MSWiA nie podpisuje od trzech tygodni umowy z UKE, dzięki której powstać miał punkt doradzający gminom i powiatom, jak inwestować w rozwój szybkiego Internetu. Interpelację w tej sprawie napisał do szefa MSWiA poseł PO Antoni Mężydło.
Resort spraw wewnętrznych od trzech tygodni nie podpisuje umowy z Urzędem Komunikacji Elektronicznej. Przez to przy UKE nie powstanie punkt doradzający gminom i powiatom, jak inwestować w Internet. Eksperci są zgodni: bez przewodnika, który przeprowadzi je przez gąszcz przepisów, samorządy inwestować nie będą. Dowód? Przez ostatnie trzy lata samorządy wykorzystały tylko kilkanaście procent środków przeznaczonych na internetowe inwestycje. To oznacza, że niemal 1,5 mld euro przeznaczone na rozwój Internetu w Polsce może się zmarnować. To kiepska wiadomość dla kraju, w którym szybki dostęp do globalnej sieci ma zaledwie 13,5% obywateli - gorzej w Unii mają tylko Rumunii i Bułgarzy. MSWiA prosi za to Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, by istotną część pieniędzy przeznaczonych na stworzenie punktu doradczego przekazać na system ostrzegania przed powodziami. Taki system też powinien powstać, i to już dawno, po powodzi z 1997 r. Nie powinno się to jednak odbywać kosztem rozwoju szybkiego Internetu. Bez tego Polska nie wejdzie do ligi krajów nowoczesnych, a obietnice Donalda Tuska, że pozostawi po sobie Polskę cyfrową, pozostaną tylko obietnicami.
Opracowanie: Anna Dudrewicz.
Źródło: Gazeta Wyborcza z dnia 24 czerwca 2010 r.