Kryzys imigracyjny na granicy polsko-białoruskiej został opanowany. Na granicy stanęła zapora. Rząd obiecywał, że po jej ukończeniu pomoże samorządom w usunięciu szkód w infrastrukturze drogowej, które spowodowały ciężkie pojazdy. Wiosną samorządy wstępnie szacowały, że naprawa dróg przy granicy będzie kosztować około 400 mln zł w województwie podlaskim i 137 mln zł w województwie lubelskim. Czekając na tę pomoc same, w miarę możliwości, zabrały się za doraźne poprawianie dróg. Pisaliśmy o tym w artykule: Kryzys migracyjny wygasa, a samorządy pytają, kto naprawi rozjeżdżone drogi>>

Samorządy zostały z problemem same

Kiedy w maju rozmawialiśmy z Krzysztofem Iwaniukiem, wójtem gminy Terespol, przewodniczącym Związku Gmin Wiejskich Rzeczypospolitej Polskiej, miał on nadzieję, że w Rządowym Fundusz Rozwoju Dróg zostanie wyodrębniona specjalna pula na naprawę zniszczonych dróg przygranicznych. Tak się nie stało.

Sprawdź też: Ofiarska Małgorzata, Ofiarski Zbigniew "Fundusz Dróg Samorządowych. Komentarz" >>>

Czytaj też: Uchwały rady gminy w sprawie zakazu ruchu pojazdów ciężkich >

Pod koniec lipca, wojewoda lubelski ogłosił nabór wniosków na zadania powiatowe i gminne na rok 2023 z Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg. Budżet na ten cel to ponad 256 mln zł. W tym połowę środków przeznaczono na drogi powiatowe, a drugą połowę na gminne. Tu akurat pieniędzy dla samorządów, które chciałyby remontować przygraniczne drogi by wystarczyło. Tyle że to pieniądze dla wszystkich samorządów.

Ponad 194 mln zł z Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg otrzymają na remonty i budowę nowych dróg samorządy z województwa podlaskiego. To kwota porównywalna do tej sprzed roku. I nawet nie połowa kwoty potrzebnej na remont dróg przygranicznych.

- Niestety, to prawda, że samorządy, którym wojskowy sprzęt zniszczył drogi przygraniczne zostały z problemem same. Wciąż mam nadzieję, że to się zmieni. Rozmawiałem z ministrem finansów. Proponował, żeby środki z rezerwy subwencji ogólnej przeznaczyć na remonty dróg przygranicznych, tyle, że podobno przeciwne są temu miasta – tłumaczy Krzysztof Iwaniuk. Przyznaje, że w zasadzie, innego pomysłu na to skąd wziąć pieniądze na remonty przygranicznych dróg, nie ma.

 

 

Na drogi z puli marszałka

Na początku czerwca, 28 gmin i 6 powiatów województwa podlaskiego znajdujących się w strefach przygranicznych wsparł pieniędzmi z budżetu województwa marszałek województwa podlaskiego. Gminy dostały po 62 tys. zł, a powiaty po 44 tys. zł. Te kwoty to kropla w morzu samorządowych potrzeb, ale marszałek dał, ile mógł.

Czytaj też: Pojęcie i charakter prawny dróg wewnętrznych. Rola gminy w zarządzaniu drogami wewnętrznymi >

18 km zniszczonych dróg gminnych, głównie gruntowych, ale też żwirowych i asfaltowych zostało zniszczonych w gminie Hajnówka. Na przełomie zimy i wiosny wiele rozjeżdżonych przez ciężki sprzęt wojskowy dróg było całkowicie nieprzejezdnych, gmina robiła co mogła, żeby je udrożnić.

 - Składaliśmy wniosek na 12 dróg. Otrzymaliśmy od marszałka 62 tys. zł na naprawę dróg żwirowych. Trzeba będzie znaleźć wykonawcę - tłumaczy teraz zastępca wójta Piotr Chilimoniuk. Na co dokładnie tych środków wystarczy, jeszcze nie oszacował.

Zniszczenia oszacowano za to w gminie Nurzec Stacja. Wynoszą około 1 mln zł.  Tyle trzeba pieniędzy, żeby naprawić drogi, które ciężkim sprzętem zniszczyło wojsko i wykonawca zapory na granicy.

Czytaj też: Specustawa ukraińska a zmiany w procedurach administracyjno-budowlanych w zakresie infrastruktury krytycznej >>>

- Te 62 tysiące to naprawdę mało. Podzielić to na 3 sołectwa, w których zostały zniszczone drogi, to na niewiele wystarczy. Teraz nie jest jeszcze tak źle, ale idzie jesień, zaczną się deszcze, ludzie będą mieli problem, żeby zwieźć z pól wykopane ziemniaki. I mieszkańcy nie będą chcieli słuchać tłumaczeń, że jest trudna sytuacja w kraju, że na Ukrainie trwa wojna. Będzie ich interesować tylko to jak zawieźć dzieci do szkoły, dojechać do lekarza, czy wezwać karetkę, gdyby była taka potrzeba – tłumaczy Piotr Jaszczuk, wójt gminy Nurzec Stacja. Podkreśla, że samorządy wciąż czekają na rządową pomoc. Wójt ma jeszcze jeden problem. Ponad dwa tygodnie temu spotkał się z przedstawicielami firmy Budimex – wykonawcy zapory. Wspólnie sporządzili protokół szkód, jakie spowodował sprzęt Budimexu i napraw, jakie ta firma zobowiązuje się w związku z tym wykonać. - Ten protokół mieli mi po podpisaniu odesłać następnego dnia, a nie otrzymałem go do tej pory – mówi wójt Jaszczuk.

 

Gminy mogą remontować z puli ogólnej

W gminie Kodeń (woj. lubelskie) wojsko zniszczyło ok. 20 km dróg gminnych, głównie gruntowych i szutrowych. Kiedy wiosną rozmawialiśmy z Jerzym Trociem, wójtem gminy Kodeń narzekał, że wojsko próbuje coś robić, ale nie ma odpowiedniego sprzętu. Zamiast równiarek używa fadromów, a te robią koryta. Kiedy pada deszcz woda nie spływa i powstaje jeszcze większe błoto. Podkreślał, że ma nadzieję, że na naprawę dróg gmina dostanie jakieś pieniądze.

To, że pieniądze na naprawę dróg wciąż by się przydały przyznaje Mariusz Zańko, sekretarz gminy Kodeń, ale podkreśla, że sporo dróg naprawiono już systemem gospodarczym, a wojsko postarało się o równiarkę. Dodaje, że gmina dostała aż 13 mln zł na budowę dróg z Polskiego Ładu. Wprawdzie nie tych gruntowych przy granicy, ale dostała. Sekretarz Zańko zdaje sobie sprawę z tego, że są teraz w kraju większe problemy niż zniszczone gminne przygraniczne drogi, bo to przecież inflacja, wojna na Ukrainie. - Dla mieszkańców drogi są najważniejsze, ale trzeba też rozumieć szerszy horyzont – zaznacza Zańko.
Gmina Narewka podpisała porozumienie z firmą Budimex, która miała zająć się naprawą dróg po ukończeniu budowy zapory. Od początku przedstawiciele Budimexu na bieżąco wykonywali drobne naprawy. Drogi gruntowe, po zgłoszeniach mieszkańców, naprawiało też wojsko.

Czytaj też: Uzgodnienia rozwiązań drogowych z zarządcą dróg >

- Spory między wojskiem i Budimexem owszem były kto i co w jakim zakresie zniszczył drogi, ale jakoś ostatecznie dochodzili do porozumienia. Mam nadzieję, że tak już będzie do końca – mówi Łukasz Zasim, zastępca wójta gminy Narewka. I dodaje, że Budimex jeszcze na terenie gminy działa. Dopiero pod koniec sierpnia opuści bazę w której składuje materiały. W międzyczasie odbudowuje drogi, tam, gdzie zostały one zniszczone.

- Ale nie można wszystkiego zrzucać na Budimex, bo były takie drogi, którymi jeździły ich ciężarówki i pojazdy wojskowe, ale też i takie z których korzystało wyłącznie wojsko. Oszacowaliśmy, że aby przywrócić drogi do stanu pierwotnego potrzebujemy około 13 mln zł. Politycy do nas przyjeżdżali, oglądali, zapewniali… a na razie dostaliśmy tylko 62 tys. zł od marszałka. Niewiele za te pieniądze można zrobić. Metr sześcienny żwiru kosztuje teraz 70 zł netto – podsumowuje Łukasz Zasim. Tak jak i inni podlascy samorządowcy czeka na rządowe wsparcie, które obiecywał im premier Mateusz Morawiecki podczas spotkania jesienią ubiegłego roku w Krynkach.

Czytaj też: Opodatkowanie podatkiem od towarów i usług kontraktów drogowych typu utrzymaj standard oraz wywołaniowego - objaśnienia Ministerstwa Finansów z dnia 26 stycznia 2021 r. >

Służby zepsuły, rząd powinien naprawić

Do pomysłu przeznaczenia pieniędzy z rezerwy subwencji ogólnej na remonty przygranicznych dróg odniósł się Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.

- Pieniądze na remont dróg wzdłuż granicy z Białorusią są potrzebne, ale kto zniszczył te drogi? Zniszczyły je służby. Ta rezerwa, w której jest około 60 mln zł, nie załatwi problemu. To jest nasza rezerwa z subwencji ogólnej. Czyli wszystkie samorządy mają swoją rezerwę na swoje zadania. Z tej rezerwy korzystały w ostatnich latach głównie powiaty przeznaczając ją na urzędy pracy i potrzeby niedoszacowanych DPS-ów. Te pieniądze nigdy nie były przeznaczane na drogi publiczne. Dlaczego my mamy za nasze samorządowe pieniądze reperować drogi, które zniszczyło wojsko, straż graniczna i policja? Minister finansów z ministrem do spraw służb powinien znaleźć na to środki – podkreśla Marek Wójcik.