Prokuratura chciała ukarania oskarżonych grzywnami, a oskarżycielka posiłkowa (matka dziecka) i jej pełnomocnik - kar maksymalnych zapisanych w kodeksie za tzw. błąd w sztuce medycznej (w przypadku winy nieumyślnej, to kara do roku więzienia).
- Z czysto ludzkiego punktu widzenia należy rozumieć rozpacz i ból rodzica, bo jest to naturalne w takiej sytuacji. Tylko że sąd, orzekając o odpowiedzialności karnej, musi brać pod uwagę przesłanki wynikające z konkretnych przepisów, konkretnych regulacji prawa karnego - mówiła, uzasadniając wyrok uniewinniający, sędzia Barbara Paszkowska.
Sprawa dotyczyła jednego z oddziałów Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Oskarżeni to młody lekarz (wówczas w trakcie rezydentury) i dwie doświadczone położne. Prokuratura Okręgowa w Białymstoku zarzuciła im, że w czerwcu 2015 roku nieumyślnie narazili przedwcześnie narodzone dziecko na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.
W ocenie prokuratury, doszło do tego, ponieważ - mimo zgłaszanego przez pacjentkę w 26 tygodniu ciąży silnego bólu - lekarz dyżurny nie przeprowadził badania położniczego, a kobieta dostała jedynie lek rozkurczowy. Położne, które były wtedy na nocnym dyżurze, oskarżono o to, że - wiedząc o dolegliwościach pacjentki - wobec braku reakcji lekarza dyżurnego, nie zawiadomiły lekarza nadzorującego.
- Brak odpowiedniej reakcji osób, na których ciążył obowiązek opieki nad ciężarną pacjentką, skutkował nierozpoznaniem przedwczesnego rozpoczęcia porodu, co w efekcie zwiększyło ryzyko wystąpienia w okresie okołoporodowym głębokiego niedotlenienia dziecka - argumentowała prokuratura w akcie oskarżenia.
Dziewczynka urodziła się bez oznak życia, czynność serca udało się przywrócić dopiero po 10 minutach reanimacji. Jest niepełnosprawna, jej matka mówiła na początku procesu dziennikarzom, że właściwie każdego dnia walczy o życie dziecka.
Dla potrzeb tej sprawy sąd rejonowy analizował, jak przepisy karne definiują "człowieka". Przepisy art. 160 Kodeksu karnego (ich naruszenie zarzucono oskarżonym) mówią bowiem o narażeniu "człowieka" na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Analizując, co należy przez to pojęcie rozumieć, sędzia Paszkowska mówiła w uzasadnieniu wyroku, że w przypadku dziecka znaczenie ma nie tylko sam fakt narodzin, ale również to, czy jest ono w takiej fazie rozwojowej, która pozwalałaby na samodzielne życie poza organizmem matki.
A dziewczynka, której narodzin dotyczyła ta sprawa, samodzielnie funkcjonować nie mogła. To, w ocenie sądu sprawiło, że nie można było przyjąć, iż spełnione zostały przesłanki odpowiedzialności z art. 160 kk.; dlatego zapadł wyrok uniewinniający.
Sąd uznał przy tym, że nie można też było stosować przepisów Kodeksu karnego dotyczących dziecka poczętego - tu trzeba było udowodnić winę umyślną.
- Aby przypisać komuś odpowiedzialność karną, należy ściśle określić przesłanki tej odpowiedzialności, wynikające z konkretnych przepisów prawa karnego. Bo nie można w prawie karnym stosować zasad wykładni rozszerzającej - podkreśliła sędzia Paszkowska.
- Przyjęcie, że w takiej sytuacji, z jaką mamy do czynienia, możemy mówić o życiu człowieka, a nie o życiu dziecka poczętego, byłoby stosowaniem wykładni rozszerzającej, która jest niedozwolona na gruncie prawa karnego - dodała.
Sąd zaznaczył, że nieprawidłowości na oddziale szpitala były, ale nie rodzi to odpowiedzialności karnej, ewentualnie cywilną (odszkodowawczą) czy zawodową personelu medycznego.
[-DOKUMENT_HTML-]
Biegli powołani w sprawie - ich opinię przywoływał w uzasadnieniu sąd - stwierdzili, że za stan zdrowia dziecka odpowiadało przede wszystkim "skrajne wcześniactwo". W ich ocenie, gdyby moment rozpoczynającego się porodu ustalono wcześniej, zwiększyłoby to szanse dziecka.
- Na nieco, ale tylko nieco, lepszy stan wcześniaka - cytowała ich opinię sędzia.
Wyrok nie jest prawomocny.(pap)