- U nas wszystko działa sprawnie z opieką nad pacjentami z koronawirusem. Ale problemów nastręczają osoby, które przychodzą na izbę przyjęć po zwolnienie tylko dlatego, że nie mogły go uzyskać u lekarza pierwszego kontaktu. Raz, że my teraz nie mamy czasu zajmować się tymi chorymi a dwa, narażają oni siebie i innych na zakażenia - mówi specjalistka z chorób zakaźnych z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Warszawie.

Tymczasem osoby pracujące, które mają np. infekcje górnych dróg oddechowych nie związane z koronawirusem, są odsyłane od Annasza do Kajfasza. Jeśli nie wykonują obecnie pracy zdalnie, szef odradza im przychodzenie do firmy i sugeruje zwolnienie. Tyle, że w większości porady u lekarzy pierwszego kontaktu odbywają się teraz przez telefon, a tylko wyjątkowo osobiście. A część lekarzy nie chce wystawiać e-zwolnień pacjentom zdalnie z obawy przed kontrolą ZUS.

Czytaj w LEX: Jakie obowiązki nakłada specustawa o koronawirusie na podmioty lecznicze? >

E-zwolnienia lekarze boją się wystawiać z uwagi na kontrole ZUS

 -Ja raczej wystawiam, ale wiem, że koledzy miewają problemy z ZUS, który podważa zasadność wysłania kogoś na chorobowe. Urzędnicy robią kontrole wsteczne i gdy uznają, że lekarz bezpodstawnie wystawił zwolnienie, to ograniczają mu prawo do wystawiania L-4, albo w ogóle zabierają - mówi Tomasz Zieliński, lekarz z Lubelskiego Związku Porozumienia Zielonogórskiego.

Sprawdź w LEX: Jakie świadczenia przysługują pracownikowi, jeśli pracownik lub jego dziecko zostanie objęty kwarantanną w zw. z epidemią koronawirusa? >  

Problem tkwi w zróżnicowanej interpretacji przepisu artykułu 42 ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty. Zgodnie z nim medyk orzeka o stanie zdrowia określonej osoby po uprzednim, osobistym jej zbadaniu lub zbadaniu jej za pośrednictwem systemów teleinformatycznych lub systemów łączności, a także po analizie dostępnej dokumentacji medycznej tej osoby.  - Niby jest to jasny przepis, ale sformułowanie „uprzednie zbadanie” ZUS interpretuje czasem jako badanie osobiste - mówi Rafał Janiszewski, ekspert ds. ochrony zdrowia. Jego zdaniem być może na czas epidemii specustawa o koronawirusie powinna zmienić art. 42, wskazując jednoznacznie, że zwolnienie można wystawić bez osobistego badania.  ZUS jednak odpiera zarzuty.

Czytaj w LEX: Zagrożenie koronawirusem a prawo do prywatności >  

W e-zwolnieniu zdalnym ZUS nie widzi problemu

W obowiązującym stanie prawnym nie ma przeszkód do wystawiania zaświadczeń lekarskich o czasowej niezdolności do pracy po badaniu ubezpieczonego lub chorego członka rodziny przeprowadzonym za pośrednictwem systemów teleinformatycznych lub systemów łączności. Lekarz może wykonywać czynności polegające na udzielaniu świadczeń zdrowotnych, w szczególności: badaniu stanu zdrowia, rozpoznawaniu chorób i zapobieganiu im, leczeniu i rehabilitacji chorych, udzielaniu porad lekarskich, a także wydawaniu opinii i orzeczeń lekarskich za pośrednictwem systemów teleinformatycznych lub systemów łączności - tłumaczy Paweł Żebrowski, rzecznik ZUS.

Są też prawnicy, którzy potwierdzają, że nie ma żadnych przesłanek, aby e-ZLA  mogło być wystawione jedynie w podczas tradycyjnej stacjonarnej wizyty-Przepis wspomnianego art. 42, wskazuje, że lekarz może poprzez teleporadę także orzec o stanie zdrowia określonej osoby. Wskazać wreszcie należy  także sam przepis art. 4 ustawy o zawodzie lekarza, z którego wynika, że to lekarz decyduje czy dla określonego schorzenia możliwe jest dokonanie prawidłowej oceny stanu zdrowia poprzez badanie na odległość, w ramach teleporady, oraz ewentualne wystawienie elektronicznego zaświadczenia lekarskiego o czasowej niezdolności do pracy (e-ZLA)-zauważa dr n. praw. Sebastian Sikorski, adwokat, adiunkt w Katedrze Prawa Administracyjnego i Samorządu Terytorialnego, Wydziału Prawa i Administracji, Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

E-zwolnienia są dla niektórych lekarzy oczywistością

A dr n. med. Michał Florczak, lekarz systemu Państwowe Ratownictwo Medyczne, dodaje że choroby infekcyjne górnych dróg oddechowych są najczęstszą przyczyną  konsultacji lekarskich, szczególnie w sezonie infekcyjnym. -Wiadomo, że w większości czynnikiem etiologicznym są wirusy. W związku z tym większość pacjentów wymaga jedynie postępowania objawowego tj. przeciwgorączkowego, przeciwzapalnego lub zalecenia leków na kaszel. Nie jest natomiast najczęściej wskazana antybiotykoterapia. Dlatego tu teleporada wystarczy-mówi dr Florczak

Czytaj w LEX: Uprawnienia i obowiązki pracodawcy związane z koronawirusem >

Innego zdania jest prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Andrzej Matyja, który poprosił minister rodziny o informację o aktualnym stanie prac legislacyjnych nad przepisami, które umożliwią lekarzom wystawianie zaświadczeń lekarskich o czasowej niezdolności do pracy z powodu choroby na podstawie telefonicznego kontaktu z pracownikiem. W piśmie do Marleny Maląg zaznacza, że mimo jej publicznych wypowiedzi, stan prawny dotyczący wystawiania zwolnień lekarskich od pracy nie uległ zmianie. - Fakt ten budzi olbrzymi niepokój lekarzy uprawnionych do wystawiania takich zaświadczeń i wystawiających je na podstawie teleporad. Pogarsza to komfort pracy w tym bardzo trudnym dla całego systemu ochrony zdrowia czasie – argumentuje prezes NRL.

Czytaj w LEX: Zagrożenie koronawirusem a prawo do prywatności >   

A tymczasem pacjenci zostali z problemem. Zwłaszcza gdy do lekarza osobiście ciężko się teraz dostać. Prywatnie też nie jest to łatwe. Pediatrzy i lekarze rodzinni boją się ryzykować spotkaniem i badaniem osoby potencjalnie zarażonej koronawirusem. Tym  bardziej, że przychodnie nie dysponują specjalistycznymi maskami (mają ewentualnie chirurgiczne) kombinezonami ani goglami. Dlatego ceny usług za prywatne wizyty tak rosną. Za  wizytę domową lekarze pediatrzy w Warszawie biorą już 400 zł.

Czytaj w LEX: Sprawozdawczość podmiotu leczniczego z działalności przeciwepidemicznej >

 

Wizyty u specjalistów tylko dla wybranych

Jeszcze większego rozczarowania mogą doznać pacjenci, którzy wybierali się w najbliższym czasie do lekarza specjalisty. Otóż prezes NFZ zalecił przed kilkoma dniami wszystkim szpitalom zaprzestania przeprowadzania operacji i badań diagnostycznych zaplanowanych wcześniej. Co więcej poradnie specjalistyczne, działające główne przy szpitalach dostały także rekomendację co do tego aby specjaliści leczyli teraz w formie teleporad.

Z wizyt na odległość mają korzystać pacjenci poradni onkologicznych, kardiologicznych czy neurologicznych, którzy pozostają już pod stałą opieką specjalistów i wymagają okresowej kontroli.  -To oznacza w praktyce, że reszta pacjentów ma teraz zablokowane leczenie. Na pewno z wizyty u specjalisty nie skorzystają  pacjenci pierwszorazowi, tylko ci kontynuujący leczenie. I w dodatku, dostępni są w formie teleporad onkolodzy, kardiolodzy i neurolodzy-zaznacza Rafał Janiszewski.

Czytaj w LEX: Zadania i obowiązki podmiotów leczniczych wynikające ze specustawy o koronawirusie >

Faktycznie, w szpitalach poradnie działają w bardzo ograniczonym zakresie. - Pacjentom pierwszorazowym przez telefon radzimy, aby poczekali jeśli nic pilnego się nie dzieje. Działa u nas jeszcze poradnia reumatologiczna. Nie funkcjonuje w czasie epidemii poradnia chirurgiczna bo i tak trafiali tam pacjenci, którzy potrzebowali wykonania im jakiejś czynności. Tu zdalnie nie da się tego załatwić - mówi Krzysztof Zaczek, prezes Szpitala Mruckiego w Katowicach.

Osoby przebywające na kwarantannie nadużywają pomocy policji

E-recepty zaś na razie działają sprawnie i jeśli sytuacja tego wymaga pacjentowi faktycznie lekarz rodzinny przez telefon wypisze receptę. Chyba, że dzieje się coś poważnego, pediatra ma np. podejrzenie zapalenia płuc u dziecka, to zaleca wizytę osobistą aby zbadać pacjenta i dobrać mu odpowiedni antybiotyk      

- Leki mamy, choć pacjenci robią ich za duże zapasy. Aż na rok do przodu. Przychodzą też do apteki po zbędne czasem rzeczy jak np. po szampon i jeszcze stoją z dziećmi w kolejce, choć mają zalecenie izolacji – mówi Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej. Jego zdaniem największym problemem są obecnie ludzie pozostający w kwarantannie domowej, którzy wysyłają do apteki strażaków i policję po suplementy diety, witaminy czy odżywki do rzęs. – Witamina to nie jest produkt pierwszej potrzeby. Rozumiem, że policjant przyjdzie po insulinę dla kogoś, ale bez witamin można wytrzymać podczas kwarantanny. Nie traktujmy też służb jako darmowych kurierów i nie narażajmy ich  oraz farmaceutów na zarażenie poprzez chodzenie od drzwi do drzwi i do aptek -zaznacza Marek Tomków.

Czytaj w LEX: Obowiązki personelu medycznego w związku z rozpoznaniem zakażeń i chorób zakaźnych >