Nyski bon na 500 zł, podobnie, jak w przypadku projektu rządowego, otrzymywały rodziny z dziećmi. Ze względu na ograniczony budżet radni zastrzegli jednak, że w ramach pierwszeństwa z bonu korzystać mogą dzieci, których rodzice są małżonkami, a dochody co najmniej jednego z nich pochodzą z pracy etatowej lub prowadzonej przez określony czas działalności gospodarczej. Zapisy te zaskarżyła Ewelina H., która samotnie wychowuje dzieci oraz Rzecznik Praw Obywatelskich.
Władze gminy tłumaczyły, że wprowadzając takie kryteria chciały wspierać rodziny pełne, zaradne życiowo, które nie mogą liczyć na inne formy wsparcia ze strony instytucji państwowych. Bon miał być także formą opieki nad rodziną rozumianą jako związek mężczyzny i kobiety, a przyjęte przez autorów uchwały kryteria odpowiadają lokalnym potrzebom.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Opolu, uchylając we wtorek w całości uchwałę radnych z Nysy uznał większość zarzutów przedstawionych przez RPO i Ewelinę H. Sędzia sprawozdawca Grażyna Jeżewska wskazała, że uchwała nie posiadała żadnego uzasadnienia, a burmistrz przedstawił je dopiero po wszczęciu przez sąd postępowania. Sąd uznał, że zgodnie z ustawą o świadczeniach rodzinnych, celem takich działań powinno być wspieranie dziecka lub osoby, która nie potrafi we własnym zakresie zaspokoić swoich podstawowych potrzeb. Zdaniem sądu, uchwała nie spełniała kryterium racjonalności.
Szukasz więcej informacji dotyczących samorządu?
Poznaj LEX Administracja >>
Zdobądź wiedzę, dzięki której Twoja praca stanie się łatwiejsza
"Trudno racjonalnie uzasadnić to, że wsparcia najbardziej potrzebują rodziny, których rodzice są w związku małżeńskim albo w stosunku pracy" - powiedziała sędzia Jeżewska.
Reprezentujący przed sądem gminę Nysa Marek Szydło oraz wspierający go z ramienia Fundacji Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris Olaf Szczypiński podkreślali, że przyjmując określone kryteria pierwszeństwa w uzyskiwaniu świadczeń z tytułu bonu, radni działali w granicach prawa i w interesie instytucji rodziny.
Zdaniem Eweliny H., przez zastrzeżenie, że na świadczenia będzie określona tylko pewna kwota z budżetu gminy, a pierwszeństwo korzystania z bonu mają osoby spełniające określone kryteria, rodziny w których z powodów losowych, takich jak śmierć jednego z rodziców, dziećmi zajmuje się jeden rodzic są jawnie dyskryminowane. Jej samej burmistrz Nysy dwukrotnie odmawiał wypłaty bonu.
Dodatkowo skarżąca wskazała, że autorzy uchwały gorzej traktują osoby pracujące na podstawie umów cywilnoprawnych niż te zatrudnione na etacie. Swoje zastrzeżenia do nyskiego bonu wniósł także Rzecznik Praw Obywatelskich, który podzielił uwagi Eweliny H., a dodatkowo zwrócił uwagę, że zasady przyznawania pieniędzy w ramach bonu są sprzeczne nie tylko z zapisami ustawy o świadczeniach rodzinnych, ale Konstytucją RP i Konwencją praw dziecka, której stroną jest państwo polskie.
"Rodzina to nie tylko małżonkowie. Rodzina to także rodzic i dziecko. Kryteria przyjęte przez gminę stoją w jaskrawej sprzeczności z zasadami konstytucji, a przez ich przyjęcie pomocy mogły być pozbawione dzieci z rodzin niepełnych lub rodzin wielodzietnych. Nie kwestionujemy prawa gminy do organizowania własnych form wspierania rodziny. Swoboda gminy nie jest jednak nieograniczona, a zadania samorządu są realizowane w granicach ustawy" - argumentował w imieniu RPO Grzegorz Heleniak.
Wyrok nie jest prawomocny. Po ogłoszeniu wyroku reprezentant gminy nie wykluczył złożenia kasacji. (PAP)