O zjawisku dyskryminacji w medycynie mówiła w swoim wystąpieniu podczas 13. Kongresu Prawa Medycznego w Krakowie Julia Pankiewicz, lekarka i przedstawicielka Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. Jak zaznaczyła, przy badaniu tego zjawiska trzeba opierać się niemal wyłącznie na opracowaniach zagranicznych. W Polsce dane na ten temat są zbierane bowiem bardzo rzadko, podobnie jak w przypadku zdarzeń niepożądanych. Ostatni raport na ten temat ukazał się w 2021 r. i został zrealizowany we współpracy organizacji Polki w Medycynie i Będąc Młodym Lekarzem. W badaniu wzięło udział 1340 uczestniczek i uczestników. Dominowały kobiety (95,4 proc.), odpowiedzi udzieliło również 55 mężczyzn (4,1 proc.).

Dyskryminacja już na studiach

Wyniki niewątpliwie dają do myślenia. Aż 82,6 proc. medyczek wskazało, że ich zdaniem dyskryminacja jest powszechnym problemem w ochronie zdrowia w Polsce, a 73,5 proc. spotkało się z nią osobiście w pracy lub podczas studiów medycznych. Co więcej, w 90,7 proc. przypadków pierwsze spotkanie z tym zjawiskiem nastąpiło już w trakcie studiów. To, jak podkreśliła Julia Pankiewicz, powoduje pewien efekt przyzwyczajenia – skoro takie zachowania widać od samego początku, są one tolerowane. Częściej doświadczały go lekarki w specjalizacjach zabiegowych (np. chirurżki), dla których bywa to powodem porzucenia ścieżki specjalizacyjnej, albo medycyny w ogóle.

Najczęściej doświadczane osobiście formy dyskryminacji kobiet dotyczyły: stereotypowych wypowiedzi, żartów i komentarzy (spotkało się z nimi 72,8 proc. wszystkich respondentek), komentarzy i zachowań związanych z naturą i fizjologią kobiet (68,6 proc.), uwag dotyczących wyglądu (64,8 proc.) i delegowania do czynności pod pretekstem “kobieta zrobi lepiej” (59,1 proc.). Sprawcami dyskryminacji najczęściej byli mężczyźni – nauczyciele akademiccy, pacjenci płci męskiej i współpracownicy płci męskiej. Dyskryminowały jednak również kobiety, najczęściej będące współpracowniczkami.

Czytaj w LEX: Optymalne sposoby zachowania się w sytuacji przemocy w miejscu pracy >

Potrzebne skuteczne narzędzia

Jak zaznaczyła Pankiewicz, przyczynami dyskryminacji w środowisku lekarskim jest hierarchiczna struktura organizacyjna, autokratyczny styl zarządzania placówkami, ale też presja i stres (na zasadzie „dociskania” pracowników). To z kolei powoduje efekt domina – dyskryminowany lekarz staje się mniej wydajny, ma to negatywny wpływ na opiekę nad pacjentem, więcej jest zdarzeń niepożądanych, a medyków częściej dotyka wypalenie zawodowe. Szkody widać więc i w odniesieniu do konkretnej osoby, i całego systemu.

Co można z tym zrobić? Pankiewicz oceniła, że potrzebne są przede wszystkim realne narzędzia prawne, które pomogą ofiarom tego typu zjawisk. Komisje badające skargi są często niewydolne, ale też bywają stronnicze, albo odpowiadają na zasadzie „profesora nie można przecież wyrzucić”. Pracownicy nie wiedzą też, co zrobić, gdy już dyskryminacji doświadczą. Potrzebna jest więc edukacja, ale przede wszystkim realnie chroniący system. Tym bardziej, że nie tylko pracowników dotyka dyskryminacja – dotyczy ona także pacjentów, zwłaszcza borykających się z chorobami psychicznymi. Julia Pankiewicz zaznaczyła, że z własnej praktyki wie, że pacjent psychiatryczny, który wymaga pomocy internistycznej i jest odsyłany na SOR, czeka na nim dłużej niż przeciętny człowiek. Trzeba bowiem wyjaśniać innym lekarzom, że jest chory, i że nie zrobi krzywdy sobie ani innym na oddziale, nie będzie agresywny. Dyskryminują więc nie tylko laicy, ale też sami lekarze.

Czytaj w LEX: Wiek a zasada równości pacjentów w świetle Kodeksu Etyki Lekarskiej. Doświadczenia z okresu pandemii SARS-CoV-2 >