Przepisy systemu zamówień publicznych nakazują wykluczać z przetargów wykonawców, którzy złożyły nieprawdziwe informacje mające wpływ lub mogące mieć wpływ na wynik prowadzonego postępowania. Jednak w praktyce, zdaniem wielu obserwatorów rynku zamówień, firmy nagminnie naginają rzeczywistość, niejednokrotnie wprowadzając zamawiającego w błąd.
– Problem nieprawdziwych informacji składanych w przetargach publicznych ma skalę o wiele większą niż ten dotyczący zmów przetargowych. A jednak brak jest zainteresowanych walką z tym zjawiskiem – mówi Dariusz Ziembiński, ekspert Grupy Doradczej KZP.
Jak czytamy w "DGP", jeszcze przed dwoma laty art. 24 ust. 2 pkt 3 p.z.p. rzeczywiście był stosowany i często interpretowano go literalnie. Nie liczyło się to, czy przedsiębiorca kłamał celowo, czy też nieświadomie mijał się z prawdą. Liczyły się konsekwencje.
Sytuacja uległa zmianie się na skutek skargi Prezesa UZP. Sąd Okręgowy Warszawa Praga w dniu 19 lipca 2012 r. (IV Ca 683/12) wydał wyrok, zgodnie z którym art. 24 ust. 2 pkt 3 p.z.p. stosuje się tylko w warunkach celowego, zawinionego i zamierzonego zachowania wykonawcy, podjętego z zamiarem podania nieprawdziwych informacji w celu wprowadzenia zamawiającego w błąd i wykorzystania tego błędu do uzyskania zamówienia publicznego. Zamawiający musi być pewny, że złożenie nieprawdziwych informacji nie było przypadkowe. Jeśli zatem wykonawca działał w dobrej wierze, to nie można mu zarzucić, że jego celem było wprowadzenie zamawiającego w błąd.
– Przy takiej interpretacji tego przepisu w zasadzie jest on martwy. Ani konkurencyjny wykonawca, ani zamawiający nie są bowiem w stanie dowieść, że nieprawdziwe informacje podano celowo, w sposób zamierzony i zawiniony, a na dodatek w jasno określonym celu manipulowania wynikiem przetargu – zaznacza Karol Kamiński, radca prawny w kancelarii Krynicki, Dajczer, Kamiński.
– Prokuratorzy, którzy dysponują nieporównywalnie szerszym wachlarzem środków dowodowych, mają zazwyczaj problem z potwierdzaniem takich zarzutów. To w jaki sposób mieliby to robić uczestnicy przetargów – dodaje.
Po wyroku warszawskiego sądu tym samym tropem poszły kolejne jak chociażby Sąd Okręgowy w Toruniu (VI Ga 134/12) . Od tego czasu Izba w zasadzie jednolicie orzeka w zgodzie z interpretacją sądów. Trudno się temu zresztą dziwić, gdyż KIO zdaje sobie sprawę z tego, że w razie skargi jej wyrok zostanie podważony. Zdaniem ekspertów, nie powinno to jednak oznaczać zgody na składanie nieprawdziwych informacji.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna