O tym, że edukacja zdrowotna ma być przedmiotem nieobowiązkowym, mówił wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz na konferencji prasowej w Szczecinie. - Uspokoję wszystkich, którzy protestowali - przedmiot będzie nieobowiązkowy, będzie to decyzja rodziców; myślę, że będzie pozbawiony jakiejkolwiek ideologii, prawicowej czy lewicowej - stwierdził. 

Rzecznik prasowy Ministerstwa Edukacji Narodowej Piotr Otrębski poproszony został w poniedziałek przez PAP o szersze skomentowanie przez ministrę edukacji wypowiedzi wicepremiera.  - Trwają jeszcze prace ekspertów nad podstawą programową po konsultacjach społecznych i finalne decyzje ministra dotyczące przedmiotu edukacja zdrowotna pojawią się po zakończeniu tych prac - odpowiedział Otrębski.  

- Uważam, że oczywiście edukacja zdrowotna jest potrzebna, ale powinna być dobrowolna; tutaj zdanie powinno zostać pozostawione rodzicom - stwierdził z kolei prezydent Warszawy i kandydat KO na prezydenta Rafał Trzaskowski. 

Czytaj również: MEN: Nie ma decyzji, czy edukacja zdrowotna będzie nieobowiązkowa

Lepiej zapobiegać, niż leczyć 

Do zapowiedzi odniosło się Porozumienie Rezydentów (Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy). W przyjętym stanowisku podkreślono, że organizacja uważa, iż edukacja zdrowotna powinna być w szkołach obowiązkowa. Wskazali przy tym, że w dobie skrajnej dezinformacji w obszarze medycyny konieczne jest tworzenie narzędzi do walki z tym zjawiskiem. - Taka dezinformacja oraz znikoma reakcja państwa na nią prowadzą do rosnącej liczby uchyleń od szczepień — według danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego w 2019 roku było ich 48,6 tys., podczas gdy pięć lat później, w 2023 roku, już 87,3 tys. Z dużym niepokojem przyjmujemy deklaracje polityków o uczynieniu tego przedmiotu fakultatywnym. Odbieramy to jako swego rodzaju poddanie się naporowi środowisk antynaukowych - podkreślono. 

Medycy wskazują również, że wszelka forma profilaktyki jest korzystniejsza niż leczenie późniejszych chorób i powikłań. - Kultywując zachowania prozdrowotne u dzieci, jesteśmy w stanie zapobiec potencjalnej konieczności leczenia ambulatoryjnego lub szpitalnego w przyszłości. Pozbawienie części dzieci tej możliwości redukcji ryzyka uznajemy za krzywdzące - zaznaczono w uchwale.