Uczestnicy debaty w Business Centre Club, którzy dyskutowali na temat eksportu równoległego leków, wskazali na związek tego zjawiska z brakiem leków w aptekach, a jako jego przyczynę podali niedoskonałą legislację.
Zebrani w BCC eksperci wskazali na czynniki związane z wejściem w życie ustawy refundacyjnej, szczególnie z wprowadzeniem urzędowych niskich marż hurtowych i aptecznych, oraz na częste zmiany list refundacyjnych, skutkujące obniżeniem stanów magazynowych.
Według Andrzeja Stachnika, prezesa Związku Pracodawców Hurtowni Farmaceutycznych, aż osiem na dziesięć osób nie może zrealizować recepty za pierwszym razem, ponieważ apteki nie stać na zgromadzenie odpowiednich zapasów. Problemem jest także zarządzanie stanami magazynowymi i komunikacją pomiędzy poszczególnymi podmiotami, według Głównego Inspektora Farmaceutycznego Zofii Ulz niejednokrotnie hurtownia dysponuje zapasem leku, a pacjent nie może go kupić w aptece. Kluczowa jest zatem wiedza: ile jest leku, gdzie jest i dokąd go należy skierować.
Środowisko aptekarskie podniosło również kwestię modeli dystrybucji przyjętych przez niektórych producentów, w praktyce uniemożliwiających sprawną realizację zamówień. Chodzi o dystrybucję bezpośrednią do aptek i limity dostaw, które mają zapobiegać eksportowi równoległemu, oraz które - zdaniem GIF – są odpowiedzią na zjawisko tzw. odwróconego łańcucha dostaw. Jak zaznaczył Marek Jędrzejczak, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej, o ile wprowadzenie na polski rynek leków z importu równoległego było przed dziesięcioleciem witane entuzjastycznie, o tyle eksport jest w ich odczuciu niepożądany.
Jak wskazał uczestniczący w spotkaniu ekspert w obszarze dystrybucji równoległej i prawa patentowego profesor Ryszard Skubisz obu tych kwestii nie można jednak rozpatrywać oddzielnie. Członkostwo w Unii Europejskiej oferuje szereg rozwiązań umożliwiających i eksport, i import równoległy, z których warto korzystać, bo skutkują większą dostępnością do tańszych oryginalnych leków. O ile pod względem udziału eksportu równoległego w całości rynku farmaceutycznego Polska mieści się w średniej europejskiej (7-8 procent), to udział importu kształtuje się na poziomie jedynie nieco powyżej 1 procent w porównaniu do 20 procent w Holandii czy Szwecji. Kluczowe jest, aby dążyć do zbilansowania tych dwóch obszarów; uczestnicy byli jednak zgodni co do tego, że bilans taki powinien mieć charakter nie tylko wartościowy, ale także asortymentowy, i w ostatecznym efekcie prowadzić do zwiększenia dostępu do terapii lekowej.
Również postulowane przez niektóre strony ograniczenie eksportu nie wydaje się rozwiązywać problemu niedoborów. W świetle prawa europejskiego państwo ma ograniczone możliwości manewru jeśli chodzi o wprowadzenie takich ograniczeń, a doświadczenia rynku greckiego wskazują, że mogą one przynieść efekt odwrotny do zamierzonego.
Według przewodniczącego Komisji ds. rynku farmaceutycznego BCC Tomasza Dzitko, w procesie tworzenia rozwiązań dla Polski trzeba skupić się na faktach, a tych brakuje. - Nie dysponujemy na przykład definicją niedoboru – czy powinna ona uwzględniać okres, w którym produkt jest niedostępny, zasięg terytorialny, czy może kwestie logistyczne związane z możliwością realizacji dostaw. Wypracowanie definicji stworzy podwaliny dla sprawnego systemu monitorowania niedoborów – twierdził Dzitko.
Kluczowe jest, by rząd i Sejm rozważyli argumenty wszystkich uczestników rynku i wypracowali mądre rozwiązania bez zaburzania dorobku wspólnot europejskich i przy zachowaniu w pamięci najważniejszego celu, jakim jest zdrowie i bezpieczeństwo pacjenta – zaznaczył Dzitko.
Podczas okrągłego stołu na temat dostępności leków w BCC dyskutowali przedstawiciele GIF, Sejmowej Komisji Zdrowia, NFZ, kancelarii Prezydenta RP, Państwowego Zakładu Higieny, Federacji Pacjentów Polskich i szeregu organizacji branżowych sektora farmaceutycznego.
Magdalena Okoniewska
Opublikowano: www.zdrowie.abc.com.pl , stan z dnia 29 lipca 2014 r.
\