"Gdy mam do wyboru: pozwolić, by Hanna Gronkiewicz-Waltz - z wiszącym nad jej głową mieczem Damoklesa - dalej tak aktywnie, jak w ostatnich tygodniach działała, czy sprawić, by na rok przyszedł jakiś nowy prezydent, który nie ma doświadczenia i przez ten rok będzie się szykował do kolejnej kampanii wyborczej, to z powodów czysto pragmatycznych wybieram niepójście na referendum, bo ten rok z mojego punktu widzenia dla warszawiaków i warszawianek byłby czasem zmarnowanym" - tłumaczyła swoją decyzję na konferencji w Sejmie Nowicka.
Dlatego też - jak oświadczyła - "niejako wbrew sobie i wbrew rozmaitym środowiskom", z którymi współpracuje, nie pójdzie na niedzielne referendum. Zaznaczyła też, że od początku kadencji Gronkiewicz-Waltz bardzo krytycznie ocenia jej prezydenturę. Skrytykowała m.in. politykę urzędu miasta wobec najuboższych warszawiaków, którym grozi eksmisja, wycinkę drzew w Ogrodzie Krasińskich i odebranie przez miasto lokalu Krytyce Politycznej.
Podkreśliła, że nie będzie nakłaniać mieszkańców stolicy do bojkotowania referendum, ale apeluje do nich, by kierowali się ewentualnymi konsekwencjami odwołania obecnej prezydent Warszawy.
Zdaniem Nowickiej, "referendum już wygrało", bo Gronkiewicz-Waltz, walcząc o głosy warszawiaków "przeobraziła się jak Feniks z popiołów" i "stała się osobą niezwykle wrażliwą na troski mieszkańców, zaczęła się z nimi komunikować i jeździć metrem". "I powiem, że taka Hanna Gronkiewicz-Waltz, odmieniona, to zupełnie inna prezydent niż ta poprzednia" - zaznaczyła.
W środę premier Donald Tusk i sama prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz zaapelowali do warszawiaków o nieuczestniczenie w referendum ws. jej odwołania.
Referendum w sprawie odwołania Gronkiewicz-Waltz, odbędzie się w najbliższą niedzielę, będzie ważne, jeśli do urn wyborczych pójdzie 3/5 wyborców, którzy uczestniczyli w wyborach prezydenta Warszawy w 2010 roku, czyli co najmniej 389 430 osób. Gdyby niedzielne głosowanie okazało się prawnie wiążące, prezydent zostanie pozbawiona stanowiska, jeśli za jej odwołaniem opowie się większość głosujących.