W bardzo emocjonalnych dyskusjach na temat ustawy „67” strona rządowa próbuje przekonać oponentów za pomocą twardych argumentów demograficznych. Wnioski z nich są jednoznaczne. Żyjemy coraz dłużej, coraz dłużej też pobieramy emeryturę – system zabezpieczenia społecznego tego nie wytrzyma. O zdrowiu Polaków po sześćdziesiątce na razie nie dyskutujemy, bo przecież wiek emerytalny będzie wydłużany stopniowo; wielu ekonomistów twierdzi nawet, że zbyt powoli. Tych, którzy obecnie boją się dłuższej pracy najbardziej, operacja ta dotyczy zaledwie w minimalnym stopniu. Warto jednak już dziś wiedzieć, co w tym względzie jest do zrobienia. Nie chodzi przecież o to, byśmy do 67. roku życia pracowali formalnie, lecz faktycznie. Czyli wykonywali pracę i nadal płacili składki. Ani nasza publiczna służba zdrowia, ani wreszcie my sami nie jesteśmy do tego przygotowani.
Chcąc pracować dłużej musimy zrozumieć, że o zdrowie należy zadbać już wówczas, gdy nie mamy z nim jeszcze żadnych problemów. Utrzymanie na odpowiednim poziomie sprawności intelektualnej jak i fizycznej, stanowi bowiem warunek dla zapewnienia wydajności pracy aż do 67 roku życia. Podniesienie wieku emerytalnego będzie miało sens tylko wtedy, gdy stan zdrowia Polaków będzie na tyle dobry aby mogli dłużej pracować.