"Kodeks postępowania administracyjnego nakazuje mi i nie pozostawia w tej sprawie żadnej uznaniowości, zajmowanie się każdą skargą, która wpływa do mojego urzędu. A jeżeli nie jestem kompetentny do rozpatrzenia tej skargi, to k.p.a. nakazuje mi skierowanie takiej skargi do organu, który jest właściwy do podjęcia działań wyjaśniających i rozpatrzenia skargi" – powiedział Kozłowski.
Wyjaśniając dziennikarzom, "dlaczego ta sprawa wyszła teraz", kiedy Guział organizuje referendum ws. odwołania prezydent miasta Hanny Gronkiewicz-Waltz, wojewoda powiedział, że ma obowiązek zająć się skargą wtedy, kiedy wpływa ona do urzędu - "bez względu na to, czy ktoś, kogo ta skarga dotyczy, organizuje w tym momencie referendum, czy też nie organizuje". A skarga wpłynęła 22 maja.
"Nie wolno mi tej skargi odłożyć do szuflady i zacząć zajmować się nią np. po przeprowadzeniu referendum" - podkreślił.
Wyjaśnił też, że nie mógł zbadać oświadczenia majątkowego burmistrza Ursynowa wcześniej, bo - po pierwsze - takich oświadczeń nie bada się z urzędu, po drugie - to nie wojewoda bada oświadczenia majątkowe burmistrzów dzielnic, a prezydent miasta.
"Do wojewody mazowieckiego oświadczenia majątkowe składają wszyscy wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast i starostowie, ale nie burmistrzowie dzielnic Warszawy, bo burmistrz dzielnicy Warszawy kieruje jednostką pomocniczą samorządu m.st. Warszawy" - wyjaśnił.
Kozłowski podkreślił też, że nie informował o całej sprawie mediów, które "powzięły ją z innego źródła". Dodał zarazem, że jego pismo do prezydent Warszawy nie może być i nie jest objęte klauzulą poufności.
Wojewoda poinformował, że tylko w tej kadencji samorządu wpłynęło do jego urzędu ponad 100 skarg w podobnych sprawach - dotyczących radnych, burmistrzów czy starostów. "Działania, jakie podjął w tej sprawie mój urząd jest dokładnie takie samo, jak działanie w każdej innej podobnej sprawie. I nie wolno mi działać inaczej" - zaznaczył.
"Stawianie mi zarzutu, że szukam haków, że podjąłem to działanie kierując się jakoby motywami politycznymi, to tak naprawdę próba upolitycznienia stanowiska wojewody. A ja nie mogę i nie wolno mi w tej sprawie kierować się innymi kryteriami niż tylko te, które wynikają wprost z przepisów prawa" - powiedział.
Wojewoda zaznaczył, że niezależnie od tego, że jest członkiem i politykiem Platformy Obywatelskiej, jako wojewodę obowiązuje go całkowita bezstronność i rzetelność.
"I będę o to dbał, bez względu na to, czy trafiłem akurat na kogoś, kto prowadzi akurat jakąś kampanię referendalną, polityczną czy inną. Nie można ode mnie domagać się, żebym zrezygnował z wykonywania swoich prawnych obowiązków tylko dlatego, że ktoś w danym momencie prowadzi jakieś polityczne działania. To dopiero byłby skandal i to dopiero byłoby upolitycznienie funkcji wojewody" - mówił Kozłowski.
W ubiegły wtorek Kozłowski skierował do prezydent Warszawy pismo "z prośbą o stosowne rozpatrzenie" skargi, która wpłynęła do jego urzędu. Autor skargi wskazał na możliwość złamania przez burmistrza Ursynowa przepisów zakazujących łączenia funkcji burmistrza z zasiadaniem we władzach spółki prawa handlowego.
W niedzielę Guział oświadczył, że 15 grudnia 2010 r., czyli dzień po objęciu funkcji burmistrza, zarząd spółki odwołał jego prokurę, a jednocześnie on sam złożył stosowną rezygnację. Podkreślił, że informację o tym fakcie "otrzymała urzędniczka prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz, odpowiedzialna za oświadczenia majątkowe".
"Niewyobrażalne w demokratycznym państwie prawa zaangażowanie przedstawiciela administracji rządowej, tj. wojewody mazowieckiego w zwalczanie inicjatorów demokratycznej akcji referendalnej (...) jest karygodne i musi podlegać ocenie przez premiera" - napisał Guział w swoim oświadczeniu.