W przededniu przypadającego 1 maja Światowego Dnia Astmy zwracają uwagę, że cierpiący na alergiczny nieżyt nosa są kilkanaście razy bardziej narażeni na rozwój astmy – znacznie cięższej choroby, która w razie nagłego zaostrzenia i niewydolności oddechowej może prowadzić nawet do zgonu. Na astmę choruje w Polsce ok. 4 mln osób.
Jak podkreśliła podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Katowicach ordynator oddziału alergologii i immunologii klinicznej Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 5 Śląskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Barbara Rogala, leki bez recepty powinno się stosować tylko doraźnie, kiedy np. zaczyna się weekend i jest kłopot z dostępem do lekarza, a z nosa leje się katar.
„Farmaceuta może nam wówczas zalecić zastosowanie leku przeciwhistaminowego, który nam pomoże. Jest kilka dostępnych bez recepty, które spektakularnie usuwają objawy alergii ze strony górnych dróg oddechowych. Podkreślam jednak z całą mocą - nie kończmy na tym etapie, ale skontaktujmy się z lekarzem, który zdiagnozuje, czy rzeczywiście ta dolegliwość jest alergią. Każdy lek to produkt chemiczny, wiele osób może mieć przeciwwskazania do stosowania tego konkretnego preparatu, więc kontynuowanie samoleczenia może być niebezpieczne” – powiedziała.
Prof. Rogala przypomniała, że leki przeciwalergiczne u kilku procent osób mogą powodować senność. „Nigdy nie wiadomo, czy nie znajdujemy się w tej grupie osób, a wówczas np. prowadzenie samochodu po zażyciu tabletki jest niebezpieczne. Również dlatego lepiej, by lek dobrał lekarz” – podkreśliła.
Alergolog zaznaczyła, że lekceważenie alergicznego nieżytu nosa na krótką metę nie jest niebezpieczne, choć obniża on jakość życia, utrudniając sen czy codzienną aktywność. W dłuższej perspektywie nieleczenie tego rodzaju alergii zwiększa jednak ryzyko rozwoju astmy.
„Alergiczny nieżyt nosa kilkunastokrotnie zwiększa ryzyko rozwoju astmy u dotkniętego tą dolegliwością pacjenta, dlatego znowu nawołuję – jedna wizyta u lekarza pokaże, co powinniśmy robić, aby temu zapobiec, wyjaśni, czy są wskazania do leczenia odczulającego, które potrafi tak przestroić układ immunologiczny, aby zminimalizować ryzyko rozwoju astmy” – wyjaśniła.
Astma to choroba o zmiennym przebiegu – chory może mieć nawet wielomiesięczną remisję, czy stan komfortu zdrowotnego, ale nagłe zaostrzenia, które mają postać ostrej niewydolności oddechowej, mogą prowadzić nawet do zgonu, jeśli chory nie przyjmie w porę leków lub nie trafi do szpitala.
Z takimi problemami zmagała się przez 4 lata pacjentka katowickiej kliniki, pani Izabela, cierpiąca na alergię, w tym na leki, oraz astmę oskrzelową. „Miałam problemy z oddychaniem i sercem, były dni, kiedy nawet dwa razy dziennie lądowałam w szpitalnej izbie przyjęć, poza tym stale bolała mnie głowa, miałam karat i problemy z gardłem. Odwiedzałam różnych specjalistów, niektóre leki były nietrafione, nie było ciągle konkretnej diagnozy. To straszne, jak się chodzi od lekarza do lekarza, dostaje ciągle nowe leki i to wszystko nic nie daje. Bałam się” – opowiadała dziennikarzom.
W końcu trafiła do katowickiej kliniki, po badaniach i ustaleniu leków nastąpiła znaczna poprawa. „Odkąd tu trafiłam, mogę normalnie żyć i pracować, mimo że za oknem wszystko kwitnie. To co było i co jest, to jak niebo i ziemia” – wyznała.