Specjalistka podkreśliła, że trzeba postawić przede wszystkim na podstawową opiekę medyczną. Temu miała służyć reforma służby zdrowia jaką rozpoczęto w 1999 roku.
- Niestety po dwóch latach jej zaniechano, skutkiem tego jest brak lekarzy medycyny rodzinnej i narastające problemy w naszej opiece medycznej – powiedziała dr Janicka, specjalista medycyny rodzinnej i pediatra.
- Niestety po dwóch latach jej zaniechano, skutkiem tego jest brak lekarzy medycyny rodzinnej i narastające problemy w naszej opiece medycznej – powiedziała dr Janicka, specjalista medycyny rodzinnej i pediatra.
Z danych przytoczonych przez specjalistkę wynika, że w systemie opieki medycznej jest 34,5 mln pacjentów, którymi zajmuje się niewiele ponad 30 tysięcy lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, w tym 8 tysięcy lekarzy zatrudnionych w niepełnym wymiarze, jedynie do pomocy.
- To zdecydowanie za mało, brakuje nam co najmniej 20 tysięcy lekarzy rodzinnych – powiedziała na spotkaniu z dziennikarzami dr Janicka.
Według dr Janickiej, przeciętny lekarz POZ przyjmuje od 50 do 70 pacjentów dziennie, a w szczycie infekcji dróg oddechowych, jaki zwykle przypada na marzec, nawet co najmniej 100 chorych dzienne.
- Lekarze rodzinni mają zbyt mało czasu, jaki powinni poświęcić każdemu pacjentowi – dodała.
- Lekarze rodzinni mają zbyt mało czasu, jaki powinni poświęcić każdemu pacjentowi – dodała.
W Kanadzie na jednego lekarza rodzinnego przypada nie więcej niż 700 chorych.
- W Polsce tylu zadeklarowanych pacjentów mają jedynie lekarze w niektórych przychodniach na terenie dużych miast. W terenie są placówki, w których na jednego lekarza podstawowej opieki zdrowotnej przypada aż 4,5 tysiąca pacjentów – podkreśliła dr Janicka.
- W Polsce tylu zadeklarowanych pacjentów mają jedynie lekarze w niektórych przychodniach na terenie dużych miast. W terenie są placówki, w których na jednego lekarza podstawowej opieki zdrowotnej przypada aż 4,5 tysiąca pacjentów – podkreśliła dr Janicka.
W Szwecji lekarz rodzinny może mieć pod opieką maksymalnie 1,5 tysiąca pacjentów, pozostali w danym terenie muszą czekać aż się zwolni miejsce.
Wiceprezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Rodzinnej dr hab. Agnieszka Mastalerz-Migas zwróciła uwagę, że trzeba poprawić współpracę między lekarzami podstawowej opieki medycznej oraz specjalistami.
- Tych dwóch grup lekarzy nie można sobie przeciwstawiać, one muszą ze sobą współpracować – podkreśliła.
- Tych dwóch grup lekarzy nie można sobie przeciwstawiać, one muszą ze sobą współpracować – podkreśliła.
Dodała, że nie wolno deprecjonować zawodu lekarza POZ.
- Nie może być takich sytuacji, że na uczelniach medycznych straszy się studentów, że jeśli nie będą się uczyć, to pójdą na medycynę rodzinną – podkreśliła na konferencji prasowej.
- Nie może być takich sytuacji, że na uczelniach medycznych straszy się studentów, że jeśli nie będą się uczyć, to pójdą na medycynę rodzinną – podkreśliła na konferencji prasowej.
Według wiceprezes PTMR, podstawą dobrze funkcjonującej opieki zdrowotnej jest sprawna medycyna rodzinna.
Kierownik kliniki chorób wewnętrznych, nadciśnienia tętniczego i angiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego profesor Zbigniew Gaciong powiedział, że trzeba rozszerzyć uprawnienia lekarzy podstawowej opieki medycznej.
- Wtedy będzie można zmniejszyć liczbę przypadków hospitalizacji, która jest najbardziej kosztowna – podkreślił.
- Wtedy będzie można zmniejszyć liczbę przypadków hospitalizacji, która jest najbardziej kosztowna – podkreślił.
Kierownik kliniki chirurgii Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej w Warszawie zwrócił uwagę, że lekarze rodzinni pełnią kluczową rolę w opiece nad pacjentami w zakresie wielu schorzeń, szczególnie takich jak cukrzyca i otyłość, kardiologia i onkologia.
Eksperci zwrócili również uwagę, ze lekarze POZ pełnią ważną rolę w profilaktyce i prewencji wielu chorób.
- Jesteśmy coraz szybciej starzejącym się społeczeństwem, nie możemy polegać wyłącznie na leczeniu schorzeń, trzeba im również zapobiegać – podkreślił na spotkaniu z dziennikarzami konsultant krajowy w dziedzinie kardiologii profesor Jarosław Kaźmierczak.
- Jesteśmy coraz szybciej starzejącym się społeczeństwem, nie możemy polegać wyłącznie na leczeniu schorzeń, trzeba im również zapobiegać – podkreślił na spotkaniu z dziennikarzami konsultant krajowy w dziedzinie kardiologii profesor Jarosław Kaźmierczak.
Według specjalisty, w Polsce jest dwukrotnie większa umieralność na choroby sercowo-naczyniowe wśród osób do 65. roku życia aniżeli w krajach Europy Zachodniej.
- Wynika to z tego, że w tym państwach znacznie wcześniej rozwinięto profilaktykę i modę na zdrowy styl życia, co przyniosło efekty w postaci mniejszej zachorowalności z tego powodu – dodał profesor Kaźmierczak.(pap)
- Wynika to z tego, że w tym państwach znacznie wcześniej rozwinięto profilaktykę i modę na zdrowy styl życia, co przyniosło efekty w postaci mniejszej zachorowalności z tego powodu – dodał profesor Kaźmierczak.(pap)