Zarządy ZMP i UMP kolejny raz podjęły wspólne oświadczenie – tym razem domagają się wprowadzenia w Polsce stanu klęski żywiołowej. Rząd najpierw 14 marca br. wprowadził stan epidemiczny, a potem – 20 stan epidemii. Sytuacja związana z zagrożeniem zarażeniem koronawirusem wywołała działania rządu i sejmu mocno ograniczające swobody obywatelskie.

- Rząd i Sejm podejmują rozliczne działania, które rażąco ograniczają prawa i wolności obywatelskie, w zakresie, który od dawna wyczerpuje przesłanki i znamiona stanu klęski żywiołowej – czytamy w oświadczeniu podpisanym przez Tadeusza Truskolaskiego prezesa UMP i prezydenta Białegostoku, a także senatora Zygmunta Frankiewicza, prezesa ZMP.

 

Chęć utrzymania władzy

- W rozmowie z hiszpańskim dziennikiem „EL Mundo” premier Mateusz Morawiecki powiedział, że zgodnie z naszą Konstytucją przesunięcie wyborów jest skutkiem, a nie przyczyną wprowadzenia jednego ze stanów nadzwyczajnych. Ja się z tą wypowiedzią Pana Premiera generalnie zgadzam.  Nie zgadzam się natomiast ze stanowiskiem, że obecnie w Polsce nie mamy sytuacji uzasadniającej wprowadzenie takiego stanu nadzwyczajnego – komentuje prezydent Truskolaski. I dodaje: Otóż - Panie Premierze - jak najbardziej mamy! Stan epidemii obowiązuje w Polsce od 20 marca br. i od tej daty wprowadzane są rozporządzeniami - a nie ustawami - coraz bardziej restrykcyjne rozwiązania ograniczające prawa i wolności obywatelskie.

Prezydent Białegostoku przypomina też, że od półtora miesiąca mamy w kraju stały wzrost zakażeń i zachorowań na COVID-19. Zamknięte są placówki oświatowe i urzędy, a gospodarka stoi prawie na krawędzi zapaści. Na tle takiej sytuacji trzeba widzieć wybory Prezydenta RP zaplanowane na 10 maja 2020 r. - Mam wrażenie, że bezwarunkowa wola przeprowadzenia tych wyborów jest jedynym motywem, dla którego stan nadzwyczajny, a dokładnie stan klęski żywiołowej, nie został jeszcze ogłoszony. Okazuje się zatem, że to chęć utrzymania władzy - za wszelką cenę - jest jedyną motywacją do przeprowadzenia wyborów, a nie chęć poszanowania Konstytucji, która w ostatnich latach była wielokrotnie łamana – mówi prezes Unii Metropolii Polskich.

Czytaj też: Braki w nowych przepisach mogą otwierać drogę do stwierdzenia nieważności wyborów

Lekceważone referenda i wybory samorządowe

W obecnej sytuacji rząd stara się ograniczyć skutki gospodarcze kryzysu wywołanego pandemią. Jednak robi to pomijając skutki, jakie niesie ona dla gospodarki komunalnej, a także ważnych aspektów życia społeczności lokalnych. Jako przykład organizacje podają lokalne referenda i wybory uzupełniające, które od dłuższego czasu są przesuwane na inne terminy lub w ogóle pomijane. W samym tylko kwietniu, zgodnie z kalendarzem Państwowej Komisji Wyborczej, powinny się odbyć aż  42 refe­renda lokalne i wybory.

Samorządowcy jako lekceważenie odbierają podejmowanie przez wojewodów decyzji o prze­sunięciu lub zawieszaniu wyborów lokalnych kilka dni przed wyzna­czoną datą, a wyborów burmistrzów Obrzycka i Aleksandrowa Kujawskiego zaledwie dwa dni przed terminem. Z kolei referendum w Żaganiu na razie ma się odbyć tak jak zaplanowano 26 kwietnia br., jednak już referenda w Tucz­nie i Pie­niężnie, które też miały się odbyć 26 kwietna br. zostały bezterminowo zawieszone. - Te przykłady obrazują panujący bałagan i chaos – czytamy w oświadczeniu.

Bezpieczeństwo i zdrowie najważniejsze

Wprowadzenie stanu klęski żywiołowej pozwoliłoby odsunąć w czasie wszystkie wybory i referenda i umożliwiło ich przeprowadzenie w bezpieczny dla zdrowia i życia sposób. Jak mówi art. 228 Konstytucji RP wybory nie mogą się odbywać podczas trwania stanu nadzwyczajnego i 90 dni po jego zakoń­cze­niu. Konstytucja zapewnia także odpowiednie przedłużenie kadencji wybieranego organu. Samorządowcy wskazują, że ustawa zasadnicza nie wiąże w żaden sposób organu, który zarządza ponownie dane wybory. Nakazuje tylko, że należy „zmierzać do jak najszybszego przywrócenia normalnego funkcjonowania państwa”.

- U nas na Pomorzu w tę niedzielę mają się odbyć wybory uzupełniające w dwóch gminach – Somonimie i Bobowie - co uważam za olbrzymi skandal i zagrożenie dla ludności. Zresztą pomimo protestu burmistrzów i wójtów dalej te „igrzyska śmierci” się odbywają. I nie mówimy tu o wyborach drogą korespondencyjną, tylko tradycyjnym głosowaniu. Według mnie chodzi tylko o udowodnienie, że da się przeprowadzić również wybory prezydenckie – mówi Jacek Karnowski, prezydent Sopotu i członek Zarządu ZMP.

Czytaj też: Prof. Izdebski: Procedura wyborów korespondencyjnych jest poza wszelkim trybem>>

Wybory przełożyć co najmniej na jesień

Jak zaznacza prezydent, sam proces oddania głosu jest końcowym etapem wyborów. Jednak wybory to przede wszystkim święto demokracji i kandydaci powinni mieć możliwość prezentowania swoich programów, możliwość kontaktowania się i przekonywania mieszkańców do swojej wizji. Tymczasem w obecnej sytuacji mieszkańcy praktycznie nie mogą wybrać między kandydatami ani ich programami. Nie ma w tej chwili możliwości wyjścia w otwartą przestrzeń, rozdawania ulotek, spotykania się z mieszkańcami, spotkań publicznych i dyskusji.

– Organizowanie wyborów dzisiaj jest to po prostu parodia demokracji – dodaje prezydent Karnowski i dodaje - Demokracja powinna być zawieszona z powodu pandemii na jak najkrótszy czas, ale nie może być tak, że ludzie nie mogą się kontaktować. Nie każdy ma Facebooka czy internet. Dlatego żadne wybory nie powinny się w tej chwili odbywać – ani lokalne, ani prezydenckie. Wszystko powinno być przełożone co najmniej na jesień.

Zmniejszenie groźby roszczeń

Konkluzją oświadczenia jest konieczność szybkiego wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, który de facto (ale nie de iure) trwa w Polsce już od jakiegoś czasu i o co od miesiąca apelują samorządowcy. Kolejnym argumentem za tym jest fakt, że taka decyzja pozwoliłaby na „znaczne zmniejszenie groźby skutków ewentualnych roszczeń osób i instytucji dotkniętych obecnymi ograniczeniami. Obecnie nie ma żadnych barier do zgłaszania roszczeń, natomiast wprowadzenie stanu nadzwyczajnego ograniczy­łoby zasadniczo ich potencjalny zakres i zwiększyło możliwą kontrolę podczas ich rozpatrywania" - uważają organizacje samorządowe.