„Sesję zwołałam na piątek na godz. 15. Jedynym punktem porządku obrad jest złożenie wniosku o odwołanie marszałka woj. podkarpackiego” – powiedziała Kubas-Hul.
Na piątkowej sesji nad wnioskiem może odbyć się dyskusja, ale odwołanie marszałka może nastąpić dopiero po upływie 30 dni. Wraz z marszałkiem automatycznie odwoływany jest cały zarząd województwa. Za odwołaniem musi głosować 3/5 ustawowego składu sejmiku, w przypadku sejmiku woj. podkarpackiego jest to 20 osób.
„Natomiast gdyby marszałek złożył rezygnację, to jej przyjęcie może nastąpić na najbliższej sesji, w naszym przypadku sesja zwyczajna zaplanowana została na 29 kwietnia. Natomiast na kolejnej sesji można byłoby dokonać wyboru marszałka i nowego zarządu” - dodała Kubas-Hul.
Do przyjęcia rezygnacji wystarczy 17 głosów w 33-osobowym sejmiku. Wniosek o zwołanie sesji nadzwyczajnej złożyli radni klubów PSL, PO i SLD, które w sejmiku tworzą koalicję. Do czasu wyboru nowych władz obowiązki pełni dotychczasowy zarząd.
Rezygnacji marszałka woj. podkarpackiego, członków zarządu oraz władz sejmiku zażądali liderzy podkarpackiego PiS.
„W związku z niespotykaną dotychczas skalą zarzutów korupcyjnych godzących w autorytet i powagę samorządu woj. podkarpackiego żądamy odwołania władz tego samorządu, współodpowiedzialnych za zaistniała sytuację. Odpowiedzialność polityczną ponoszą podkarpaccy liderzy PO, PSL i SLD, którzy byli założycielami tej skompromitowanej koalicji” - czytamy w wydanym w czwartek po południu stanowisku posłów PiS Stanisława Ożoga i Andrzeja Szlachty.
Ich zdaniem, oprócz marszałka i członków zarządu województwa rezygnację powinni także złożyć przewodnicząca sejmiku, wiceprzewodniczący oraz szefowie wszystkich komisji.
„Apelujemy do wszystkich radnych sejmiku woj. podkarpackiego, którzy kierują się troską o rozwój naszego województwa i zachowują w swojej działalności wysokie standardy etyczne o zdystansowanie się od tych kompromitujących zjawisk korupcyjnych i zerwania z odpowiedzialną za te działania koalicją PO, PSL i SLD” - napisali posłowie.
Jednocześnie zaapelowali do mieszkańców regionu o wspieranie działań przeciwko korupcji i walki z układem partyjnym, który - jak stwierdzili - dopuścił do skrajnego upartyjnienia i korupcji w samorządzie woj. podkarpackiego.
Także poseł Ruchu Palikota Dariusz Dziadzio zaapelował do marszałka województwa, aby sam podał się do dymisji. „(Ta decyzja) ograniczy nam wstydu i czasu związanego z procedurami odwołania marszałka. Apeluje do braci Elewarru (polityków PSL-PAP), aby odpuścili sobie walkę o fotel marszałka woj. podkarpackiego w związku z tym, że nie tylko nie potrafią rządzić, ale ich partia skażona jest korupcją i nepotyzmem” - powiedział Dziadzio w czwartek na konferencji prasowej przed gmachem urzędu marszałkowskiego w Rzeszowie.
Poseł dodał, że rozważy czy nie złożyć pisma do premiera o rozpatrzenie przez niego rozwiązania sejmiku woj. podkarpackiego. Jak zaznaczył, jest to prawnie możliwe. „Społeczeństwo widzi, co dzieje się w regionie, jak ta koalicja funkcjonuje, niech samo zdecyduje jakich chce reprezentantów w sejmiku” - powiedział Dziadzio.
Wicemarszałek woj. podkarpackiego Zygmunt Cholewiński, który zastępuje Mirosława K., podkreślił na konferencji prasowej, że samorząd funkcjonuje normalnie i realizuje wszystkie swoje zadania. Dodał, że jeden z zarzutów, jakie postawiła marszałkowi lubelska prokuratura nie znajduje odzwierciedlenia w dokumentach urzędu.
Chodzi o zarzut związany z funduszami unijnymi i dotyczy przyśpieszenia wypłat w sytuacji, gdy beneficjent nie złożył wszystkich wymaganych dokumentów. Według śledczych K. w zamian za 30 tys. zł miał pomóc w uzyskaniu pieniędzy z naruszeniem przepisów.
„Jest, jak sądzę pewne przekłamanie, jeśli chodzi o ten zarzut. Sprawdzaliśmy bardzo dokładnie i nie było żadnych pieniędzy wypłacanych bez stosownych dokumentów. Nie ma u nas w urzędzie informacji, żeby były wypłacone pieniądze temu akurat przedsiębiorcy bez stosownych i odpowiednich dokumentów” - powiedział Cholewiński.
Zaznaczył, że ten projekt, którego dotyczy zarzut, zostanie prawdopodobnie wycofany z certyfikacji - to ostatni etap zatwierdzania wydatków przed refundacją.
Wicemarszałek powiedział również, że w środę osoba z urzędu marszałkowskiego, za zgodną prokuratury, kontaktowała się z K., który podpisał niezbędne do funkcjonowania urzędu dokumenty.
Sławomir Miklicz (PO), członek zarządu województwa podkreślił na konferencji, że umowa koalicyjna została zawarta na cztery lata. „W ramach tej umowy zamierzamy zadania, które założyliśmy na początku kadencji, doprowadzić do końca” - dodał.
Według przewodniczącego klubu radnych PSL Mariusza Kawy na temat wyboru nowego marszałka, w koalicji są prowadzone rozmowy na różnych poziomach.
Pytany, czy nowy marszałek powinien być związany z PSL, zauważył, że zawarta 2,5 roku temu umowa koalicyjna była umową na okres kadencji, czyli na cztery lata, z personalnym wskazaniem pewnego podziału w układzie zarządu województwa. „Z tego co wiem, aktualnie wszystkie frakcje polityczne opowiedziały się za trwałością koalicji” - dodał.
Także zdaniem lidera SLD w regionie, posła Tomasza Kamińskiego „koalicja trwa i nie jest zagrożona”. Przypomniał, że jego ugrupowanie przyjęło uchwałę, w której podtrzymuje chęć dalszego trwania koalicji. „Myślę, że szefowie klubów spotkają się przed sesją i poczynią ustalenia. Nie martwię się o przyszłość koalicji” - zaznaczył.
Prokuratura w Lublinie przedstawiła we wtorek marszałkowi województwa podkarpackiego Mirosławowi K. (PSL) zarzuty korupcyjne. W środę sąd w Lublinie aresztował K. warunkowo na trzy miesiące. Jest on podejrzany o korupcję i płatną protekcję. K. będzie mógł opuścić areszt, jeśli do 8 maja złoży poręczenie majątkowe w kwocie 60 tys. zł. Według Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie K. miał w latach 2011-2012 przyjąć korzyści majątkowe o wartości od 1,5 tys. zł do 30 tys. zł.
13 lutego funkcjonariusze CBA weszli do urzędu marszałkowskiego w Rzeszowie, zabezpieczyli dokumentację dotyczącą unijnych dotacji przyznanych przez samorząd województwa w latach 2011-12. Szukali także dowodów na nieprawidłowości przy zatrudnianiu osób w urzędzie i w delegacjach służbowych.