Otwocki szpital jest pierwszą w Europie Środkowo-Wschodniej tego typu placówką, zapewniającą pełną opiekę kardioonkologiczną. Jest to niepubliczny ośrodek, który ma podpisany kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia.
"Takie ośrodki będą powstawały coraz częściej, gdyż co druga osoba z chorobą nowotworową ma kłopoty z sercem - cierpi na chorobę wieńcową, nadciśnienie tętnicze, zaburzenia rytmu lub niewydolność serca" – powiedział prof. Adam Torbicki, szef kliniki krążenia płucnego i chorób zakrzepowo-zatorowych Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w ECZ.
Zakrzepica żylna i zatorowość płucna może być pierwszym objawem ukrytego nowotworu. Zatorowość płucna jest również drugą najczęstszą przyczyną zgonów chorych na raka i inne choroby nowotworowe. Tacy chorzy wymagają intensywnego leczenia zarówno onkologicznego, jak i kardiologicznego, szczególnie wtedy, gdy choroba jest już zaawansowana. Od chwili rozpoznania choroby potrzebna jest współpraca lekarzy różnych specjalności. Gdy jej zabraknie, chorzy są odsyłani od jednego specjalisty do drugiego, bo nikt nie chce się podjąć zbyt ryzykownego leczenia.
Prof. Tadeusz Pieńkowski, szef kliniki onkologii Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego ECZ, przyznał, że miał dawniej pacjentów, u których trzeba było zaniechać leczenia onkologicznego lub je przerwać z powodu powikłań sercowo-naczyniowych. Teraz można im pomóc dzięki kompleksowej opiece. Takie możliwości są w ECZ, gdzie w jednym szpitalu są wszyscy niezbędni do takiego leczenia specjaliści. Zapewnia to większe bezpieczeństwo zarówno dla chorego, jak i lekarzy – podkreślił.
Leczenia specjalistycznego wymagają pacjenci u których sam rozrost nowotworu powoduje powikłania. Przykładem jest zagrażająca życiu tamponada osierdzia, gdy krew przedostaje się do jamy osierdzia lub jama zostaje wypełniona innym płynem utrudniając rozkurcz mięśnia sercowego. Może powstać również nadciśnienie płucne wskutek zarastania tętniczek płucnych. Wymaga ono natychmiastowego leczenia.
Uszkodzenia mięśnia sercowego jest spowodowane czasami leczeniem onkologicznym. "W tym przypadku dążymy do tego, żeby lepiej przewidzieć, jacy chorzy są najbardziej narażeni na zaburzenia kardiologiczne" – podkreślił prof. Torbicki.
Zdaniem dyrektor ECZ dr Anny Kieszkowskiej-Grudny upowszechnienie leczenia kardioonkologicznego daje lepsze efekty i pozwala uratować więcej chorych, ale może również przynosić oszczędności w ochronie zdrowia. "Oceniamy je na 70-120 mln w ciągu roku" – dodała.
W Polsce z chorobą nowotworową żyje co najmniej 400 tys. osób, w tym ponad 60 tys. kobiet z rakiem piersi. Wiele z nich narażonych jest na nawrót choroby oraz inne schorzenia, w tym szczególnie układu krążenia, które mogą się ujawnić po 10, 15, a nawet 20 latach.
W przypadku raka piersi 42 proc. kobiet umiera z powodu nowotworu, ale u 22 proc. przyczyną zgonu jest niewydolność serca. „U niektórych pacjentów można temu zapobiec, jeśli w porę zastosowane zostanie odpowiednie leczenie” - podkreślił prof. Pieńkowski. (PAP)