W czerwcu br. urzędnicy z Gdańska, testowali dwa auta elektryczne marki Nissan Leaf o wartości właśnie 126 tys. zł sztuka. Auta pracownikom ratusza użyczyła grupa Energa. Magdalena Kuczyńska z UM tłumaczyła wtedy, że urzędnicy chcą jedynie przetestować samochody, by jak najlepiej przygotować się do planowanego przetargu.
Jak pisze "Wirtualna Polska", auta musiały przejść zadowalające testy, ponieważ prezydent Gdańska upoważnił Mieczysława Kotłowskiego dyrektora Zarządu Dróg i Zieleni do zakupu czterech fabrycznie nowych samochodów o napędzie w 100 proc. elektrycznym za łączną kwotę 514 tys. zł. W efekcie, łatwo przeliczyć, że cena za jeden pojazd wynosi ponad 128 ty. zł. Wydaje się jednak, że cena przetargu jest zawyżona o około 30 proc.
Dla przykładu, porównując ceny aut podobnych do testowanego Nissana Leaf, wychodzi, że można kupić podobne auto za ok. 100 tysięcy złotych albo taniej jak np. Fiata Pandę za 84 tys. zł. Udziałem w przetargu będzie zainteresowanych pewnie kilku przedsiębiorców, jednak cały czas wątpliwości budzi cena auta zbliżona do testowanego modelu.
Niewątpliwą zaletą aut elektrycznych jest koszt ich eksploatacji. Na przejechanie 100 kilometrów potrzebne jest bowiem 7 złotych. Jednak w przypadku samochodów, które kosztują w granicach 130 tys. zł, trudno mówić o ekonomiczności.
Źródło: www.wp.pl