Prawo i Sprawiedliwość - jeżeli chodzi o oświatę - mocno skupiło się na reformowaniu systemu oświaty tak, by do złudzenia przypominał ten sprzed reformy Handkego, wprowadzonej w 1999 r. Zlikwidowano gimnazja, wróciły ośmioklasowe podstawówki i czteroletnie licea. Została matura przygotowywana na poziomie centralnym oraz oparta na jej wyniku rekrutacja na studia. W słowach prezesa PiS przebija założenie, by i w tych kwestiach wrócić do stanu sprzed dwudziestu lat.

Czyta też: Dokumentacja przebiegu studiów wg ustawy 2.0 >>>

"Konkurs matur" niesprawiedliwy

Podczas spotkania w Gnieźnie Jarosław Kaczyński odpowiadał na pytania o to, jak przyciągnąć młodych wyborców. Jego zdaniem kluczem byłoby odejście od systemu testowego oraz powrót do egzaminów wstępnych.

- Uważam, że trzeba zrezygnować z konkursu matur. Dlaczego? Choćby dlatego, że w naszym rządzie jest człowiek młody, oczywiście nie taki, że dopiero co skończył studia, bo je ukończył 10 lat temu. Jest wybitnie zdolny, świetnie pracuje w bardzo trudnej dziedzinie, do tego pisze książki i to nie ze swojej dziedziny, w której się wykształcił. A dostał się na studia drugorzędne, bo z maturą było słabo — mówił prezes.

Czytaj też: Absolutorium - wpływ uzyskania na wymiar urlopu wypoczynkowego i obowiązek odprowadzania składek >>>

 

Dodał, że jest sporo osób, których "szkoły nie trawią", a na studiach radzą sobie bez problemu.

- Oczywiście mówię tutaj o bardzo odległych czasach, ale taki człowiek też przed państwem stoi — mówił. - Tak było, że w szkole bardzo marnie, na studiach bardzo dobrze - mówił prezes PiS.

Czytaj też: Czarnecki Paweł, Jak się uczyć, żeby zdać? - metody i techniki uczenia się >>>

Niskie wyniki matur na poziomie rozszerzonym

Wspomniany przez prezesa "konkurs matur" polega na tym, że uczelnie w procesie rekrutacji określają, jakie przedmioty będą brać pod uwagę.  Przykładowo w przypadku prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim przeliczany jest wynik z języka obcego oraz dwóch przedmiotów wybranych spośród: język polski, matematyka, historia, WOS. Wyniki tegorocznej matury - choć jej zdawalność była wyższa niż w zeszłym roku - raczej nie napawają optymizmem.

Czytaj też: Studia bez kierunku - art. 69 ust. 4 ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce >>>

 

 Średnie wyniki matury na poziomie rozszerzonym:

  •     biologia – 43 proc.
  •     chemia – 37 proc.
  •     filozofia – 39 proc.
  •     fizyka – 37 proc.
  •     geografia – 40 proc.
  •     historia – 38 proc.
  •     historia muzyki – 38 proc.
  •     historia sztuki – 39 proc.
  •     informatyka – 40 proc.
  •     matematyka 33 proc.
  •     WOS – 30 proc.

 

W komentarzach do tych informacji pojawiły się głosy, że system trzeba zreformować, bo osoby, które osiągają tak niskie wyniki z wybranego przez siebie przedmiotu, mają o nim nikłe pojęcie, co potem faktycznie może wpływać na to, jak radzą sobie na studiach, część uczelni musi prowadzić kursy wyrównawcze, by studenci mogli uzupełnić wiedzę, której nie zdobyli w liceum. Tyle że pomysły dotyczą raczej progów zdawalności matury niż egzaminów na studia - gdyby nie pandemia,  już  w przyszłym roku maturzyści, zdając egzamin rozszerzony, musieliby zdobyć przynajmniej 30 proc. punktów. W 2023 i 2024 jednak tak nie będzie, rząd wycofał się z tego, bo obawiał się, że przez braki spowodowane zdalnym nauczaniem, zbyt wielu maturzystów nie poradzi sobie z egzaminem.

Egzaminy możliwe, ale w określonych przypadkach

Takie podejście wskazuje zatem, że priorytetem jest utrzymanie wysokiej zdawalności egzaminu dojrzałości oraz umożliwienie pójścia na studia jak największej liczbie osób. Z tego punktu widzenia myślenie o wprowadzeniu egzaminów wstępnych i większej selekcji wydaje się nie do końca logiczne - choć prezes PiS zaznaczył, że to jego osobisty pogląd. Obecnie Ustawa 2.0 dopuszcza przeprowadzanie egzaminów wstępnych na studia, dotyczy to jednak ograniczonej liczby przypadków.

Według art. 70 ust. 4 ustawy - Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce: "uczelnia może przeprowadzić dodatkowo egzaminy wstępne tylko w przypadku konieczności sprawdzenia uzdolnień artystycznych, sprawności fizycznej lub szczególnych predyspozycji do podejmowania studiów niesprawdzanych w trybie egzaminu maturalnego, egzaminu zawodowego albo egzaminu potwierdzającego kwalifikacje w zawodzie. Egzaminy te nie mogą dotyczyć przedmiotów objętych egzaminem maturalnym lub kwalifikacji objętej egzaminem zawodowym lub egzaminem potwierdzającym kwalifikacje w zawodzie." Podobne reguły przewidziano w przypadku studentów z zagranicy.

 

 

Raczej marna pomoc

- Egzaminy wstępne na studia niczego nie rozwiążą - mówi dr hab. Olga M. Piaskowska adiunkt na Wydziale Prawa Uniwersytetu SWPS. - Na poziomie akademickim faktycznie czasem rzuca się w oczy to, że studenci mają mniejszą wiedzę ogólną, tyle że wynika to z tego, czego uczą się na wcześniejszych etapach edukacji. Jeżeli na skutek kolejnych reform edukacji od uczniów wymaga się coraz mniej albo uczy się ich kompletnie nieprzydatnych rzeczy, to nie wiem, jak miałby to zmienić dodatkowy egzamin - tłumaczy. Dodaje, że w swojej pracy spotyka bardzo zaangażowanych i oczytanych studentów, więc niższy poziom wiedzy nie jest regułą, bo wszystko zależy od podejścia konkretnej osoby.

Selekcja - nawet w wyniku egzaminów wstępnych - nie mogłaby być aż tak ostra, bo od liczby studentów zależy finansowanie uczelni. - Więcej osób dostawałoby się po prostu z odwołania lub szłoby na studia niestacjonarne - mówi dr hab. Olga M. Piaskowska. Problemem mógłby być też brak transparentności procedury.

 

Podobnego zdania jest dr hab Grzegorz Krawiec, prof. Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. - Niewątpliwą zaletą obecnego systemu jest to, że jest zobiektywizowany i przejrzysty. Jest mniejsze ryzyko, że ktoś miejsce na studiach załatwi sobie dzięki koneksjom. Moim zdaniem powinniśmy zostać przy obecnym rozwiązaniu, dbając jednak o to, by matury były na wysokim poziomie. Zresztą kolejna reforma wcale nie poprawi sytuacji i tak jest ich teraz za dużo - mówi prof. Krawiec. Dodaje, że byłby to też dodatkowy obowiązek administracyjny, bo ktoś te egzaminy musiałby przeprowadzać i sprawdzać, co angażowałoby kadrę akademicką.

- Czasem ulegam myśleniu, że poziom studentów z każdym rokiem się obniża i mają braki w wiedzy, których wcześniej nie mieli. Z drugiej strony muszę brać poprawkę na to, że patrzę na nich z poziomu mojej wiedzy zdobytej podczas długoletniej kariery akademickiej, więc to nic dziwnego, że ulegam złudzeniu, że o niczym nie mają pojęcia. Ja w ich wieku też - patrząc z tej perspektywy - wiedziałem niewiele. Zresztą spotykam bardzo wiele mądrych i oczytanych osób, z którymi bardzo dobrze się pracuje i którym na studiach zależy - mówi.