– Polska ma najgorszą jakość powietrza w Unii Europejskiej pod kątem pyłu i benzopirenu, przy czym ten drugi związek jest silnie rakotwórczy i mutagenny – mówi agencji Newseria Biznes Łukasz Adamkiewicz, doradca ds. węgla i zdrowia w zajmującej się ochroną środowiska naturalnego organizacji non-profit Health & Environment Alliance.
Od lat pod tym względem Polska znajduje się w gronie europejskich maruderów. Sytuacja ta nie pozostaje bez wpływu na zdrowie społeczeństwa.
– Stężenia, które teraz obserwujemy, nie są na tyle wysokie, żeby zdrowa osoba, wychodząc na ulicę w ciągu dnia, mogła umrzeć. Żyjąc jednak w tym kraju i oddychając zanieczyszczonym powietrzem, powodujemy, że nasze zdrowie co roku się osłabia – zastrzega Adamkiewicz. – Może to wywoływać choroby układu oddechowego, na przykład przewlekłą astmę, choroby układu krążenia takie jak miażdżyca i ostatecznie prowadzić do śmierci w wyniku udaru lub zawału serca.
Eksperci szacują, że z powodu zanieczyszczonego powietrza rocznie przedwcześnie umiera nawet 40 tysięcy osób. To powoduje także określone straty gospodarcze. Polska ponosi z tego powodu wysokie zewnętrzne koszty zdrowotne, płacone nie bezpośrednio przez służbę zdrowia, ale na przykład przez ZUS (utracone dni pracy) oraz pracodawców (mniejsze zyski). Jeśli podliczyć wszystkie koszty z tym związane i wziąć pod uwagę wartość życia, która też traci to – zdaniem Łukasza Adamkiewicza – koszt zamyka się w kwocie od 40 do 120 mld euro rocznie.
– To szacowanie ma tak duży zakres, bo każdy inaczej to życie wycenia – tłumaczy Adamkiewicz. – Straty związane są nie tylko ze zgonami, lecz także z utraconymi dniami pracy, hospitalizacjami, czyli kosztami bezpośrednimi, i chorobami.
Pod koniec 2015 roku w Polsce był bardzo wysoki stan zanieczyszczenia powietrza i miały miejsce tzw. epizody smogowe (ponadnormatywne stężenia trujących pyłów w powietrzu). Jak wynika z analizy HEAL, w pięciu miastach (Warszawa, Kraków, Katowice, Wrocław, Zakopane) wzrosła liczba hospitalizacji z powodu nasileń objawów chorób krążenia i układu oddechowego. Placówki poniosły w związku z tym określone koszty – w ciągu dwóch tygodni około 2,2 mln zł.
Czytaj: Muszyna chce pozwać ClientEarth za raport na temat zanieczyszczenia powietrza>>>
– To są straty bezpośrednie związane z zanieczyszczeniem powietrza, nie tylko dotyczące utraconych dni pracy czy strat gospodarczych – tłumaczy Łukasz Adamkiewicz. – Zmiany poprawiające jakość powietrza przyczyniłyby się z kolei do oszczędności, na przykład w służbie zdrowia.
Najbardziej dotkliwe są straty związane ze zdrowiem. W skali kraju rośnie liczba osób z chorobami przewlekłymi, to między innymi astma i przewlekła obturacyjna choroba płuc. Innym problemem są choroby układu krążenia: nadciśnienie, miażdżyca czy niedokrwienna serca, która łączona jest z zawałem serca, niedokrwieniem i udarem mózgu. Do tego trzeba dodać nowotwory, nie tylko płuc, lecz także pęcherza, których coraz więcej pojawia się w Polsce.
– Tych chorób jest trochę i przekładają się na gospodarkę – podkreśla Łukasz Adamkiewicz. – Mówimy o kosztach populacyjnych, czyli czymś, co można statystycznie przedstawić. W przypadku niektórych badań mówimy o części procenta PKB. Oznacza to, że polepszając powietrze, mając bardziej wydolne społeczeństwo, wpłynęlibyśmy pozytywnie na naszą ekonomię.