Przedstawiciele Miejskiej Komisji ds. Referendum Halina Bieda i Łukasz Wiejacha poinformowali PAP, że głosowanie przebiegało bez zakłóceń – wszystkie lokale zostały otwarte punktualnie, do Komisji nie dotarły żadne sygnały o naruszeniu ciszy referendalnej.

Nie wiadomo jeszcze, czy jest wystarczająca frekwencja do uznania referendum za ważne. Tak będzie, jeśli okaże się, że wzięło w nim udział co najmniej 26 tys. 177 osób. To trzy piąte tych, którzy brali udział w wyborze prezydenta trzy lata temu, 16 listopada 2014 r. Wyniki głosowania powinny być znane w niedzielę późnym wieczorem lub w nocy.

Bytomianie odpowiadali na pytanie: "Czy jest Pan/Pani za odwołaniem Pana Damiana Bartyli z funkcji Prezydenta Bytomia przed upływem kadencji?". Uchwała miejskich radnych w sprawie przeprowadzenia referendum zapadła 5 września i była następstwem nieudzielenia prezydentowi absolutorium z wykonania budżetu miasta za ubiegły rok. Wykonanie budżetu negatywnie zaopiniowała Regionalna Izba Obrachunkowa - to warunek, dający możliwość ogłoszenia referendum w związku z brakiem absolutorium, będącym efektem niewykonania budżetu.

Inicjatorzy referendum zarzucają prezydentowi m.in., że nie radzi sobie z problemem odpadów, rewitalizacją miasta i wyprowadza pieniądze z miejskich spółek. Obarczają go także winą za złą sytuację finansową Bytomia, który jest zadłużony na ponad 200 mln zł, a bieżący rok zamknie deficytem w wysokości 44 mln zł. Za odwołaniem Bartyli opowiadali się przedstawiciele partii politycznych - m.in. PO, PiS, Nowoczesnej, Kukiz'15, SLD - oraz organizacji społecznych.

Bartyla, który jakiś czas temu stracił większość w Radzie Miasta, uważa że jego decyzje z ostatnich lat "bronią się", a organizacja referendum na rok przed wyborami to przejaw braku odpowiedzialności.

Ogłoszenie referendum przez Radę to jedna z dwóch możliwych ścieżek prawnych, inicjujących głosowanie w sprawie odwołania prezydenta miasta przed upływem jego kadencji. Drugą możliwością jest inicjatywa obywatelska, związana z koniecznością zebrania odpowiedniej liczby podpisów poparcia.

Gdyby w referendum doszło do odwołania prezydenta ze stanowiska, decyzja w sprawie przedterminowych wyborów należałaby do premier Beaty Szydło. Zgodnie z przepisami, wcześniejszych wyborów nie przeprowadza się, jeżeli do końca kadencji zostało mniej niż pół roku. W tym przypadku - wobec zaplanowanych na jesień 2018 r. wyborów samorządowych - ten warunek nie byłby spełniony. Możliwe byłyby więc wcześniejsze wybory prezydenta miasta lub powołanie komisarza, który zarządzałby Bytomiem do wyłonienia nowego prezydenta.

Damian Bartyla po raz pierwszy został wybrany na prezydenta Bytomia w październiku 2012 r. w przedterminowych wyborach. Wcześniej, w czerwcu tegoż roku, ponad 28 tys. bytomian opowiedziało się w referendum za odwołaniem ze stanowiska prezydenta Piotra Koja (PO) oraz Rady Miasta. Bartyla działał na rzecz referendum, w którym odwołano Koja. W wyborach samorządowych jesienią 2014 r. Bartyla zwyciężył w pierwszej turze, ponownie obejmując stanowisko prezydenta miasta.(PAP)