Monika Sewastianowicz: Czy w Wielkiej Brytanii zawieszono zajęcia na uczelniach?
Łukasz Gwóźdź: Na wielu uczelniach brytyjskich trwa teraz przerwa wiosenna. Dla części studentów nauka w tym roku akademickim dobiegła końca i zostały do napisania tylko egzaminy. Wiele uniwersytetów zdecydowało się na przeprowadzenie ich w formie zdalnej tak, że studenci nie muszą pojawiać się na uczelni aż do jesieni. Na Oksfordzie, gdzie w maju i czerwcu trwa trymestr wiosenno-letni, nauczanie ma być prowadzone zdalnie.
Czy wykłady i zajęcia są prowadzone przez internet?
Obecnie niewiele uczelni w Wielkiej Brytanii prowadzi zajęcia ze względu na trwającą przerwę. Na mojej paryskiej uczelni (Paris 2 Panthéon-Assas), gdzie przerwa jeszcze się nie zaczęła, mamy do dyspozycji różne narzędzia. Ćwiczenia w grupach prowadzone są w formie tele- lub wideokonferencji za pośrednictwem internetowej platformy. Profesorowie udostępniają nagrane wykłady lub – mniej chętnie, lecz ku uciesze studentów – materiały w formacie PDF.
Jak to wygląda, czy zdalna praca organizowana jest teraz, w związku z kryzysem, czy już wcześniej e-learning gościł na uczelniach?
Z mojej perspektywy praca przebiega zaskakująco sprawnie. Wdrożenie systemu zajęło mojej uczelni tydzień. Uczelnie w Wielkiej Brytanii mają więcej czasu, by przygotować się na wirtualny powrót studentów. Problemem dla mnie i wielu moich znajomych jest raczej zorganizowanie sobie miejsca do pracy. Izolujemy się w domach, niektórzy z rodzinami lub współlokatorami. Sypialnia musi zastąpić nam bibliotekę, a taka monotonia może powodować spadek energii i motywacji. Są wreszcie osoby bez dostępu do szybkiego internetu, które nie mogą w pełni uczestniczyć w tej formie studiowania. Oczywiście opisuję to wszystko z punktu widzenia studenta prawa, któremu do nauki potrzebny jest tylko internet i książka. Studenci pracujący na co dzień w laboratoriach czy w terenie są w zupełnie innym położeniu.
Trudno powiedzieć, w jakim stopniu uczelnie były przygotowane na taką formę. U mnie przerwa na wdrożenie nowego systemu trwała tydzień, co oceniam pozytywnie. Z części tych rozwiązań korzystano już wcześniej w kontekście studiów niestacjonarnych. Wiele uczelni w Wielkiej Brytanii ma kilka tygodni na przygotowanie wszystkiego.
Jak jest z egzaminami i kolokwiami?
Egzaminy to największy problem. Uczelnie w Wielkiej Brytanii masowo zrezygnowały z ich tradycyjnej papierowej formy i przygotowują się do przeprowadzania egzaminów zdalnie. Rzecz jasna cała formuła musi zostać zmieniona, bo przed ekranami komputerów studenci będą mieli dostęp do wiadomości wykraczających poza ich własną wiedzę. Oksford rozważa różne scenariusze, a decyzje mają zapaść w najbliższych dniach. W ramach konsultacji i petycji studenci aktywnie sugerują różne rozwiązania, w tym zrezygnowanie z egzaminów i wystawienie ocen przez profesorów na podstawie dotychczasowej pracy. Pewna londyńska uczelnia zapowiedziała przeprowadzenie egzaminów zdalnie w ich standardowej formie, przy użyciu kamerki internetowej i oprogramowania śledzącego ruch gałek ocznych, co ma uniemożliwić ściąganie. Pomysł nie został przyjęty entuzjastycznie.
Studenci Oksfordu są w szczególnej sytuacji, bo egzaminy odbywają się u nas (z wyłączeniem niektórych kierunków) tylko raz, na samym końcu studiów. W ciągu kilku tygodni oceniana jest nasza wiedza z ostatnich trzech lat i na tej podstawie otrzymujemy odpowiednią klasyfikację dyplomu. Przygotowywanie się do tych egzaminów podczas światowego kryzysu, który część z nas dotyka osobiście, jest stresujące samo w sobie. Do tego dodajmy brak korzystnego środowiska do nauki i dostępu do materiałów, który dotyka zwłaszcza osoby z niezamożnych rodzin. Książki, z których korzystamy w bibliotekach, kosztują zwykle kilkadziesiąt funtów, a potrzeba ich dziesiątki. Uczelnia zdaje sobie sprawę z tych trudności i stara się na nie odpowiedzieć – przykładem jest mój college, który zaoferował wszystkim studentom grant wystarczający na zakup kilku książek. Uniwersytety starają się znaleźć sprawiedliwe rozwiązanie, które pozwoli jednak studentom wykazać się wiedzą tak, by ich dyplomy były w przyszłości brane na poważnie.
Czy epidemia to jakieś dodatkowe obostrzenia dla studentów np. nakaz opuszczenia akademików, zakazy poruszania się?
Oksford poprosił studentów o opuszczenie akademików na czas przerwy wiosennej z wyłączeniem osób mających ważny powód, by zostać – jak brak możliwości powrotu do domu. Aktualnym źródłem obostrzeń są decyzje brytyjskiego rządu – ograniczona możliwość przemieszczania się, nakaz unikania kontaktu z innymi osobami itd. Mój college zamknął wszystkie miejsca wspólne i zawiesił usługi kateringu i sprzątania pokojów. Moja znajoma studiująca w Londynie została poinformowana, że może nastąpić przenoszenie studentów między akademikami i wyłączanie całych budynków z użytku.
Mój college zachował się wyrozumiale, na przykład pozwalając studentom w pośpiechu opuszczającym Oksford na zostawienie rzeczy w pokojach i odebranie ich w dogodniejszym terminie. Wypada to dobrze zwłaszcza w porównaniu z Harvardem, gdzie studentom nakazano opuścić kampus i opróżnić pokoje z pięciodniowym wyprzedzeniem. Może się wydawać, że to wszystko mało istotne szczegóły, ale dla studentów z zagranicy ma to ogromne znaczenie.
Mając nadzieję, że życie niedługo wróci do normy, myślimy wciąż o osobach najbardziej dotkniętych kryzysem i o tych, którzy niestrudzenie walczą o ich zdrowie. Wierzę, że nad uczuciem rozgoryczenia i tęsknoty za oksfordzkim domem przeważa poczucie solidarności.