W czwartek posłowie zapoznali się ze sprawozdaniem z realizacji Programu Ograniczania Zdrowotnych Następstw Palenia Tytoniu w Polsce w 2011 r.; przestawił je p.o. Głównego Inspektora Sanitarnego Marek Posobkiewicz. Solidarna Polska i Ruch Palikota wniosły o odrzucenie tego sprawozdania.
Na zlecenie Głównego Inspektoratu Sanitarnego TNS Pentor przeprowadził w grudniu zeszłego roku badania, które pokazały, że papierosy pali 37 proc. mężczyzn i 27 proc. kobiet w Polsce; ogółem pali 32 proc. Polaków. Jak podkreślił Posobkiewicz, 48 proc. z nich pali w obecności dzieci, rocznie rodzi się blisko 100 tys. dzieci, których matki paliły w ciąży. Palacze najczęściej uzależniają się przed osiągnięciem dorosłości.
GIS poinformował, że w ramach programu zrealizowano szereg działań profilaktycznych, m.in. obchody Światowego Dnia bez Tytoniu, ogólnopolską kampanię medialną "Miasta wolne od dymu", obchody Światowego Dnia Rzucania Palenia, realizowano program edukacji antytytoniowej "Czyste powietrze wokół nas" adresowany do dzieci w wieku przedszkolnym oraz ich rodziców oraz programy skierowane do uczniów. Działania profilaktyczne prowadzono także w wojsku, wśród funkcjonariuszy straży pożarnej, policji, zakładach pracy.
Posobkiewicz zwrócił uwagę, że choć w 2011 r. wzrost akcyzy na wyroby tytoniowe wyniósł 4 proc., ceny papierosów w Polsce należą do najniższych w Europie. Przypomniał, że do 2018 r. Polska ma obowiązek podnieść ceny papierosów do 90 euro za tysiąc sztuk. Zaznaczył, że wzrost cen zachęca do rzucenia palenia, zmniejsza liczbę wypalanych papierosów, opóźnia też wiek, w którym po raz pierwszy sięga się po papierosy. Dodał, że wzrost cen o 10 proc. skutkuje zmniejszeniem liczby palaczy o 2-8 proc.
Wskazał, że znaczną poprawę jeśli chodzi o narażenie na działanie dymu tytoniowego wprowadził zakaz palenia w miejscach publicznych w 2010 r. Jak poinformował GIS, przepis ten popiera 68 proc. palących i 84 proc. niepalących.
Józef Lassota (PO) podkreślił, że działania profilaktyczne powinny być nakierowane głównie na dzieci i młodzież. "Trzeba ich przygotować, by wchodzili w życie dorosłe bez nałogu. Proces zniechęcania do palenia jest długotrwały, to praca nie na dwa, trzy lata, ale na pokolenie, dlatego trzeba prowadzić ją ciągle" - przekonywał. Jego zdaniem za mało nakładanych jest kar za nieprzestrzeganie zakazu palenia w miejscach publicznych i są one zbyt niskie. Zwrócił także uwagę na konieczność wprowadzenia wyższych kar za wprowadzanie do sprzedaży nielegalnych produktów tytoniowych.
"Wiele setek tysięcy złotych wydane na kampanię w mediach okazało się wydane niedobrze. Może należałoby kierować te środki do konkretnych grup. Jak to możliwe, że pali się w szpitalach i są miejsca, w których wolno palić w placówkach edukacyjnych?" - mówił Dariusz Piontkowski (PiS), podkreślając, że to nie do przyjęcia. Opowiedział się za wprowadzeniem zakazu sprzedaży wyrobów tytoniowych w pobliżu szkół i szpitali - na podobnej zasadzie jak jest z zakazem sprzedaży alkoholu w pobliżu tych instytucji.
"Czemu mimo wzrostu przychodów z akcyzy za papierosy spadły nakłady na profilaktykę?" - pytał z kolei Dariusz Cezar Dziadzio (RP). Zarzucał służbom powołanym do ścigania wykroczeń (straże miejskie, policja), że nie reagują w wystarczającym stopniu na przypadki naruszania ustawy i palenia w niedozwolonych miejscach. Uważa on, że dalszy wzrost akcyzy nie doprowadzi do spadku odsetku osób palących - szczególnie wśród młodych osób, lecz zwiększy się szara strefa i konsumpcja papierosów z przemytu. Ruch Palikota opowiedział się za odrzuceniem sprawozdania.
Marek Gos (PSL) postulował, by działalność edukacyjno-informacyjną w dziedzinie profilaktyki tytoniowej prowadzić na szerszą skalę - także w wymiarze kampanii telewizyjnych. "To dobry nośnik" - ocenił. Jego zdaniem ograniczenie dostępności wyrobów tytoniowych z jednej strony "skutkuje pozytywnie", z drugiej generuje przemyt i nielegalną produkcję. Zarazem - dodał - wzrost ceny papierosów "pogłębia biedę w ubogich rodzinach, gdzie nałóg jest bardzo silny".
Jacek Czerniak (SLD) podkreślał, że niezbędna jest edukacja społeczna na rzecz kształtowania prawidłowych postaw i braku zgody wobec łamania zasad wynikających z przepisów o dopuszczalności palenia. "Warto się zastanowić jak wprowadzić modę na niepalenie" - powiedział.
"Jeśli palenie jest takie szkodliwe, może warto w ogóle go zakazać?" - dodał Romuald Ajchler (SLD), który domagał się, aby osobom palącym tworzyć jednak miejsca do "godnego palenia", a zarazem, aby szczególnie dbać o osoby młode i przede wszystkim wśród nich kształtować prozdrowotne postawy. "Jeśli taka będzie wola parlamentu, aby zakazać palenia tytoniu, resort zdrowia pierwszy ten zakaz poprze" - zapewnił wiceminister Igor Radziewicz-Winnicki.
"Ludzie dorośli mają wolny wybór, są świadomi. Ale trzeba chronić od dymu dzieci i młodzież. Aby to osiągnąć, trzeba im jednak coś zaproponować w czasie wolnym - sport, działalność artystyczną. Wtedy nie będą czuli potrzeby podkreślania papierosem dorosłości, nie będzie też nudy prowadzącej do sięgania po papierosa" - powiedział Kazimierz Ziobro (SP). Jego klub również ocenił sprawozdanie jako niejasne i niewystarczające i zapowiedział głosowanie przeciw jego przyjęciu. (PAP)