Od ponad siedmiu lat pacjenci mogą składać wnioski o zadośćuczynienie szkód wynikających z niewłaściwego leczenia do wojewódzkich komisji do spraw orzekania o zdarzeniach medycznych. Działalność tych gremiów przy wojewodach miała zmniejszyć wpływ do sądów spraw o odszkodowanie za krzywdy jakie wyrządziła pacjentom służba zdrowia.
W praktyce jednak ani liczba spraw cywilnych wpływających do sądów nie zmniejszyła się, ani nie spadła ilość postępowań w prokuraturach w przedmiocie błędów medycznych. Nie zmniejszyła się też liczba skarg wpływających do okręgowych lekarskich rzeczników odpowiedzialności zawodowej.
Czytaj: Komisje do spraw błędów medycznych do naprawy>>
Takie wnioski postawiła już Najwyższa Izba Kontroli w ostatnim raporcie na temat wojewódzkich komisji i podobne świadectwo wystawiają teraz tym gremiom przy wojewodach eksperci, a statystyki mówią same za siebie. - Liczba skarg kierowanych do rzeczników odpowiedzialności zawodowej od kilku lat utrzymuje się na podobnym poziomie. Do nas wpływa rocznie około 300 skarg. Zaś z moich informacji wynika, że maleje liczba wniosków wpływających do komisji wojewódzkich, w tym do śląskiej- mówi dr Stefan Kopocz, okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej w Katowicach.
Natomiast w szczecińskiej wojewódzkiej komisji ds. orzekania o zdarzeniach medycznych liczba spraw wpływających tam od lat utrzymuje się na stałym poziomie. Ale wynosi zaledwie 40-50 rocznie.
Nie ubyło spraw sądach
Dla porównania w latach 2012-2017 liczba spraw odszkodowawczych związanych z błędami medycznymi, wpływająca do sądów rejonowych i sądów okręgowych pierwszej instancji wyniosła rocznie średnio 905. Rząd proponując wprowadzenie komisji szacował, że liczba tych spraw zmniejszy się, co jednak nie nastąpiło.
Zwiększoną liczbę spraw odnotowują też prokuratury. Z danych opublikowanych przez Prokuraturę Krajową wynika m.in., że w 2017 roku prokuratury w całym kraju prowadziły 5678 postępowań dotyczących błędów medycznych. Czyli o 15 proc. więcej postępowań niż w 2016 roku, kiedy prokuratorzy prowadzili 4963 takie sprawy. 60 proc. spraw dotyczyło śmierci pacjenta
U prokuratora szybciej
Jak wskazują prawnicy zajmujący się błędami medycznymi, pacjentowi często bardziej opłaca się założyć sprawę w prokuraturze, gdyż postępowanie przygotowawcze jest bezpłatne. Składając wniosek do wojewódzkiej komisji o ustalenie, czy doszło do zdarzenia medycznego czy nie, zainteresowany musi zapłacić 200 zł. Postępowanie prowadzone przez prokuratora ma jeszcze tę zaletę dla pacjenta, że śledczy może uzyskać szybciej opinię biegłego lekarza, na które komisje przy wojewodach muszą czekać latami.
Dzieje się tak dlatego, że izby lekarskie współpracują w tym zakresie z prokuratorami. Np. śląski rzecznik odpowiedzialności zawodowej nawiązał niedawno współpracę ze śląską prokuraturą okręgową i udostępnia jej np. listę biegłych lekarzy, którzy faktycznie mogą przygotować opinie. - W naszym województwie działa w Prokuraturze Okręgowej największy w kraju wydział zajmujący się błędami medycznymi. Bardzo często informację o tym, że w szpitalu stało się coś niedobrego dostaję z prokuratury, a nie z placówki medycznej - zaznacza dr Kopocz. I podkreśla, że zdarza się też, że prokurator pyta izbę lekarską, czy ta prowadzi postępowanie dotyczące danej sprawy
Trudno o ekspertyzy dla komisji
Słabością wojewódzkich komisji jest to, że na opinie biegłych muszą czekać miesiącami i przez to postępowanie przedłuża się. - Raz zwróciliśmy się do konsultanta krajowego w pewnej dziedzinie medycyny o opinię, po czym on odpowiedział nam, że nie jest w stanie wydać opinii. To co taka osoba robi na stanowisku konsultanta? - zastanawia się Bartłomiej Mużyło, przewodniczący szczecińskiej komisji ds. orzekania o zdarzeniach medycznych.
Na 142 skontrolowanych spraw przez NIK w 2018 r. aż 89 zakończono po ustawowym terminie 30 dni (najdłuższy czas wynosił aż 855 dni). Jednak według NIK, komisje za często zwracają się po opinie biegłych lekarzy. - Po to zasiadają w nich prawnicy i lekarze, aby mieli wiedzę specjalistyczną i sami byli w stanie ocenić czy doszło do błędu medycznego - można było przeczytać w raporcie z kontroli. Z przepisów wynika, że komisje powinny korzystać z biegłych tylko w wyjątkowych okolicznościach. Tymczasem robiły to nawet w przypadku 85 proc. wydanych orzeczeń.
Po odszkodowanie i tak sądu
Kolejna słabość komisji, którą wytyka NIK i eksperci, to fakt, że komisja orzeka tylko czy doszło do błędu medycznego, a odszkodowanie proponuje już szpital. Te propozycje są zwykle bardzo niskie, rzędu 1 tys. zł, więc pacjent i tak musi iść do sądu.
Czytaj: NIK: Komisje ds. błędów medycznych nie pomagają w uzyskaniu odszkodowań>>
NIK wskazała ministrowi zdrowia, że powinien jak najszybciej rozpocząć pracę nad nowelą ustawy o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta, która wprowadziła wojewódzkie komisje. Te nie zdały egzaminu a w Polsce trzeba wprowadzić system przyznawania szybkich odszkodowań pacjentów, ale bez orzekania czy błąd był winą lekarza czy nie