Działający w placówce związek zawodowy pielęgniarek złożył nową propozycje porozumienia. Wynagrodzenie zasadnicze brutto pielęgniarek miałoby wzrosnąć o 400 zł, a pielęgniarkom pracującym w systemie jednozmianowym pracodawca byłby zobowiązany wypłacić 500 zł brutto podwyżki. Wcześniej dyrekcja proponowała zwiększenie wynagrodzenia zasadniczego brutto pielęgniarek i położnych o 250 zł.
W nowej propozycji pielęgniarki domagają się także zwiększenia o 5 procent dodatków za pracę w systemie nocnym (z 65 procent do 70 procent) oraz za pracę w święta (z 45 procent na 50 procent), a także zwiększenia wynagrodzenie za pięć dni w roku (dwa dni Bożego Narodzenia i Wielkanocy oraz Nowy Rok) ze 100 procent do 200 procent.
Zaproponowano także by pracodawca – niezależnie od uzgodnionych wzrostów wynagrodzeń - corocznie prowadził ze związkiem negocjacje dotyczące wzrostu płac zasadniczych w danym roku kalendarzowym, przy czym kwota ta nie byłaby mniejsza niż 100 zł brutto.
Dyrektor CZD Małgorzata Syczewska poinformowała, że propozycje te są analizowane. - Musimy policzyć koszta - powiedziała.
W związku z trudną sytuacją dyrekcja zdecydowała o zamknięciu czterech oddziałów, by przesunąć personel do tych klinik, w których są pacjenci wymagający opieki. Wśród zamykanych oddziałów nie ma onkologii.
- Ponieważ sytuacja jest bardzo trudna, została przez nas podjęta decyzja o tym, że zamkniemy cztery oddziały, by przesunąć personel do tych klinik, w których mamy pacjentów wymagających opieki i by zapewnić im bezpieczeństwo i możliwość leczenia - powiedziała Syczewska.
Wyjaśniła, że są to te cztery oddziały, w których obecnie nie ma już pacjentów, bo zostali skierowani do innych miejsc.
- Jest to bardzo trudna decyzja, ale w tej sytuacji jedyna, jaką możemy podjąć. Robimy to z ciężkim sercem, ale pamiętamy, że na końcu tego naszego sporu są pacjenci i musimy przede wszystkim troszczyć się o nich, żeby warunki, które tu mają - w tej trudnej sytuacji - były bezpieczne. To jest tym podyktowane - powiedziała Syczewska.
- Jest to bardzo trudna decyzja, ale w tej sytuacji jedyna, jaką możemy podjąć. Robimy to z ciężkim sercem, ale pamiętamy, że na końcu tego naszego sporu są pacjenci i musimy przede wszystkim troszczyć się o nich, żeby warunki, które tu mają - w tej trudnej sytuacji - były bezpieczne. To jest tym podyktowane - powiedziała Syczewska.
Zdaniem wiceministra Zdrowia Marka Tombarkiewicza nie ma chęci porozumienia, a nowe propozycje finansowe są wyższe niż proponowane wcześniej.
- Kwota żądań z dzisiaj jest wyższa niż ta, która była ostatnio omawiana, nawet w tej wersji pierwotnej. Nawet pojawiły się nowe punkty - dodatków za pracę na dyżurach w dni świąteczne, dodatkowych pieniędzy za szczególne pięć dni, czyli tych "dużych świąt" w roku, i to wszystko generuje dodatkowe koszty - powiedział Tombarkiewicz.
- Kwota żądań z dzisiaj jest wyższa niż ta, która była ostatnio omawiana, nawet w tej wersji pierwotnej. Nawet pojawiły się nowe punkty - dodatków za pracę na dyżurach w dni świąteczne, dodatkowych pieniędzy za szczególne pięć dni, czyli tych "dużych świąt" w roku, i to wszystko generuje dodatkowe koszty - powiedział Tombarkiewicz.
- Zaproponowana dziś kwota to 400 złotych plus dodatkowe, nowe propozycje, dawała sumarycznie kwotę przewyższającą pierwotną propozycję, czyli 500 zł - powiedział Tombarkiewicz.
Pytany o wysokość strat związanych ze strajkiem odpowiedział, że szacunkowo jest to około 5 mln zł.
- To są straty, które można odrobić, jeśli personel wróciłby do pracy, to ten kontrakt można odrobić, wyrównać straty; natomiast przyznanie podwyżek do podstawy to jest stały koszt, który będzie przechodził z roku na rok, trzeb też pamiętać o pozostałych pracownikach. Też na pewno będą chcieli podobnego poziomu podwyżek lub mogą wystąpić do dyrekcji z innymi żądaniami - wyjaśnił. (pap)
- To są straty, które można odrobić, jeśli personel wróciłby do pracy, to ten kontrakt można odrobić, wyrównać straty; natomiast przyznanie podwyżek do podstawy to jest stały koszt, który będzie przechodził z roku na rok, trzeb też pamiętać o pozostałych pracownikach. Też na pewno będą chcieli podobnego poziomu podwyżek lub mogą wystąpić do dyrekcji z innymi żądaniami - wyjaśnił. (pap)