Pandemia pogłębiła trudności Polaków z dostępem do specjalistów, którzy w ograniczonym zakresie udzielali porad telefonicznych. Poza tymco roku podpisują mniej umów z NFZ. Prawo.pl dotarło do danych NFZ, z których wynika, że w 2019 r. Fundusz miał podpisanych 5 715 umów z poradniami ambulatoryjnej opieki specjalistycznej (AOS). Pierwsze miesiące 2020 r. wyglądają podobnie.To o 240 mniej niż w 2018 r., kiedy kontraktów było 5 955. Zaś w 2017 r. umów było 6054.
- To bardzo zły trend, gdyż co roku spada o 10 proc. liczba poradni specjalistycznych przyjmujących w ramach kontraktu z NFZ. Polacy mają nie największe problemy z dostaniem się na operację do szpitala, ale z długim oczekiwaniem na wizytę u endokrynologa czy kardiologa – wskazuje dr Jerzy Gryglewicz, ekspert ds. ochrony zdrowia Uczelni Łazarskiego i członek zespołu ds. AOS działającego przy centrali Funduszu.
Kolejki do specjalistów z powodu niskiego wynagrodzenia
Jednocześnie spada liczba porad udzielonych pacjentom w Ambulatoryjnej Opiece Specjalistycznej. Z danych NFZ wynika, że w 2017 lekarze udzielili ich 87 mln, w 2018 - 83 mln, a już rok temu 81 mln. Przyczyn tego stanu rzeczy jest kilka.
- Brakuje lekarzy specjalistów. A tym, którzy mogliby podpisać kontrakty z Funduszem, nie opłaca się to, bo średnio za poradę dostają 30 zł. Trzeba jej udzielić, sprawozdać a później czekać aż NFZ zapłaci. Dużo obowiązku w porównaniu do ich braku w przypadku leczenia komercyjnego, w którym wizyta kosztuje średnio 150 zł - zauważa dr Gryglewicz.
Fakt, że brakuje chętnych do współpracy z NFZ, dostrzega i sam płatnik. który ogłasza konkursy i czasami miesiącami nikt nie składa ofert spośród np. endokrynologów-Nie demonizowałabym tak spadku umów podpisanych z NFZ z zakresu leczenia ambulatoryjnego, gdyż nie one świadczą o dostępności lekarzy- specjalistów dla pacjentów. My mamy i tak za duże rozdrobnienie na rynku i czasem likwiduje się jeden z gabinetów, ale wówczas z kolei Fundusz zwiększa finansowanie dla innej większej placówki, która może przyjąć większą ilość pacjentów - mówi Agnieszka Pachciarz, dyrektor wielkopolskiego oddziału NFZ.
Kolejki do specjalistów większe bo ich brakuje
Lekarzy specjalistów brakuje także dlatego, że przez ostatnie lata dostęp do niektórych specjalizacji blokowali konsultanci wojewódzcy, odpowiadając ministrowi zdrowia, że w ich rejonie nie ma zapotrzebowania na specjalistów z ich dziedziny medycyny. Pandemia może wywołać w najbliższych tygodniach jeszcze większe problemy z dostępem do lekarza, gdyż w wielu z nich, z racji pracy w szpitalach przy pacjentach z COVID-19 nie może podejmować zatrudnienia w innych miejscach, w tym przyjmować pacjentów w gabinetach. Wiele poradni na czas epidemii zostało także zamkniętych. NFZ zalecił wprawdzie udzielanie teleporad, ale ambulatoria nie miały za nie dodatkowej opłaty, toteż specjaliści byli niechętni do tej formy pracy. Co innego lekarze rodzinni, którzy mieli za teleporadę związaną z COVID-19 zapewnione dodatkowe pieniądze z NFZ
- Pogłębiające istniejące już przed epidemią niedofinansowanie poradni AOS, stwarza realną groźbę, że w najbliższym czasie może dojść do znacznego przyspieszenia obserwowanego od wielu lat zjawiska odpływu personelu zatrudnionego w poradniach AOS do placówek funkcjonujących na rynku usług komercyjnych oraz zamykania tych pierwszych - wskazuje Andrzej Zapaśnik z Porozumienia Zielonogórskiego. Jako przykład podaje poradnię jaskrową Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu, która nie przyjmuje pacjentów z powodu braku lekarza.
Czytaj w LEX: Rola asystenta medycznego w systemie ochrony zdrowia >
Leczenie u specjalistów tańsze niż w szpitalu
Tymczasem trendy europejskie są takie, że odchodzi się od leczenia pacjentów na oddziałach szpitalnych, stawiając na udzielanie im porad i wykonywanie zabiegów w ambulatoriach. Leczenie pacjentów jest tańsze w poradniach. Dla przykładu za diagnostykę tarczycy na oddziale szpitalnym NFZ płacił 3 tys. zł. Gdy przejęły to poradnie specjalistyczne, Fundusz kosztuje to 1,2 zł miesięcznie dla poradni.
Czytaj w LEX: Finansowanie zadłużeń SPZOZów - obowiązek JST czy państwa w kontekście wyroku TK >
Sam płatnik dostrzega konieczność zmian w układzie finansowania i przeniesienia części zabiegów ze szpitali do poradni -W pierwszym przypadku jako przykład można podać kolonoskopię czy pobyty na oddziałach dermatologicznych np. z powodu alergii, egzemy w drugim – hospitalizacje na oddziałach okulistycznych np.usuniecie zaćmy czy otolaryngologicznych np.usunięcie migdałków. - zaznacza dyrektor Pachciarz. A Jerzy Grygelwicz wskazuje, że tak samo do poradni można przenieść leczenie reumatologiczne, diagnostykę i leczenie stwardnienia rozsianego z zakresu neurologii, zabiegi urologiczne itd.
Ale dyrektorzy szpitali mają już inne zdanie na ten temat. - Pandemia pokazała jednak, że poradnie nie działają, a szpitale jednego dnia, w których wykonuje się np. usuwanie zaćmy w trybie jednego dnia, zamknęły się i ich powrót do funkcjonowania jest utrudniony. Oddziały szpitalne jednak łatwiej się odmrażają - zaznacza Waldemar Malinowski, prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych.
Czytaj w LEX: Ograniczenia w udzielaniu świadczeń przez personel medyczny mający kontakt z pacjentami z koronawirusem >
Szansa na zmniejszenie kolejek do specjalistów
Eksperci wskazują też, że dobrą jaskółką w AOS jest fakt, że Fundusz na początku roku zwiększył wycenę świadczeń. Kolejna podwyżka będzie w lipcu, co oznacza, że łącznie wzrośnie o 30 proc. W marcu NFZ zniósł także limity na wizyty o endokrynologów, neurologów, kardiologów i ortopedów.
- Ale tylko dla pacjentów stawiających się w porani pierwszy raz. Dlatego nie jest to aż tak odczuwalne finansowo dla placówek ani dla pacjentów kontynuujących leczenie, bo ich jest więcej niż pierwszorazowych - podsumowuje Waldemar Malinowski.