Przygotowany przez Jakiego projekt noweli ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii zakłada, że gdy lekarz prowadzący pacjenta stwierdzi, iż w przypadku konkretnego pacjenta występują wskazania medyczne do zastosowania terapii substancjami zawierającymi olej konopny (olej RSO), będzie mógł wystawić zaświadczenie lub receptę, w której określi rodzaj, ilość i częstotliwość stosowania substancji zawierających ten olej.
Dotyczyć miałoby to pacjentów, którzy nie są uzależnieni, a u których stosowana jest terapia paliatywna, cierpiących na stwardnienie rozsiane, padaczkę, miażdżycę bądź AIDS.
Jak powiedział Jaki na konferencji prasowej w Sejmie, przygotowując projekt ustawy, starał się znaleźć taką formułę, która nie pozwoli "różnego rodzaju cwaniakom" na wykorzystanie jej zapisów - jeżeli weszłaby w życie - do handlu marihuaną bądź używania jej w celach "rekreacyjnych".
Podkreślił jednocześnie, że nie jest zwolennikiem legalizacji stosowania tzw. miękkich narkotyków, w tym marihuany, bo według statystyk policji w ciągu ostatnich 10 lat dwudziestopięciokrotnie wzrosła liczba osób kierujących pod wpływem marihuany i liczba osób, które odurzone spowodowały wypadek.
Zaznaczył, że trzeba jednak odróżnić marihuanę używaną w celach "rekreacyjnych" od stosowanej w celach leczniczych, na przykład u dzieci chorych na padaczkę.
Jak wyjaśnił Jaki, projekt ustawy nie jest projektem klubu parlamentarnego Zjednoczonej Prawicy - podpisało się pod nim siedmiu posłów Ruchu Palikota, trzech posłów ZP, siedmiu niezrzeszonych i jeden z PSL. Podkreślił, że ma jednak nadzieję, iż kwestie, które zostały w podniesione w projekcie, będą w stanie przekonać do jego poparcia także tych posłów, którzy "słusznie się boją, że grupa cwaniaków będzie chciała wykorzystać te zapisy do rozwijania swoich grup przestępczych".
- Mam nadzieję, że taki projekt ustawy spowoduje, że wreszcie będziemy mogli spokojnie o tym podyskutować i zastanowić się, kto naprawdę będzie beneficjentem takiego rozwiązania. Mam nadzieję, że będą nim dzieci, a nie grupy przestępcze - powiedział.
W ubiegłym tygodniu, odpowiadając w Sejmie na pytanie posłów ZP, wiceminister zdrowia Igor Radziewicz-Winnicki wskazywał, że olej RSO (którego dopuszczenie do stosowania zakłada projekt Jakiego) ma dość niestabilny skład i nie został dopuszczony jako produkt leczniczy w żadnym kraju i z tego powodu nie można go sprowadzać do Polski jako leku i w celach leczniczych.
Dodał, że w Polsce są leki o podobnym, ale stałym składzie, o których wiadomo, jak je stosować i jakie mają skutki uboczne. Dlatego - jak przekonywał - dopuszczenie oleju RSO do użytku w naszym kraju "będzie trudne i mało zasadne".
Zapewnił, że polscy pacjenci mają dostęp do marihuany stosowanej w celach medycznych - w ramach tzw. importu docelowego, czyli na zapotrzebowanie konkretnego pacjenta, a procedura sprowadzenia takiego leku nie jest skomplikowana: lekarz występuje do Ministerstwa Zdrowia, resort, po analizie, wydaje decyzję, a pacjent odbiera lek w aptece lub w szpitalu. Dodał, że trwa to zazwyczaj kilka tygodni, między innymi ze względu na czas sprowadzenia leku.
17 kwietnia 2015 Trybunał Konstytucyjny zasygnalizował Sejmowi celowość działań ustawodawczych zmierzających do uregulowania kwestii medycznego wykorzystania marihuany. Trybunał zaznaczył, że w świetle badań naukowych marihuana może być wykorzystywana w celach medycznych, zwłaszcza dla łagodzenia negatywnych objawów chemioterapii stosowanej w chorobach nowotworowych.
Trybunał uznał, że analiza zapisów ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii oraz prawa farmaceutycznego prowadzi do wniosku, że w obecnym stanie prawnym w Polsce nie ma możliwości legalnego zaopatrzenia się w marihuanę i wykorzystywania jej do celów medycznych.
Zarazem TK zwrócił uwagę, że możliwe jest używanie marihuany do celów medycznych, o ile została przywieziona z zagranicy. Według Trybunału pogłębia to niespójność między celami ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii a tymi wynikającymi z ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej. (pap)