Ryszard Brejza, prezydent Inowrocławia, już zapowiedział, że w tej sprawie skieruje skargę do Komisji Europejskiej. Jego zdaniem Polska celowo nie wdraża postanowień dyrektywy 2014/24/UE ws. zamówień publicznych, która określa przypadki, gdy można skorzystać z in house. Dykrektywa stanowi, że jeżeli zamawiający kontroluje spółkę, której zamierza zlecić wykonanie usługi, może zrezygnować z postępowania przetargowego.
Konflikt o przetargi na śmieci coraz poważniejszy >>
– Weryfikowaliśmy to zagadnienie. Są różne opinie prawne w sprawie tej dyrektywy. Wynika z niej jedynie, że takie rozwiązanie (in house) jest dopuszczalne, ale nie obowiązkowe. Dlatego Polska w przypadku przetargów na odbiór śmieci nie musi go wprowadzać. Nie zmierzamy wycofywać się z kompromisu, który został zawarty kilka lat temu. On się sprawdza. Zaledwie kilkanaście gmin nie zastosowało się przepisów i nie przeprowadziło przetargu, zlecając to zadanie własnym przedsiębiorstwom – mówi Maciej Grabowski.
Jak czytamy w "DGP", minister uważa, że trzeba brać pod uwagę interesy przedsiębiorców, jak i władztwo samorządów w zakresie zarządzania gospodarką odpadami. Ponadto, ministerstwo analizowało, jakie rozwiązanie jest najkorzystniejsze dla rynku.
– Wprowadzenie in house mogłoby doprowadzić do podwyższeniu kosztów systemu, dlatego nie bierzemy tego pod uwagę – dodaje Grabowski.
Niepewny los przetargów na odbiór śmieci w świetle nowej dyrektywy >>
W konsekwencji Ryszard Brejza, wniosek w tej sprawie chce skierować do KE jeszcze w styczniu. Stoi bowiem na stanowisku, iż obowiązek przetargowy dla gmin w gospodarce odpadami jest niezgodny z prawem europejskim, czego efektem będzie pozbawieniem Polski środków unijnych na ochronę środowiska.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna