Rząd chce zrzucić z siebie odpowiedzialność za nauczycielskie pensje. Odpowiadać będą za nie samorządy. To one mają decydować o wysokości zarobków oraz pensum, czyli obowiązkowej liczbie godzin, które musi przepracować nauczyciel.

Dziś pensja nauczycieli, zarówno zasadnicza, jak i dodatki, jest uśredniona. W ten sposób nauczyciele w całej Polsce zarabiają tyle samo. Nowy system ma dać dyrektorom szkół narzędzie do skutecznej motywacji swoich pracowników. To dyrektor będzie negocjował z nauczycielem wynagrodzenie i liczbę godzin pracy. Nowe rozwiązanie zrzuci z rządu odpowiedzialność za nauczycielskie pensje. Od tej pory odpowiadać będą za nie samorządy. A te będą musiały szukać oszczędności, bo subwencja oświatowa nie zwiększy się, a obecnie pokrywa tylko 40 – 60% kosztów funkcjonowania szkół. W efekcie w ubiegłym roku samorządy do pensji nauczycieli dopłaciły 250 mln zł. Na dodatek w najbliższych latach koszty te będą rosły. W przyszłym roku pensje nauczycieli wzrosną o 7%, a samorządy muszą utrzymywać pełną obsadę nauczycieli, nawet jeżeli w klasach uczy się po kilkoro lub kilkanaścioro dzieci. Obecnie nauczyciel dyplomowany zarabia 4502 zł, a stażysta 2447 zł brutto. Jest możliwe, że negocjacje pensji będą głównie oznaczać jej obniżanie lub podnoszenie pensum. Dlatego ten pomysł nie bardzo przypadł do gustu Związkowi Nauczycielstwa Polskiego.


Opracowanie: Anna Dudrewicz
Źródło: Gazeta Prawna, 30 listopada 2010 r.