Pacjenci, którym stawia się taką diagnozę, często nie otrzymuje pomocy. Schorzenie to można leczyć preparatami antycholinergicznymi, które mają skutki uboczne, albo nowoczesnym lekiem mirabegron.

Obecnie NFZ refunduje maksymalnie do 30 procent ceny dwóch leków – tolterodyny i solifenacyny. Jednak resort zdrowia warunkuje ich refundację wykonaniem badania urodynamicznego, uciążliwego dla pacjentów i wątpliwego z medycznego punktu widzenia w tym wskazaniu.
 

Dr Krzysztof Łanda, prezes Fundacji Watch Health Care, przekonuje, że badanie urodynamiczne jest  niedoszacowane i szpitalom oraz lekarzom nie opłaca się go zalecać i wykonywać. – Wystarczyłoby przesunąć środki z niepotrzebnej diagnostyki na leczenie, by objąć terapią wszystkich, którzy jej potrzebują – podkreśla Krzysztof Łanda.

Sejmowa komisja zdrowia wystosowała w tej sprawie pismo do ministra zdrowia.
Cały artykuł www.rp.pl