Dyrektorzy szpitali alarmują, że kadry medycznej brakuje, bo każda z placówek ma ok. 20 proc. załogi w izolacji lub kwarantannie.
Dlatego rząd próbuje szukać zasobów medycznych za granicą. W przyjętych w czwartek przez Sejm ustawach dotyczących walki z epidemią, minister zdrowia chce zachęcić do przyjazdu do Polski lekarzy zza granicy i ułatwić im podejmowanie u nas zatrudnienia. Zwłaszcza, jeśli są z państw spoza UE. Taka osoba będzie musiała mieć zaświadczenie z placówki, która chce ją zatrudnić, posiadać prawo pobytu w RP i mieć potwierdzony przez konsula dyplom lekarza.
Czytaj w LEX: Jesienna strategia walki z epidemią koronawirusa – nowe zadania lekarzy POZ oraz szpitali >
Wymagania wobec cudzoziemców
Poza tym, w świetle uchwalonych przez Sejm przepisów, powinna posiadać co najmniej trzyletnie doświadczenie zawodowe w danej specjalizacji, w której będzie pracować w Polsce. Musi też znać polski i oświadczyć to na piśmie przed podjęciem zatrudnienia. W polskim szpitalu będzie musiała też pracować przez rok pod okiem lekarza opiekuna z co najmniej II stopniem specjalizacji, aby uzyskać później pełne prawo do wykonywania zawodu lekarza.
Czytaj w LEX: Najnowsze trendy w komunikacji z mediami – jak je wykorzystać w promowaniu placówki opieki zdrowotnej? >
Ostatecznie zgodę na zatrudnienie cudzoziemca w polskim szpitalu podejmie minister zdrowia w porozumieniu z konsultantem krajowym w określonej dziedzinie medycyny. Lekarz później będzie miał prawo podejść do egzaminu nostryfikującego dyplom.
-To jest niebezpieczne rozwiązanie. Przyjadą do nas lekarze o niewiadomych kwalifikacjach i nieznajomości języka. Komunikacja z nimi będzie utrudniona - uważa prof. Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. Zapytany o to, gdzie rząd powinien szukać rezerw do walki z epidemią wskazuje, że m.in. wśród medyków, którzy skończyli studia medyczne, mają dyplom lekarza ale nie zdali jeszcze Lekarskiego Egzaminu Końcowego. – Do pracy przy pacjentach z COVID-19 można też przecież przyuczyć studentów piątego i szóstego roku medycyny. Ale rząd wybrał inną drogę. Ostatecznie, to na ministrze zdrowia będzie spoczywała teraz odpowiedzialność za zatrudnienie cudzoziemców -zaznacza prof. Matyja.
Dyrektorzy szpitali czekają jednak na cudzoziemców. - Są ogromne braki kadrowe. Liczymy tylko na to, że kwalifikacje lekarzy zza granicy będą dobrze zweryfikowane - mówi prof. Jarosław Fedorowski, szef Polskiej Federacji Szpitali
Sprawdź w LEX: Czy po 1.01.2021 r. będzie obowiązek digitalizacji dokumentacji medycznej, która prowadzona była w postaci papierowej? >
Tysiące obcokrajowców do pracy
Nurtującym pytaniem jest to, ilu medyków mogłoby przyjechać do nas zza granicy? Naczelna Izba Lekarska nie dysponuje takimi danymi, nie ma też informacji o tym ilu cudzoziemców jest w trakcie nostryfikacji dyplomu. Ale dr Ewgenij Mozgunow, anestezjolog oraz konsultant naukowy „Niezależna społeczność rosyjskojęzycznych lekarzy na świecie” wskazuje, że w Polsce przebywa około tysiąca lekarzy w trakcie przygotowań do nostryfikacji oraz ok. 300-500 po nostryfikacji, ale przed egzaminem z języka polskiego albo w trakcie stażu podyplomowego. Dr Mozgunow podaje, że do tego jest ok. 1,5-2 tys. osób z czynnym prawem do wykonywania zawodu i specjalizacją zrobioną za granicą, które nie składały wniosków o uznanie specjalizacji, ale pracowały jako specjaliści w kraju ojczystym. Tą ostatnią grupą mogą być Polacy, którzy robili specjalizacje za granicą. Te grupy lekarzy mogłyby skorzystać z szybszej ścieżki zatrudnienia w szpitalu.
- Niestety, zdarzają się też absurdalne sytuacje, które nie pozwalają podjąć cudzoziemcom pracy w Polsce w charakterze lekarza, bo wynika to z braku współpracy między izbami lekarskimi a urzędami wojewódzkimi, które wydają prawo pobytu. W konsekwencji osoby ze zdanym egzaminem nostryfikacyjnym np. mają problem z przedłużeniem prawa pobytu i nie mogą podjąć pracy w polskim szpitalu - wskazuje dr Mozgunow. Jego zdaniem warunki pracy w Polsce nie są wcale tak atrakcyjne, jakby się mogło wydawać.
Czytaj w LEX: Czy pracownik w nadzorze epidemiologicznym w związku z COVID-19 może pracować? >
- Przyjechałem tu sześć lat temu na podstawie programu repatriacji dlatego, że moja żona ma polskie korzenie. Jednak lekarz specjalista w Rosji zarabia 80 tys. rubli czyli ok. 5 tys. złotych. W Polsce takie kwoty przez zrobieniem specjalizacji są nieosiągalne - wskazuje dr Mozgunow.
Czytaj w LEX: Dochodzenie roszczeń wobec NFZ z tytułu tzw. nadwykonań >