Nowelizacja systemu zamówień publicznych zakłada koniec dyktatu najniższej ceny. Zdaniem Wojciecha Hartunga, cel sam może i jest słuszny, jednak należy wyjaśnić kilka wątpliwości związanych z tą zmianą.
– Stosowanie pozacenowych kryteriów może być w części przypadków zasadne i celowe, powinno być jednak wynikiem przemyślanego w sposób kompleksowy przygotowania postępowania, w tym odpowiedniego ukształtowania opisu przedmiotu zamówienia, warunków udziału w postępowaniu, zapisów umowy o zamówienie publiczne oraz właśnie kryteriów oceny ofert – mówi w rozmowie z portalem „RynekInfrastruktury.pl” Hartung.
– Samo wymuszenie stosowania kryteriów pozacenowych nie przyniesie oczekiwanych rezultatów. W wielu przypadkach może się okazać sztucznym zabiegiem mającym na celu tylko i wyłącznie zadośćuczynienie ustawie – dodaje.
Ekspert podnosi również kwestię zmiany dotyczącej prób zdefiniowana rażąco niskiej ceny.
– W tym przypadku również nie tworzy się zachęty dla zamawiających, np. do wprowadzania własnych wzorów lub formuł matematycznych wskazujących na rażąco niską cenę, które przecież mogą się różnić w zależności od sektora i przedmiotu zamówienia – zauważa Hartung.
Jednocześnie nadmienia, że ustawodawca ustala jeden wspólny dla wszystkich postępowań i zamawiających próg 30 proc. odchylenia od ceny szacunkowej zamówienia lub średniej arytmetycznej złożonych ofert.
W ocenie eksperta, przy badaniu rażąco niskiej ceny należałoby raczej brać pod uwagę oferty niepodlegające odrzuceniu, a nie wszystkie złożone.
Źródło: www.rynekinfrastruktury.pl