Kierujący samochodem osobowym na łuku drogi gminnej zauważył leżący w poprzek drogi, na całym pasie jezdni konar. Nie miał już możliwości ominięcia przeszkody lub wyhamowania przed nią. W konsekwencji najechał na konar uszkadzając poważnie pojazd. Do zdarzenia doszło na początku października, we wczesnych godzinach porannych, kiedy na dworze było jeszcze ciemno. Kierujący mógł obserwować drogę wyłącznie w zakresie w jakim była ona oświetlona przez światła pojazdu.
Gmina nie dostrzegła swojej winy
Ubezpieczyciel zarządcy drogi w postępowaniu likwidacyjnym odmówił zwrotu kosztów naprawy. Mężczyzna pozwał więc gminę do sądu jako zarządcę drogi, zarzucając jej zaniechanie obowiązku dbałości o należyty stan drzew rosnących w sąsiedztwie jezdni. Uzasadnił, że w czasie kiedy doszło do zdarzenia warunki pogodowe były dobre, a leżący na jezdni konar był "w połowie spróchniały".
Gmina nie uznała roszczenia. Przekonywała, że należycie wywiązała się z obowiązku dokonując przeglądu drzewostanu przy drogach. Argumentowała, że chore i uszkodzone drzewa są wycinane lub poddawane stosownej pielęgnacji. I po ostatnim przeglądzie, na tym odcinku jezdni, ujęto wycinkę jesionów, którą zrealizowano.
Gmina wskazywała, że w godzinach poprzedzających zdarzenie z udziałem pojazdu powoda nie odnotowano zgłoszeń dotyczących niewłaściwego stanu jezdni lub zalegających na drogach gałęzi.
Trzeba dowieść, że gałąź była sucha
Sąd Rejonowy w Nowym Mieście Lubawskim oddalił roszczenie. Uznał, że gminie nie można przypisać odpowiedzialności za zaniedbanie obowiązków zarządcy drogi. Gmina dokonywała okresowych przeglądów drogi, w tym należytej pielęgnacji drzewostanu.
Zdaniem sadu powód nie sprostał zaś obowiązkowi wykazania, że oderwanie się konaru drzewa było spowodowane zaniedbaniem gminy. Nie dowiódł on także, że gałąź ta była sucha, zaś drzewo było obumarłe lub chore. Nie wykazał, że konar zalegał na jezdni przez taki okres czasu, po upływie którego można było wymagać od zarządcy drogi rozeznania w tej sytuacji, a tym samym podjęcia działania zmierzającego do usunięcia zagrożenia.
Zobacz też: Regularny przegląd drzewostanu to za mało, by nie płacić za zniszczone auto>>
Zbyt powierzchowny przegląd drzewostanu
Inaczej sprawę ocenił Sąd Okręgowy w Elblągu. Zmienił zaskarżony wyrok i uwzględnił roszczenie. Sąd wskazał, że w chwili wypadku nie występowały gwałtowne zjawiska atmosferyczne, w szczególności nie było porywistego wiatru. Odłamanie gałęzi nastąpiło w związku z jej stanem. Gałąź była spróchniała, co potwierdza zapis rejestratora jazdy zamontowanego w kabinie pojazdu, a przede wszystkim przedstawiona przez powoda dokumentacja fotograficznej. Stojące przy drodze drzewa były jeszcze ulistnione, a odłamany konar był pozbawiony liści oraz części kory, czyli martwy. Odłamanie konaru wynikało z jego złego stanu, a nie zjawiska nadzwyczajnego, jak próbowała udowadniać podczas procesu gmina.
Sąd stwierdził więc, że przydrożne drzewo wymagało cięcia pielęgnacyjnego służącego utrzymaniu go w stanie zapobiegającym tworzeniu niebezpieczeństwa w ruchu drogowym. Gmina przedłożyła wprawdzie protokół okresowej kontroli stanu technicznego drogi, ale nie wynikają z niego zalecenia usunięcia poszczególnych konarów drzew z powodu złego ich stanu, a tylko drzew uschnięty, a konarów – o ile znajdują się w „skrajni pionowej” niezależnie od ich stanu.
Sąd uznał, że przedstawiony dokument nie stanowi dowodu, że kontrolowano korony drzew w celu ujawnienia uschniętych konarów. Gmina musi więc zapłacić właścicielowi pojazdów 4,9 tys. zł odszkodowania.
Wyrok Sądu Okręgowego w Elblągu z 15 czerwca 2020 r. sygn. akt I Ca 33/20
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.