Zgodnie z wyrokiem sądu I instancji ma ona też zwrócić do Funduszu ponad 460 tys. zł. Jest to kwota, jaką NFZ dopłacał do leków wystawianych na fałszywych receptach. Sąd II instancji, który rozpatrywał sprawę 5 listopada 2015 roku, dokonał analizy strat i obniżył kwotę konieczną do zapłacenia o 9 tysięcy złotych.
Lekarka wystawiła ponad sto recept na silne leki przeciwbólowe. Postawiono jej też zarzut sfałszowania karty leczenia byłego metropolity wrocławskiego, z której wynikało, że cierpi on na chorobę nowotworową.
Czytaj: Wrocław: proces lekarki oskarżonej o fałszowanie recept>>>
Lekarka nie przyznała się do winy. Tłumaczyła, że została oszukana i że po recepty przychodził osobisty sekretarz kardynała. Jednak były metropolita nigdy nie korzystał z usług przychodni, w której pracowała lekarka, nie miał też osobistego sekretarza.
Cały artykuł www.wyborcza.pl