Kardiolodzy przypominają, że choroby układu krążenia odpowiadają za prawie połowę zgonów w Polsce, a umieralność z przyczyn sercowo-naczyniowych jest dwukrotnie wyższa niż w krajach rozwiniętych Unii Europejskiej oraz OECD. W naszym kraju średnio co 5 minut ktoś zapada na udar mózgu lub zawał serca, a co godzinę ktoś traci nogę w wyniku amputacji z powodu niedokrwienia. I dotyczy to nie tylko osób starszych, ale również osób w wieku produkcyjnym.
Wysoka śmiertelność z powodu chorób układu krążenia powoduje nie tylko skrócenie życia Polaków, i to głównie mężczyzn, ale także znaczne straty dla gospodarki kraju - zarówno w skali makro-, jak i mikroekonomicznej. Nadmierna zapadalność i umieralność na te schorzenia generuje olbrzymią nierówność w zdrowiu i zamożności, obciążając głównie osoby biedne, gorzej wykształcone i mieszkające na prowincji.
Przedstawiciele Stowarzyszenia przypominali także w swoim liście, że duży wysiłek kardiologów oraz organizatorów ochrony zdrowia, w tym byłego ministra zdrowia profesora Zbigniewa Religi, spowodował, że w ostatnich piętnastu latach wprowadzono nowoczesny i kosztowo-efektywny system leczenia ostrych zespołów wieńcowych, który wraz z poprawą dostępu do tanich leków sercowych, przełożył się na spadek śmiertelności sercowo-naczyniowej w naszym kraju.
„Stało się tak pomimo stosunkowo niskich nakładów na kardiologię, bo do tej pory przeznaczano na ten cel jedynie 10 procent budżetu szpitalnego w Polsce, podczas gdy w krajach OECD i Unii Europejskiej nakłady te są 1,5-2 krotnie wyższe. Stąd dostęp do usług sercowo-naczyniowych w naszym kraju w dalszym ciągu jest niedostateczny, i to nie tylko w zakresie planowych procedur diagnostyczno-terapeutycznych, ale nawet w zakresie zabiegów ratujących życie” – podkreślali kardiolodzy.
Stowarzyszenie zwróciło się do premier Szydło z apelem o spowodowanie wstrzymania przewidzianych na 1 stycznia 2017 roku obniżek taryf świadczeń w zakresie kardiologii interwencyjnej, przynajmniej do czasu dokonania nowoczesnego przebudowania koszyka usług sercowo-naczyniowych i ponownej, rzetelnej i merytorycznej ich wyceny - zgodnie ze standardami obowiązującymi w innych rozwiniętych krajach Unii Europejskiej. W krajach tych, jak podkreślili kardiolodzy, na procedury sercowo-naczyniowe przeznacza się od 15 do 25 procent budżetu szpitalnego, podczas gdy w Polsce jest to tylko 10 procent.
„Apelujemy również o uwzględnienie potrzeby rozszerzenia sieci szpitali o placówki pełniące dyżury kardiologiczne tak, by Polacy, również z mniejszych miast i wsi, mogli być w pełni zabezpieczeni w przypadku wystąpienia chorób układu sercowo-naczyniowego” – czytamy w liście Stowarzyszenia.
Źródło: Stowarzyszenie Zawodowe Kardiologów Interwencyjnych