O tym, że większości udarów można zapobiec, dzięki zdrowemu stylowi życia oraz skutecznemu leczeniu różnych schorzeń, zwłaszcza układu krążenia, lekarze i przedstawiciele pacjentów mówili w środę w Warszawie na konferencji prasowej pt. „Stop Udarom!”.
Dr hab. Jacek Rożniecki z Katedry i Kliniki Neurologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi przypomniał, że w Polsce co roku dochodzi do 60-70 tys. udarów mózgu. „Oznacza to, że średnio co 8 minut jeden z mieszkańców naszego kraju doznaje udaru” – powiedział neurolog.
Przypomniał, że udary mózgu są pierwszą na świecie przyczyną długotrwałej niepełnosprawności i inwalidztwa ludzi.
Z danych Fundacji Udaru Mózgu wynika, że na 70 tys. osób doznających udaru w Polsce, 30 tys. umiera. Nawet 70 proc. pozostaje niepełnosprawnymi.
Prof. Janina Stępińska, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego podkreśliła, że udary mózgu są bardzo poważnym problemem zdrowotnym dla pacjentów i ich rodzin. Stanowią też ogromne obciążenie dla budżetu państwa, bo leczenie, jak również rehabilitacja chorych po udarze są bardzo kosztowne - dodała.
Kardiolog przypomniała, że ponad 80 proc. udarów mózgu można by zapobiec, ponieważ na większość czynników ryzyka udaru mózgu mamy wpływ. Dr Rożniecki zaliczył tu elementy stylu życia, jak palenie papierosów, nadużywanie alkoholu, otyłość i siedzący tryb życia.
„Aktywność fizyczna w zasadzie nic nie kosztuje, a może znacznie zmniejszyć ryzyko udaru mózgu” – powiedział neurolog. Z metaanalizy 18 badań, którą opublikowano w 2003 r. na łamach pisma „Stroke” wynika, że wysiłek fizyczny może obniżyć ryzyko udaru niedokrwiennego (spowodowanego zablokowaniem tętnicy odżywiającej mózg) o 21 proc., a udaru krwotocznego (związanego z uszkodzeniem naczynia i wylewem krwi do mózgu) o 34 proc.
Ekspert zwrócił też uwagę, że bardzo ważne jest, by osoby, u których zdiagnozowano różne schorzenia mogące zwiększać ryzyko udaru - takie jak nadciśnienie tętnicze, cukrzyca, choroba wieńcowa serca, migotanie przedsionków - przestrzegały zaleceń lekarza odnośnie terapii.
Prof. Stępińska przypomniała, że jednym z ważniejszych czynników ryzyka niedokrwiennego udaru mózgu (udary niedokrwienne stanowią aż 80 proc. wszystkich udarów) jest migotanie przedsionków, najczęstsze zaburzenie rytmu serca.
Według specjalistki udarom u osób z migotaniem można zapobiegać przy pomocy leków przeciwzakrzepowych. „Do niedawna mieliśmy do dyspozycji tylko leki z grupy tzw. antagonistów witaminy K, która bierze udział w procesie krzepnięcia” – powiedziała prof. Stępińska. Leki te – takie jak warfaryna czy acenokumarol – blokują działanie witaminy K i działają przeciwzakrzepowo.
„Są one skuteczne, ale bardzo trudne w stosowaniu dla pacjentów i lekarzy” – zaznaczyła kardiolog. Leczenie to wiąże się z koniecznością regularnego sprawdzania krzepliwości krwi, gdyż nawet niewielkie jej zmiany mogą zwiększać ryzyko udaru niedokrwiennego lub krwawienia do ośrodkowego układu nerwowego (udaru krwotocznego). Poza tym leki te wchodzą w interakcje z pożywieniem, z alkoholem i wieloma innymi medykamentami, przez co są niechętnie stosowane przez pacjentów. U części chorych nie dają efektów.
Prof. Stępińska zwróciła uwagę, że w ostatnich latach pojawiły się nowe doustne leki przeciwzakrzepowe, o innym mechanizmie działania – dabigatran, rywaroksaban i apiksaban. Z badań wynika, że są one równie skuteczne w zapobieganiu udarom niedokrwiennym u osób z migotaniem przedsionków co leki starsze, ale są bezpieczniejsze, gdyż zmniejszają ryzyko krwawień do ośrodkowego układu nerwowego. Ponadto, nie wchodzą w interakcje z pokarmami i z wieloma lekami, a ich stosowanie nie wymaga monitorowania krzepliwości krwi.
Europejskie Towarzystwo Kardiologiczne preferuje stosowanie tych leków u pacjentów z niezastawkowym migotaniem przedsionków, którzy są zagrożeni udarem mózgu.
Prof. Stępińska zaznaczyła, że w wielu krajach Unii Europejskiej są one w jakimś zakresie refundowane. W Polsce ze względu na brak refundacji chorzy muszą kupować je na własny koszt (który waha się od ponad 100 zł do ponad 300 - zależnie od apteki).
Eksperci z Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego we współpracy z neurologami i hematologami, wytypowali grupę pacjentów, którym leki te powinny być jak najszybciej refundowane. Są to osoby, u których stare leki przeciwzakrzepowe nie są skuteczne, osoby z powikłaniami, pacjenci, którzy nie mogą regularnie kontrolować wskaźnika INR oraz z wysokim ryzykiem krwawień do centralnego układu nerwowego.
Prof. Stępińska wyraziła nadzieję, że niedługo uda się wprowadzić refundację nowych leków przeciwzakrzepowych dla tej grupy chorych.