Stwardnienie rozsiane jest przewlekłą i nieuleczalną chorobą autoimmunologiczną ośrodkowego układu nerwowego, która dotyczy najczęściej osób między 20. a 40. rokiem życia. Każdy z pacjentów może doświadczyć innych objawów, a są to między innymi zmiany czucia w kończynach i na twarzy, zaburzenia wzroku, niedowłady, zaburzenia mowy, ogólne osłabienie. Schorzenie to jest najczęstszą przyczyną niepełnosprawności młodych dorosłych.
W Polsce na SM choruje 45 tysięcy osób, jednak tylko 5 tysięcy, czyli około 12 procent chorych, objętych jest leczeniem. Jak poinformowali organizatorzy spotkania, w Europie leczonych jest 30-40 procent chorych.
Profesor. Krzysztof Selmaj z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi mówił, że SM to choroba, o której coraz więcej wiemy i coraz lepiej jesteśmy w stanie ją leczyć. Poinformował, że tylko w ciągu ostatniego roku zarejestrowano trzy nowe leki.
Podkreślał, że bardzo ważne jest wczesne podjęcie leczenia, ponieważ leki hamują zmiany powodowane przez choroby. Gdy choroba jest zaawansowana, możliwości terapeutyczne są ograniczone.
Tomasz Połeć, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego przekonywał, że życie osoby z SM powinno przede wszystkim być godne, a żeby tak było, musi być normalne. Dodał, że warunkiem jest dostęp do leczenia, a w Polsce nie jest z tym dobrze. Przypomniał, że obecnie programy lekowe dla chorych na SM trwają w Polsce 5 lat.
- Prowadzimy rozmowy z resortem zdrowia o zniesieniu ograniczeń czasowych. To lekarz, a nie urzędnik, powinien decydować o długości leczenia. Leczenie kosztuje mniej niż utrzymywanie osoby niepełnosprawnej, nie twórzmy niepełnosprawnych, tylko leczmy wtedy, kiedy chorym można pomóc. Odbieranie leku osobie, dla której jest on skuteczny, jest odbieraniem jej szansy na godne życie - mówił Połeć.
Resort zdrowia utrzymuje, że dowody naukowe na skuteczność kontynuacji leczenia powyżej 5. roku terapii w profilaktyce wystąpienia kolejnych rzutów choroby są skąpe. Ministerstwo podkreślało też wielokrotnie, że postępowanie w sprawie zmiany długości leczenia chorych na SM w ramach programu lekowego może być wszczęte jedynie na wniosek producenta terapii.
Podczas konferencji, która odbyła się w środę 28 maja 2014 w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich, podkreślano także, że jest wiele do zrobienia w kwestii społecznego postrzegania SM. Wiele osób kojarzy tę chorobę wyłącznie z jej bardziej zaawansowaną postacią: wózkiem inwalidzkim i unieruchomieniem. Tymczasem z SM przez wiele lat można normalnie żyć - pracować, realizować swoje pasje, założyć rodzinę. Jednak to, czy chory będzie miał szanse na normalne funkcjonowanie, w dużej mierze zależy od jego otoczenia.
- Reakcje otoczenia, w tym bliskich osób są istotne, ponieważ mogą wpływać na chorego, mobilizując, zachęcając do walki z chorobą lub powodując wycofanie pacjenta z życia społecznego - podkreślił Połeć.
Pacjenci z SM nie chcą siebie postrzegać wyłącznie przez pryzmat choroby, dlatego z okazji Światowego Dnia Stwardnienia Rozsianego sformułowali apel z pięcioma prośbami do społeczeństwa, wyjaśniając, co dla nich oznacza wsparcie w chorobie.
Apelują między innymi, by nie okazywać im nadmiernej litości, pozwolić im być samodzielnymi i nie wyręczać we wszystkim, mobilizować do podejmowania terapii i rehabilitacji, towarzyszyć im w chorobie.
Światowy Dzień Stwardnienia Rozsianego to święto ustanowione przez Międzynarodową Federację Stwardnienia Rozsianego oraz krajowe towarzystwa zrzeszające chorych na SM i ich bliskich. Z tej okazji na sześciu kontynentach odbywały się potkania, konferencje, happeningi, których celem było budowanie powszechnej wiedzy na temat SM i walki o prawa chorych na tę chorobę.(pap)
Eksperci: reakcje otoczenia wpływają na sposób radzenia sobie z chorobą
W kontakcie z osobą zmagającą się z SM warto pamiętać, że reakcje otoczenia mogą wpływać na to, jak pacjent radzi sobie z chorobą - mobilizować go do walki lub powodować wycofywanie się z życia - przypomnieli eksperci w Światowym Dniu Stwardnienia Rozsianego, który przypada 28 maja.