Według danych z raportu Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska pt. „Kto zabiera głos w gminnych social mediach?”, prawie 80 proc. gmin ma swój profil na Facebooku. Dzięki temu samorząd może dotrzeć do dużej grupy odbiorców, szybciej informować obywateli o sytuacjach kryzysowych, prowadzić akcje promocyjne, kampanie społeczne itp. Jeśli chodzi o administrację rządową, to konta w portalu X mają wszystkie ministerstwa i urzędy wojewódzkie, a konta na Facebooku - wszystkie urzędy wojewódzkie i prawie wszystkie ministerstwa (z wyjątkiem MSZ). Problem w tym, że działają tam według zasad ustanowionych na potrzeby podmiotów prywatnych.
RPO Marcin Wiącek wystąpił do ministra cyfryzacji Krzysztofa Gawkowskiego o przygotowanie projektu ustawy, w której uregulowano by zasady prowadzenia profili organów i urzędów administracji publicznej oraz innych instytucji publicznych oraz procedurę blokowania użytkowników i usuwania publikowanych przez nich informacji.
- Zasady, formy i cele prowadzenia kont instytucji publicznych w portalach społecznościowych nie są uregulowane w drodze aktów prawa powszechnie obowiązującego. Sprawia to, że instytucje publiczne funkcjonują tam zgodnie z zasadami ustanowionymi na potrzeby podmiotów prywatnych. Koliduje to ze standardami ustrojowymi, które w demokratycznym państwie prawnym są wpisane w istotę działania podmiotów sprawujących władzę publiczną, takimi jak zasada legalizmu czy zasada proporcjonalności – wskazuje RPO. Podnosi, że w ten sposób powstaje sytuacja, w której podmioty prywatne mają w zakresie poszanowania wolności wypowiedzi bardziej skonkretyzowane i łatwiejsze do wyegzekwowania obowiązki niż przedstawiciele władzy publicznej, bo ta ma zarówno obowiązek powstrzymywania się od naruszania tej wolności, jak i obowiązek jej aktywnej ochrony. Przeczytaj także: Wójt daje bana - gminy też aktywne w mediach społecznościowych
Po co instytucjom publicznym konta na portalach społecznościowych
Jak wskazuje RPO, zasadniczą funkcją kont w portalach społecznościowych jest możliwość wejścia w bezpośrednią interakcję z piastunem organu lub urzędnikami oraz natychmiastowego skomentowania danej informacji w przystępnej formie. I zapewne to właśnie ta możliwość jest jedną z przyczyn, dla których obywatele obserwują konta organów i urzędów administracji.
- To modelowe ujęcie społeczno-komunikacyjnej funkcji kont społecznościowych w działalności administracji publicznej - korzystne wpływające zarówno na wzmacnianie demokracji partycypacyjnej, jak również mechanizmów rozproszonej kontroli administracji – niekorzystnie koresponduje z obecnym stanem prawnym, w którym zasady, formy i cele prowadzenia takich kont instytucji publicznych pozostają nieuregulowane w drodze aktów prawa powszechnie obowiązującego – pisze rzecznik.
Instytucje publiczne działają na portalach społecznościowych w dwu formach:
- oznaczając swoje konto jako profil instytucji. Prowadzą go pracownicy w ramach obowiązków służbowych, z wykorzystaniem środków publicznych.
- oznaczając jako konta organu i prowadzone osobiście przez jego piastuna w czasie wolnym od pracy i bez angażowania środków publicznych.
W opinii RPO ta druga forma nastręcza trudności w kontekście oceny prawnej obowiązków administratora. Dochodzi bowiem do sytuacji, w których część informacji publicznych pojawia się na profilu piastuna organu i jest następnie udostępniana przez konto urzędu w tożsamym portalu.
- W konsekwencji obywatele, którym zablokowano dostęp do profilu piastuna, nie mają też dostępu do informacji z profilu urzędu. Niweczy to ideę prowadzenia przez organ profilu publicznego, a zarazem ogranicza dostęp do publikowanych tam informacji publicznych o działalność - wyjaśnia RPO. Cytuje wyrok z 1976 r. Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Handyside przeciw Wlk. Brytanii: swoboda wypowiedzi nie może się ograniczać do informacji i poglądów, które są odbierane przychylnie albo postrzegane jako nieszkodliwe lub obojętne. Odnosi się ona w równym stopniu do takich, które urażają, oburzają lub wprowadzają niepokój w państwie lub jakiejś grupie społeczeństwa. Takie są wymogi pluralizmu, tolerancji i otwartości, bez których demokratyczne społeczeństwo nie istnieje.
Administratorom kont mylą hejt z krytyką
RPO podkreśla, że wolność wypowiedzi nie ma charakteru absolutnego i może podlegać ograniczeniom w uzasadnionych sytuacjach, np. w przypadku naruszania dobrego imienia lub czci osoby krytykowanej lub rozpowszechniania mowy nienawiści. Jednak zdaniem Marcina Wiącka usuwanie treści lub blokowanie dostępu do konta instytucji publicznej w portalu społecznościowym, jako działania ograniczające korzystanie z konstytucyjnej wolności wypowiedzi, powinno mieć podstawę w ustawie.
Z postępowań wyjaśniających przeprowadzonych przez biuro rzecznika wynika, że administratorzy prowadzący konta instytucji publicznych często bardzo szeroko rozumieją takie pojęcia, jak hejt i naruszanie dobrego imienia. Uznają za nie m.in. ostrą krytykę swoich poczynań.
- Czasami administratorzy nawet nie starają się uzasadnić ingerencji w wolność wypowiedzi i prawo dostępu do informacji publicznej uprawnioną podstawą wynikającą ze konstytucyjnej klauzuli limitacyjnej (art. 31 ust. 3, czy 61 ust. 3 Konstytucji RP). Interweniują np. z takich powodów, jak zbyt częste poruszanie danej kwestii, czy umieszczanie komentarzy niezwiązanych z tematyką konkretnej publikacji – wskazuje RPO. Zwraca uwagę, że te problemy dostrzegane są także w orzecznictwie sądów administracyjnych, bo obywatele coraz częściej wdają się na tym tle w spory z organami administracji. Zdaniem RPO tych problemów można by uniknąć regulując zasady prowadzenia kont instytucji publicznych w portalach społecznościowych aktami prawa powszechnie obowiązującego.
- Granic dozwolonej krytyki, podobnie jak granic wolności jednostki, nie sposób raz na zawsze wytyczyć. Cechą kultury świata Zachodu jest bowiem m.in. ciągły rozwój debaty publicznej. Rolą prawników jest natomiast tworzenie standardów, które m.in. mogą umożliwić udział w debacie publicznej na wyrównanych zasadach, zwłaszcza w dobie gospodarki cyfrowej – pisze RPO. Przeczytaj także: Wójt daje bana - gminy też aktywne w mediach społecznościowych
Cena promocyjna: 34.3 zł
|Cena regularna: 49 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 39.21 zł