Maciej Łokaj, radca prawny, ekspert Serwisu Prawo i Zdrowie. Specjalizuje się w dziedzinie prawa ochrony zdrowia, prawa medycznego, ponadto prawa gospodarczego, prawa spółek i prawa pracy. Autor i współautor licznych opracowań z zakresu prawa medycznego. Współautor publikacji „Działalność lecznicza. Podmioty wykonujące działalność leczniczą” Warszawa 2013. Doświadczenie zdobywał uczestnicząc w obsłudze prawnej dużych placówek ochrony zdrowia oraz lekarskich praktyk zawodowych. Obecnie prowadzi własną kancelarię, która świadczy obsługę prawną m.in. podmiotów wykonujących działalność leczniczą.
WK: Jaki cel przyświeca nowelizacji ustawy o świadczeniach zdrowotnych?
Maciej Łokaj: Po pierwsze należy podkreślić, iż dyrektywa o transgranicznej opiece zdrowotnej ma realizować jedną z fundamentalnych zasad Unii Europejskiej to jest swobody przepływu usług, w tym wypadku w sferze opieki zdrowotnej. Taki też cel mają spełniać przepisy projektowanej nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej. Generalnie, najważniejsze jest zapewnienie pacjentowi możliwości swobodnego wyboru świadczeniodawcy, który wykona określony zabieg czy badanie. Tym samym ubezpieczony pacjent będzie mógł leczyć się w każdym kraju członkowskim UE, a NFZ będzie zobowiązany do refundacji tak udzielonych świadczeń – choć nie wszystkich. Minister Zdrowia określi bowiem, w specjalnym wykazie, grupę świadczeń, która będzie wymagała uprzedniej zgody płatnika, czyli NFZ.
WK: Czy nowelizacja spełnia oczekiwania społeczne w dziedzinie opieki transgranicznej?
MŁ: W chwili naszej rozmowy możemy rozpatrywać jedynie projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, który obejmuje wdrożenie przepisów unijnej dyrektywy o transgranicznej opiece zdrowotnej. Obecnie zakończony został etap konsultacji zewnętrznych dotyczących projektu. Od razu należy zauważyć, że Ministerstwo Zdrowia nie uznało za zasadne wielu uwag do projektu. Moim zdaniem niesłusznie, przynajmniej w odniesieniu do niektórych z nich. Według mnie powinny zostać uwzględnione. Pomimo to mam nadzieję, że nowelizacja zostanie uchwalona w pierwszym kwartale nowego roku, aby zarówno osoby chcące leczyć się za granicą, jak i podmioty wykonujące działalność leczniczą miały jasność co do obowiązujących przepisów.
WK: Jakich regulacji należy się spodziewać wkrótce?
MŁ: Przede wszystkim czekamy na uchwalenie koniecznej nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, o której mówiłem wcześniej. Następnie niezwykle ważne będą rozporządzenia, do których wydania zobowiązany będzie Minister Zdrowia. Szczególnie istotnym będzie rozporządzenie, które ma zawierać wspomniany już wykaz świadczeń, w odniesieniu do których zwrot kosztów będzie wymagać uprzedniej zgody NFZ. Jest to wykorzystanie pewnego rodzaju „furtki”, jaką pozostawiła dyrektywa krajowym ustawodawcom. Do tej grupy świadczeń zaliczają się między innymi świadczenia wymagające hospitalizacji pacjenta i pozostawienia go na co najmniej jedną noc w placówce medycznej, czy też świadczenia wysokospecjalistyczne.
WK: Jakiego zakresu świadczeń zdrowotnych nie obejmuje dyrektywa?
MŁ: Dyrektywa nie ma zastosowania zasadniczo do trzech grup świadczeń. Po pierwsze są to świadczenia z zakresu opieki długoterminowej, po drugie przeszczepów komórek, tkanek i narządów, po trzecie programów powszechnych szczepień przeciw chorobom zakaźnym.
WK: Na jakich zasadach – w myśl projektu – będzie się odbywało finansowanie kosztów świadczeń opieki zdrowotnej przez NFZ?
MŁ: Projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach zakłada, że pacjent podlegający ubezpieczeniu w ramach polskiego systemu ma prawo do zwrotu poniesionych kosztów planowych świadczeń zdrowotnych uzyskanych w innym państwie członkowskim, przy czym spełnione tu muszą być łącznie pewne warunki. Przede wszystkim Fundusz będzie refundować wyłącznie te świadczenia, udzielone za granicą, które należą do koszyka świadczeń gwarantowanych w Polsce. Ponadto, kwota refundacji będzie odpowiadała stawkom stosowanym przez NFZ w umowach z krajowymi świadczeniodawcami. Podam przykład, jeśli pacjent uzyskał świadczenie w Niemczech, którego wartość po przeliczeniu wyniosła 300 złotych, a w ramach polskiego systemu kwota refundacji wynosi 200 złotych, to otrzyma on zwrot jedynie tych 200 złotych. Trzeba też pamiętać, iż zgodnie z projektowanymi przepisami zwrot będzie obejmował tylko kwotę rzeczywiście poniesionych kosztów, a zatem opierając się na kolejnym przykładzie, jeśli kwota refundacji w Polsce danego świadczenia wynosi 200 złotych, a pacjent zapłaci za nie 150, to zwrot obejmie rzeczywistą kwotę 150 złotych.
WK: Jak wyglądało finansowanie leczenia za granicą przed 25 października, czyli wejściem z życie dyrektywy unijnej o leczeniu transgranicznym, w porównaniu z rozwiązaniami zawartymi w projekcie? Co się zmienia dla pacjenta?
MŁ: Przed wejściem w życie dyrektywy obowiązujące ustawowe uregulowania w zakresie możliwości leczenia polskich pacjentów za granicą były dość ograniczone. Zgodnie z ustawą, NFZ finansował koszty leczenia oraz badań diagnostycznych poza granicami naszego kraju, po pierwsze na podstawie unijnych przepisów o koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego, dotyczących przede wszystkim pracowników migrujących, po drugie w sytuacji jeśli danego leczenia lub badań nie przeprowadzało się w kraju. Oba te przypadki obejmowały zabiegi planowe i konieczne było uzyskanie uprzedniej zgody Funduszu. Regulacje te, zasadniczo, zostały przeniesione do obecnego projektu nowelizacji ustawy obejmującego uregulowania dotyczące opieki transgranicznej. Jednocześnie, po wejściu w życie przepisów dyrektywy, w pozostałym zakresie świadczeń planowych zniesione zostały ograniczenia dotyczące możliwości wyboru świadczeniodawcy. Teraz to pacjent ma decydować gdzie chce się leczyć, mając gwarancję zwrotu kosztów i, co do zasady, bez konieczności uzyskania zgody NFZ, poza pewnymi wyjątkami, o których wspominałem.
WK: Jaka procedura obowiązuje pacjentów chcących leczyć się poza krajem?
MŁ: Przede wszystkim, pacjent najpierw musi uzyskać od lekarza skierowanie lub zlecenie na przejazd środkami transportu sanitarnego. Jest to warunek absolutnie konieczny. Następnie niezbędnym jest sprawdzenie, czy dane świadczenie gwarantowane znajduje się w wykazie świadczeń, które wymagają uprzedniej zgody NFZ. Jeśli okaże się, że nie, pacjent może udać się do kraju leczenia. Na miejscu, pacjent sam ponosi koszty określonego świadczenia. Po powrocie, ma 6 miesięcy, licząc od daty wystawienia rachunku za leczenie, na złożenie stosownego wniosku o zwrot kosztów do właściwego miejscowo dyrektora oddziału wojewódzkiego Funduszu. NFZ rozpatruje wniosek w terminie od 30 dni do 6 miesięcy, w zależności od tego, czy konieczne jest przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego. Postępowanie ma charakter administracyjny i kończy się wydaniem przez dyrektora oddziału NFZ decyzji administracyjnej. Jeśli jest ona niekorzystna dla pacjenta może się on odwołać do Prezesa NFZ. W przypadku konieczności uzyskania wcześniejszej zgody płatnika procedura jest podobna. Różni się, w sposób oczywisty momentem złożenia wniosku.
WK: Kto zyska na nowych przepisach?
MŁ: Najprostsza odpowiedź, która nasuwa się od razu to wszyscy. Z jednej strony zyskają pacjenci. Praktycznie codziennie słuchamy o trudnej sytuacji polskiego systemu ochrony zdrowia, o jego niedofinansowaniu, a co najgorsze – z punktu widzenia pacjentów – o wydłużających się kolejkach. W wielu miejscach czas oczekiwania na wizytę jest niezwykle długi. Wystarczy wspomnieć chociażby o ostatnich doniesieniach medialnych i przykładowo przypadkach wyznaczania wizyty u endokrynologa za 5 lat. W warunkach przepisów o transgranicznej opiece zdrowotnej pacjent zyskuje możliwość uzyskania pomocy lekarza danej specjalności dużo szybciej, ponieważ de facto może go poszukiwać w całej Unii Europejskiej. Sądzę też, że pacjenci będą gotowi ponieść określone wyższe koszty związane z takim wyjazdem, jeśli tylko będą mieli gwarancję uzyskania porady lekarskiej w znacznie krótszym terminie. Z drugiej strony fakt jasnego uregulowania zasad opieki transgranicznej to również ogromna szansa dla samych podmiotów wykonujących działalność leczniczą. Placówki medyczne dysponują znakomitą kadrą medyczną, tak lekarską, jak i pielęgniarską. Inwestują duże środki w nowoczesny sprzęt oraz ogólną poprawę jakości świadczonych usług i komfortu pacjentów. To ogromny potencjał, który powinien być wykorzystany i dać jednostkom medycznym zwrot w postaci konkretnego dochodu. Trzeba też pamiętać, że udzielanie świadczeń w ramach opieki transgranicznej jest całkowicie niezależne od faktu posiadania kontraktu z NFZ. System obejmuje bowiem wszystkie podmioty wykonujące działalność leczniczą, także te, które działają wyłącznie komercyjnie.
WK: Które placówki mogą zyskać więcej – publiczne czy prywatne?
MŁ: Dość często można się spotykać z tezą, że zyskać mogą i publiczne i prywatne. Ja jednak, opierając się na moich własnych doświadczeniach zawodowych, uważam, że w praktyce więcej zyskają raczej jednostki prywatne. To one mogą odnieść większy sukces na rynku transgranicznych usług medycznych. Wynika to przede wszystkim z faktu większej ich elastyczności oraz umiejętności szybszego dostosowywania się do zmieniającej się sytuacji rynkowej. Poza tym, placówki prywatne są zwykle mniejsze, bardziej wyspecjalizowane, a to w warunkach konstruowania konkretnej oferty skierowanej do zagranicznych pacjentów należy uznać za zdecydowaną zaletę. Jednakże, rzeczywistą skuteczność nowych przepisów będziemy mogli ocenić najwcześniej za rok.