Głównym autorem badań jest profesor Anupam Jena z Harvard Medical School, która po raz pierwszy przyjęła inne kryterium porównywania długości życia władców. Zwykle punktem odniesienia jest przeciętna długość życia ogółu ludności. Jednak nie jest ono zbyt wiarygodna, gdyż politycy żyją na ogół w lepszych warunkach i mają dostęp do wielu lekarzy i najnowszych osiągnięć medycyny.
 
Amerykańska specjalista wraz ze swym zespołem postanowiła zatem porównać długość życia przywódców oraz tych polityków, którzy przegrali wybory i nigdy nie pełnili najwyższych funkcji w państwie. Wzięto pod uwagę 279 przywódców z 17 krajów oraz 261 kandydatów na ten urząd, którzy nie zostali wybrani. Uwzględniono okres od 1772 roku do 2015 roku.
 
Z tego porównania wynika, że przywódcy żyją średnio o 2,7 lat krócej aniżeli politycy, którzy nie rządzili krajem. Tak jest zarówno w Europie, jak i Stanach Zjednoczonych oraz Australii i Nowej Zelandii.
 
 
Profesor Jena twierdzi, że głównym powodem krótszego życia władców jest narażenie na wyjątkowo silne stresy. Jej zdaniem, dodatkowym czynnikiem ryzyka jest również to, że zajęci sprawami służbowymi często nie mają oni czasu na przestrzeganie zdrowego stylu życia.
 
Przykładem jest Bill Clinton, który w czasach, gdy mieszkał w Białym Domu w latach 1993-2001 lubił zajadać się m.in. hamburgerami. Rozwinęła się u niego zaawansowana choroba wieńcowa i w 2004 roku musiał poddać się operacji wszczepienia czterech bypassów. Od tego czasu przestał jeść mięso, sięga głównie po warzywa i owoce, czasami je ryby. (pap)