Fiaskiem zakończyło się spotkanie ekspertów rynku ochrony zdrowia z Konstantym Radziwiłłem, ministrem zdrowia. Szef resortu zorganizował w ministerstwie spotkanie poświęcone rozporządzeniu, dotyczącego zasad przyznawania kontraktów placówkom medycznym.
Według Konfederacji Lewiatan nowe zasady można podsumować w jednym zdaniu: „Pacjencie, zapomnij o leczeniu w nowoczesnych, nowo wybudowanych, świetnie wyposażonych, z uśmiechniętym personelem szpitalach i poradniach. Ministerstwo Zdrowia funduje nam właśnie powrót do czasów, gdy z prywatnych placówek medycznych mogły korzystać wyłącznie najbogatsi pacjenci. Polacy zdążyli się już przyzwyczaić, że m.in. usunąć migdały lub wykonać popularny zabieg usunięcia zaćmy, mogą zrealizować w luksusowych warunkach, na dodatek w ramach swojego ubezpieczenia. Jednak prawdopodobnie ten czas już minął”.
Konfederacja informuje, że minister zdrowia, na ostatnim spotkaniu nawet nie ukrywał, że jego rozporządzenie jest napisane tak, by skorzystały na tym wyłącznie największe i najstarsze szpitale publiczne – czyli te, które borykają się z największymi problemami.
„Wydaje się, że paskudne jedzenie i odpadający tynk ze ścian, to najmniejszy problem tych placówek. Szpitale te, nie mogą się również uporać z nierzadko gigantycznymi kolejkami do specjalistów i na zabiegi. Jeśli placówki medyczne będą kontraktowane według nowych zasad, kolejki te wydłużą się jeszcze bardziej. Można by pomyśleć, że dzięki większym pieniądzom z NFZ, publiczne szpitale uporają się z problemami finansowymi. Jednak jak informują eksperci, nie ma możliwości wykorzystania tych pieniędzy w inny sposób, niż tylko na realizację zakontraktowanych usług. Nietrudno sobie wyobrazić, co będzie się działo w już przepełnionych szpitalach publicznych, które przy bardzo ograniczonej liczbie zatrudnionego personelu, nie mogą poradzić sobie z ilością pacjentów” – alarmuje Lewiatan.
Jednym z kluczowych zapisów przy nowym kontraktowaniu, a zarazem, według Konfederacji, najbardziej absurdalnym, jest zasada przyznawania największej ilości punktów placówkom medycznym, które istnieją na rynku minimum dziesięć lat. Oznacza to nic innego, jak to, że pacjenci nie będą mogli się leczyć w ramach NFZ w nowo powstałych placówkach medycznych. Konstanty Radziwiłł nakazuje im leczyć się w starych szpitalach publicznych. Eksperci nie pozostawiają suchej nitki na tym pomyśle.
- Wprowadzone w projekcie rozporządzenia kryterium ciągłości świadczenia, ogranicza nie tylko konkurencję na rynku, ale w bezlitosny sposób wpłynie na pacjentów. Spadek jakości świadczonych usług i bezpośrednia dyskryminacja podmiotów biorących udział w postępowaniu kontraktowym to tylko szczyt absurdów rozporządzenia – podkreśla dr Dobrawa Biadun, ekspertka z Konfederacji Lewiatan. Podobnego zdania jest dyrektor Szpitala Medicus Bonus w Środzie Wielkopolskiej.
– Ministerstwo Zdrowia wydając takie rozporządzenie, bezpośrednio uderza przede wszystkim w interesy pacjenta poprzez ograniczenie dostępu do leczenia w nowoczesnych placówkach zapewniających wysoką jakość usług. Pozostałe w systemie opieki zdrowotnej szpitale nie będą musiały tak jak dotychczas konkurować o pacjenta na rynku a to wpłynie na spadek jakości i wzrost kosztów – przekonuje Przemysław Pater.
Właściciele prywatnych ośrodków medycznych zgodnie podkreślają, że polska służba zdrowia wymaga dużych reform. Jednak dodają, że zmiany nie mogą wywoływać drastycznego obniżenia jakości usług medycznych. Według nich monopol dla publicznych szpitali nie spowoduje chęci podnoszenia jakości usług, więc skutek będzie odwrotny od zamierzonego. Uważają też, że kontrakty nie powinny być podpisywane na okres aż 10 lat. Dzięki krótszym kontraktom, podmioty medyczne odczuwałyby presję i chęć doskonalenia jakości usług.
Głos w sprawie zabrał również przedstawiciel Szpitala Położniczo-Ginekologicznego w Szczecinie Centrum Narodzin Mamma, który od samego początku swojej działalności, czyli od maja 2013 roku, bezskutecznie stara się o zawarcie umowy z NFZ.
– Rozporządzenie jest dla prywatnych placówek jawną dyskryminacją i ograniczeniem prawa wolnego rynku, bo w przypadku niedużego szpitala takiego jak nasz, całkowicie odcina możliwość spełnienia kryteriów wyboru ofert. Niestety najbardziej ucierpią na tym pacjentki, bo nie jest tajemnicą, że w ostatnich latach to właśnie prywatne placówki podnosiły poprzeczkę publicznym szpitalom, zmuszając je do poprawy jakości świadczonych przez nie usług medycznych – przekonuje Marcin Berezowski, dyrektor ds. marketingu Centrum Mamma.
Przykładem pacjentów, którzy stracą możliwość leczenia w ramach NFZ, w jednym z najnowocześniejszych szpitali w Polsce, są mieszkańcy Śląska. W Katowicach powstaje bowiem największy niepubliczny szpital.
- Gdyby nie nowe rozporządzenie Ślązacy mieliby na wyciągnięcie ręki, dostęp do najnowocześniejszego sprzętu i specjalistów światowej klasy – mówi Adam Zaremba-Śmietański, prezes Grupy Geo, która jest właścicielem powstającego w Katowicach szpitala.
Tymczasem, jak podkreśla Lewiatan, zgodnie z nowymi zasadami, „pacjenci zostaną zmuszeni do tułaczki po całym województwie w poszukiwaniu placówek, które posiadają kontrakt, a za możliwość wyboru i leczenie w porządnym ośrodku, będą musieli zapłacić z własnej kieszeni. Katowicka inwestycja, z pewnością pomogłaby rozładować kolejki do specjalistów, które na Śląsku należą do jednych z najdłuższych”.
Według danych Śląskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ w roku 2015 najdłuższe średnie czasy oczekiwania (przekraczające jeden kwartał) na świadczenia finansowane przez Śląski O/NFZ dotyczyły między innymi endprotezoplastyki stawu kolanowego: 888 dni, endoprotezoplastyki stawu biodrowego: 845 dni. Według danych z czerwca 2016 sytuacja prezentuje się jeszcze gorzej. Czas oczekiwania na zabieg enoprotezoplastyki stawu kolanowego to 3-4,5 lat. W Gliwickim Centrum Medycznym pacjenci będą musieli poczekać aż 5 lat, z kolei na endoprotezoplastykę stawu kolanowego - do 4 lat (Szpital Bonifratrów Katowice).
Źródło: Kobold PR
[-OFERTA_HTML-]