Unijne regulacje dotyczące zamówień publicznych w sposób specjalny traktują usługi niepriorytetowe. Mowa tutaj o usługach takich jak szkolenia, usługi ochroniarskie czy też obsługa prawna, które mogą być udzielane z pominięciem zwykłych procedur. Jak czytamy w "DGP", znalazło to odbicie w polskich przepisach, które przez długi okres czasu zezwalały na zamawianie tych usług w trybie z wolnej ręki.
Jednak wolna ręka może być stosowana przy usługach niepriorytetowych, tylko w szczególnych sytuacjach, np. jeśli tryb konkurencyjny groziłby utratą pieniędzy.
Uchwalona przez Sejm lipcowa nowelizacja p.z.p. zmieniła przepisy tj. poniżej progów unijnych należy maksymalnie uprościć zamawianie usług niepriorytetowych. Przygotowano dla nich szczególną procedurę wskazaną w art. 5a p.z.p. Tańsze usługi niepriorytetowe zamawiano by właśnie w nowej, prostej procedurze a droższe, jak dotąd w zwykłej, ale gdyby zaszła nadzwyczajna potrzeba, to można by sięgać po wolną rękę.
Tyle tylko, że podczas prac skreślono art. 5 ust. 1a p.z.p., czyli ten, który dzisiaj przewiduje ułatwienia.
– Prawdopodobnie doszło do pewnego nieporozumienia. Niemniej jednak skutki tego będą takie, że gdy wartość zamówienia osiągnie próg unijny, to usługi niepriorytetowe zawsze będą musiały być udzielone w zwykłej procedurze. Nawet w szczególnych sytuacjach zamawiający nie będzie mógł udzielić ich z wolnej ręki, chyba że zostaną spełnione określone w art. 67 ustawy standardowe przesłanki, które na to zezwalają – wyjaśnia dr Włodzimierz Dzierżanowski, prezes Grupy Doradczej Sienna.
Konsekwencje tego co dalej będzie się działo z usługami o wartości równej progowi unijnemu i wyższej od niego, mogą być poważne zwłaszcza w przypadku projektów współfinansowanych ze środków UE w ramach kończącej się perspektywy finansowej.
– Przy wydawaniu zakontraktowanych już środków czas odgrywa coraz większą rolę. Zazwyczaj w umowach jest zastrzeżenie, że nie wolno tego robić z wolnej ręki, chyba że ustawa na to pozwala. Obowiązująca jeszcze rzeczywiście to dopuszcza i można byłoby wskazać ryzyko utraty dofinansowania jako powód udzielenia zamówienia z wolnej ręki. Po wejściu w życie zmian będzie to już niemożliwe – ocenia dr Włodzimierz Dzierżanowski.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna