Akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego w Łomży. Jak poinformowała w czwartek prokuratura, chodzi przede wszystkim o niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień przy gospodarowaniu nieruchomościami gminy; konkretnie o oddanie w najem, a potem w użytkowanie wieczyste nieruchomości przy ul. Poligonowej, stanowiącej własność samorządu.
Prokuratura zakwalifikowała to jako dwa tzw. przestępstwa urzędnicze, popełnione w 2005 i 2007 roku. Uważa, że było to działanie niezgodne z prawem i na szkodę miasta, a także "przysporzenie korzyści majątkowej innej osobie".
Jesienią 2009 roku, gdy stawiano mu zarzuty, Jerzy B. mówił PAP, iż sprawa dotyczy działki, gdzie inwestor z Zachodniopomorskiego zbudował zakład produkujący zaprawy budowlane i kleje. Zatrudnienie znalazło tam wówczas ponad 30 osób. To działka o powierzchni około 11 tys. metrów kwadratowych.
Mówił, że początkowo teren ten był wynajmowany inwestorowi na okres 11 lat. "To była dzika działka, tam nic nie było. Inwestor w dwa lata wybudował tam zakład" - tłumaczył wówczas Jerzy B. Wartość tej inwestycji wyniosła około 1,1 mln zł.
Powiedział, że gdy inwestor zaczął czerpać dochody z inwestycji, umowę najmu zamieniono na umowę dzierżawy. Potem inwestor chciał nabyć tę działkę w drodze przetargu nieograniczonego. Jerzy B. zapewnił, że wszystko odbywało się zgodnie z procedurami, występował w tej sprawie do radnych. Inwestor przejął teren w wieczyste użytkowanie na 99 lat za cenę w operacie szacunkowym dla tej nieruchomości - ponad 400 tys. zł. Inwestor zapłacił 25 proc. tej kwoty, reszta opłat jest rozłożona w ratach rocznych.
Zastępcy prezydenta Marcinowi S. zarzucono nie tylko przestępstwa urzędnicze, ale również oszustwo, bo - według prokuratury - miał on "doprowadzić inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia mieniem".
Według prokuratury zaniechał on zakupu przez miasto udziałów w działkach od ich właścicielki, wiedząc, że objęte są one postępowaniem scaleniowym i w planie zagospodarowania przestrzennego przeznaczone na cele publiczne.
Prokuratura zarzuca Marcinowi S., iż nakłonił pracownika łomżyńskiego magistratu do podrobienia podpisu na dokumentach do wydania zaświadczenia o przeznaczeniu tych działek i "działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej", doprowadził 86-letnią kobietę do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Chodziło o to, że udziały w siedmiu działkach kupił jako osoba prywatna, płacąc za nie 23 tys. zł, gdy - według śledczych - były warte 107 tys. zł.
Marcinowi S. zarzucono także, że w latach 2005-2009 ośmiokrotne złożył pisemne fałszywe oświadczenia majątkowe. Także on do zarzutów nie przyznaje się.
W sprawie oskarżono też dwóch miejskich urzędników.
W 2009 roku obaj samorządowcy zostali zatrzymani na wniosek prokuratury, po czym postawiono im zarzuty. W tym roku wystąpili do sądu o odszkodowanie za niesłuszne zatrzymanie. Jerzemu B. sąd zasądził 1,5 tys. zł, Marcinowi S. - 2 tys. zł. Sąd uzasadnił, iż akcja policji wobec nich była nieuprawniona, bo nie było powodów, by ich zatrzymywać i doprowadzać do prokuratury, skoro nie byli wcześniej w żaden sposób wzywani do stawiennictwa na przesłuchanie.
W wyborach samorządowych 2010 roku Jerzy B. stracił stanowisko prezydenta Łomży, a w związku z tym i Marcin S. przestał być jego zastępcą. (PAP)
rof/ itm/