Jak powiedział wiceprzewodniczący komitetu strajkowego i szef Związku Zawodowego Pracowników Ochrony Zdrowia i Pomocy Społecznej Piotr Kasprów, na zaostrzenie protestu w formie głodówki strajkujący zdecydowali się z powodu braku zadowalającej ich propozycji podwyżki.
- Byliśmy gotowi zgodzić się na podwyżkę o 200 zł obecnie i dołożenie 100 zł w 2016 roku. Natomiast dyrekcja zaproponowała 120 zł teraz i 50 zł w przyszłym roku. To zbyt rozbieżna oferta, ludzie są zbulwersowani - wyjaśnił Kasprów.
W proteście uczestniczą przedstawiciele wszystkich grup zawodowych poza pielęgniarkami.
Związkowiec podkreślił, że protest polegający na okupacji holu szpitala nie utrudnia pracy placówki i dostępu pacjentów do świadczeń medycznych, ponieważ okupację prowadzą na zmianę pracownicy, którzy nie wykonują w danym momencie obowiązków służbowych.
- Są wśród nas pracownicy szpitala, także lekarze niekontraktowi i ratownicy medyczni. Jesteśmy w sporze zbiorowym od kwietnia 2014 roku i wyczerpaliśmy wszelkie możliwości prawne, dlatego w marcu 2015 roku zawiązaliśmy komitet strajkowy – mówił Kasprów w poniedziałek.
Na początku października 2015 w referendum za strajkiem opowiedziało się około 70 procent załogi. Po referendum pracownicy przeprowadzili strajk ostrzegawczy.
Dyrektor szpitala Stanisław Woźniak mówił w poniedziałek, że placówka ma 40 mln zł długu i z tego powodu nie ma środków na podniesienie wynagrodzeń.
- Miesięcznie szpital generuje około jednego miliona zł zadłużenia. Bez zmiany systemu finansowania opieki zdrowotnej nie uda się rozwiązać tej trudnej sytuacji - podkreślił dyrektor. (pap)