Profesor Maciej Siedlar, konsultant krajowy w dziedzinie immunologii klinicznej, uważa, że dorośli powinni mieć prawo wyboru sposobu leczenia.
- Są tacy, którzy wolą przyjmować lek w szpitalu, bo tam czują się bezpieczniej, ale większość chciałaby mieć możliwość przyjmowania leku w domu – przyznaje profesor. Potwierdza też, że koszty leczenia domowego byłyby o wiele niższe, choć chorych wymagających takiej kuracji jest w Polsce ledwie kilkuset.
Profesor od dwóch lat walczy o wprowadzenie takiego programu dla dorosłych.
Pierwotny niedobór odporności to schorzenie, które polega na wadzie układu immunologicznego: organizm nie produkuje białka, które jest bronią w walce z wirusami i bakteriami. Chorzy bardzo łatwo zapadają na infekcje, dlatego muszą dostawać immunoglobuliny, czyli białka otrzymywane w procesie frakcjonowania ludzkiego osocza.
Cały artykuł www.wyborcza.pl
Chorzy z niedoborem odporności niepotrzebnie leczeni w szpitalu
Pacjenci, u których stwierdzono pierwotny niedobór odporności, nie mogą być leczeni w domu, lecz muszą co miesiąc trafiać do szpitala, aby przyjąć leki. Domowe leczenie jest możliwe jedynie w przypadku dzieci lub tych, którzy kontynuują leczenie po 18. roku życia.