Rozmowa z dr. Jerzym Gradem, nauczycielem akademickim, długoletnim kuratorem oświaty.


Nauczyciele od dawna przekonują, że nakłada się na nich zbyt dużo obowiązków. Tak jest istotnie?

Można by się z tym zgodzić. Nauczyciele mają dużo pracy ponieważ władze oświatowe, nadzór pedagogiczny, ale również organy prowadzące szkoły nakładają na nich bardzo dużo obowiązków biurokratycznych, które przysłaniają oczywiste problemy, z jakimi nauczyciel boryka się na co dzień. Mają więc w jakimś sensie rację. Nie można się jednak zgodzić z tym, że brakuje im argumentów, zwłaszcza prawnych, których mogliby użyć do rozwiązania niektórych problemów. Myślę nie tyle o problemach dydaktycznych, bo tu polska szkoła jest bardzo dobra, co wykazują różne rankingi plasujące naszą oświatę w międzynarodowej czołówce. Z moich doświadczeń, praktyki oraz spotkań z nauczycielami wynika, że najgorzej szkoła radzi sobie z problemami wychowawczymi.

Zwłaszcza gimnazja mają pod tym względem złą opinię.

Rzeczywiście, w zaniżaniu dyscypliny przodują gimnazja. Reforma oświaty spowodowała, że młodzież już w wieku trzynastu lat zmienia zupełnie swoje środowisko, często wyprowadzając się do innej miejscowości, a nawet i gminy. Wtedy często dochodzi do bolesnego zderzenia z paradorosłością, zwłaszcza w kontekście spotkań z kolegami piętnasto-, szesnastoletnimi.

Jak to zmienić?

Problem w tym, że polskie uczelnie nie przygotowują nauczycieli do rozwiązywania tych problemów. Należałoby więc w pierwszej kolejności edukować nauczycieli. Kładziemy nacisk na indywidualizację nauczania, co jest oczywiste, zapominamy natomiast o wychowaniu. Trzeba zatem pokazywać dobre praktyki w tym zakresie, mówić na spotkaniach z nauczycielami na temat zobowiązań dydaktycznych, ale również obowiązków wychowawczych. 

W szkole na przykład narzekamy na brak poczucia odpowiedzialności prawnej uczniów i rodziców. Tymczasem w polskiej edukacji nauczyciele mają często mocne argumenty wychowawcze, z których nie zdają sobie sprawy. Młody człowiek od 13 roku życia, zgodnie z kodeksem cywilnym, ponosi odpowiedzialność prawną. W ograniczonym zakresie, ale jednak. Nauczyciel z kolei ma ochronę prawną taką, jak funkcjonariusz publiczny. Jeśli więc nauczyciel będzie miał świadomość, że nie jest bezbronny wobec uczniów, oni natomiast zrozumieją, że wcale nie są tak bezkarni, jak im się wydawało, problemy wychowawcze można byłoby z pewnością ograniczyć. Podczas spotkań z uczniami i rodzicami często widzę w ich oczach, że z taką informacją spotykają się po raz pierwszy. Są zaskoczeni, że ich syn może ponosić odpowiedzialność karną za czyny, które często – w mniemaniu rodzica – powinny być traktowane jako głupie dowcipy.

Kiedy jednak nauczyciele mają wychowywać uczniów, skoro nie mają na to czasu?

Indywidualizacja pracy z uczniem to nie tylko indywidualizacja samego programu nauczania, to również proces docierania do młodego człowieka z treściami wychowawczymi, prawnymi, etycznymi. Do tego konieczna jest nić porozumienia między nauczycielem a uczniem. Nauczyciel, jeżeli będzie miał autorytet, będzie miał też szacunek. Jeżeli będzie miał szacunek, to zniknie połowa problemów.

Może zatem należałoby przemodelować cały system przygotowania nauczycieli do pracy?

Takie głosy pojawiały się już wtedy, gdy minister Handke zapowiadał reformę oświaty. Na pewno należałoby dokładniej przyjrzeć się szkolnictwu wyższemu, jak przygotowuje nauczycieli do zawodu. Ale propozycja taka spotyka się z oburzeniem nauczycieli szkół wyższych. Trudno polemizować z argumentami, że od tego czasu w szkołach wyższych sporo zrobiono w tym zakresie. Przykładowo na kierunkach pedagogicznych obowiązują minima programowe. Ciągle jednak na uczelniach kładzie się za mały nacisk na metodykę nauczania i rozwiązywanie realnych problemów, które występują w polskiej oświacie. 
W pościgu reformy oświaty za awansem zawodowym popadliśmy w straszną biurokratyzację. To nie zachęca do dawania z siebie więcej. Tymczasem nauczyciele muszą wierzyć w to, że to co robią, to ich misja. Jeżeli nauczyciel uwierzy, że jest potrzebny młodzieży i nie ograniczy się do tych „hasłowych” 18 godzin, tylko da coś więcej od siebie, indywidualnie podejdzie do ucznia, to taka postawa przyniesie pozytywne efekty. 
Istotne jest również, by ocena z wychowania nie była oceną punktową. Bardzo ważna w tym względzie jest samoocena ucznia, opinia rodziców. Sam uczeń najlepiej siebie oceni. Powinniśmy notę z zachowania jak najbardziej humanizować. Jestem pod tym względem bardzo zbudowany pracą nauczycieli w małych miejscowościach. Jest tam zdecydowanie mniej problemów wychowawczych, zwłaszcza kiedy uczeń jest do dyspozycji szkoły do 15 roku życia. Natomiast przeniesienie dawnego siódmoklasisty do gimnazjum w dużej miejscowości powoduje, że uczeń staje się anonimowy. 

Spotykam się z nauczycielami i radami pedagogicznymi w całej Polsce. Okazuje się, że ten trudny temat o etyce nauczycieli i odpowiedzialności prawnej spotyka się z dużym zainteresowaniem. Utwierdza mnie to w przekonaniu, że warto o tym mówić. To przynosi satysfakcję.

Pewnie dlatego, że jak mówią nauczycie, którzy spotkali się z Panem, omawia Pan konkretne przypadki, które się wydarzyły w szkołach z propozycją, jak powinno się je rozwiązać. Podobnie będzie podczas tegorocznej konferencji EDU Trendy?

Tak właśnie. Z tak ważnej konferencji dyrektorzy i pedagodzy powinni wynieść konkretne rozwiązania konkretnych problemów, które ich nurtują.

Rozmawiał: Włodzimierz Kaleta, p.o. naczelnego miesięcznika "Dyrektor Szkoły".

EDU Trendy 2012 to najważniejsze spotkanie profesjonalistów edukacyjnych oraz osób szukających rozwiązań poprawiających jakość i efektywność systemu oświaty. 
Jego organizatorami są Wolters Kluwer Polska, wydawca czasopisma 
"Dyrektor Szkoły", i firma redNet Media. Impreza odbędzie się w dniach 27-28 września 2012 r. w warszawskim Pałacu Kultury i Nauki. Pełne informacje oraz formularz zapisów dostępne tutaj>>