Premier spotkała się we wtorek 7 lipca 2015 wieczorem z senatorami PO; tematem rozmów była kwestia głosowania nad ustawą o in vitro.
- Były pytania na spotkaniu też do ministra zdrowia, który odpowiadał, prostował niekiedy niezbyt jasne zapisy, które dla tych senatorów, którzy nie są lekarzami, mogą być zbyt zawiłe. Ja też wyraziłam swoją opinię na temat tej ustawy. Jestem zwolennikiem tego, żeby ustawa, która nie jest nakazem, ale jest propozycją, jednocześnie była ustawą uchwaloną bardzo szeroko - powiedziała szefowa rządu po spotkaniu z senatorami PO.
Jak dodała, nawet ci senatorowie, którzy mają wątpliwości wobec ustawy o in vitro, wiedzą, że "nie przyszli tu dzisiaj po to, żeby reprezentować swoje własne sumienia, ale reprezentują interesy wyborców, niekiedy są to dziesiątki tysięcy ludzi, którzy na nich zagłosowali".
- Chciałabym, żeby głosowanie w Senacie, nie było żadną niespodzianką, żeby było głosowaniem z myślą o ludziach, którzy czekają na ustawę, a nie tylko i wyłącznie o sobie - zaznaczyła.
Kopacz zadeklarowała jednocześnie, że w trakcie głosowania nie zostanie wprowadzona dyscyplina w klubie PO.
- Każdy będzie decydował we własnym sumieniu i będzie brał odpowiedzialność za swoje decyzje - podkreśliła szefowa rządu.
Pytana, czy będą jakieś poprawki senatorów PO do ustawy o in vitro, Kopacz powiedziała:
- Byłam tu na spotkaniu przede wszystkim jako szefowa partii, pewnie senatorowie będą jeszcze o tym dyskutować, aczkolwiek większość jest zdania, że nie powinno być już żadnych poprawek, że ta ustawa powinna być przegłosowana bez poprawek.
W ubiegłym tygodniu senacka komisja zdrowia opowiedziała się za odrzuceniem w całości ustawy o leczeniu niepłodności. W trakcie posiedzenia nieobecnych było dwóch senatorów PO, a od głosu wstrzymała się kolejna - Helena Hatka, która zapowiedziała zgłoszenie szeregu poprawek. Przedstawiciele PO zapewniają jednak, że na plenarnym posiedzeniu Senatu uda się ustawę o in vitro przyjąć.
W przeddzień posiedzenia Senatu Prezydium Konferencji Episkopatu Polski w komunikacie po raz kolejny powtórzyło, że nie może milczeć w sprawie in vitro, "gdy pozbawia się dzieci ich podstawowego prawa do poznania swoich biologicznych rodziców".
- Co najważniejsze w procedurze in vitro, ceną urodzenia jednego dziecka jest śmierć jego rodzeństwa na etapie przed urodzeniem - napisano, zwracając się z prośbą do senatorów "o odważne odrzucenie proponowanej ustawy, która w obecnym kształcie ma niewiele wspólnego z prawem naturalnym i stanowionym".
Marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska oceniła we wtorek 7 lipca 2015, że ustawa o in vitro powinna być przyjęta przez senatorów jak najszybciej. Zapewniła, że Sejm zdąży z zakończeniem procesu legislacyjnego tak, by ustawa ta została podpisana jeszcze przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. Zaznaczyła, że "ustawa ciągle budzi wiele emocji i dyskusji, ale najwyższy czas, by te sprawy uregulować".
Czytaj: Kidawa-Błońska: ustawa o in vitro powinna być przyjęta szybko >>>
Sejm uchwalił ustawę o leczeniu niepłodności, regulującą również stosowanie procedury in vitro, pod koniec czerwca 2015. Daje ona prawo do korzystania z niej małżeństwom i osobom we wspólnym pożyciu, potwierdzonym zgodnym oświadczeniem. Leczenie niepłodności tą metodą będzie mogło być podejmowane po wyczerpaniu innych metod leczenia, prowadzonych przez co najmniej 12 miesięcy.
Ustawa zezwala na dawstwo zarodków, zabrania zaś ich tworzenia w celach innych niż pozaustrojowe zapłodnienie. Zakazuje też niszczenia zarodków zdolnych do prawidłowego rozwoju - grozić będzie za to kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 5.
Przyjęcie przez Sejm ustawy o in vitro, Kopacz nazwała "wielkim sukcesem polskiej wolności".
- Dotrzymałam słowa. Ustawa o in vitro jest. Bardzo się z tego cieszę. To jest wielki sukces polskiej wolności. Ta ustawa nie jest ustawą obligatoryjną, ale dla tych ludzi, którzy w tej chwili mają wielki problem, to jest zbawienie dla nich, to jest dla nich szansa, żeby mieć kawałek swojego szczęścia - powiedziała Kopacz dziennikarzom po głosowaniu. (pap)