Planowane jest pięć takich jednodniowych strajków - co tydzień do początku czerwca - w związku z zapowiedzianym przez władze regionalne powierzeniem firmom prywatnym zarządzania sześcioma publicznymi szpitalami.
We wtorek w 34 szpitalach i dziesiątkach ośrodków zdrowia w autonomicznym regionie Madrytu, zamieszkanym przez 6,5 mln ludzi, zajmowano się tylko najpilniejszymi przypadkami.
Strajkujący obawiają się, że władze dążą do pełnej prywatyzacji placówek służby zdrowia. Reuters pisze, powołując się na anonimowe źródło we władzach regionu madryckiego, że 10-letni kontrakt z firmami prywatnymi na zarządzanie sześcioma szpitalami kosztowałby rząd regionalny ok. 4,6 miliarda euro, co oznaczałoby oszczędności rzędu 20 proc. Protestujący personel służby zdrowia jest przekonany, że odbiłoby się to na jakości usług medycznych w tych placówkach.
Autonomiczny region Madrytu przeznacza na służbę zdrowia prawie połowę swego budżetu. W tym roku nakłady te mają być obniżone o 7 proc., by zmniejszyć deficyt regionu do 1,2 proc. PKB.
Sondaże pokazują, że 70 proc. Hiszpanów jest przeciwne prywatyzacji służby zdrowia. Wtorkowy strajk lekarzy i pielęgniarek spotkał się ze znacznym poparciem wśród mieszkańców, zmęczonych prawie pięcioma latami recesji, rosnącym bezrobociem i cięciami wydatków publicznych.