Statystyczny warszawiak płaci około 4,9 tys. zł rocznie na utrzymanie miasta, najwięcej w kraju. Inne miasta starają się zwiększać dochody, podnosząc m.in. ceny usług oraz opłaty. Pole do podwyżek powoli się jednak wyczerpuje.

Samorządy zwiększają dochody, na które mają bezpośredni wpływ. Może to być dotkliwe dla mieszkańców, bo zwykle oznacza wzrost cen różnych usług. W Białymstoku w tym roku, w porównaniu z ubiegłym, mają się zwiększyć wpływy z biletów komunikacji miejskiej i opłaty za wieczyste użytkowanie. Szczecin zastanawia się nad zwiększeniem stawek czynszu i opłat za bilety tramwajowe. Cen jednak nie można podnosić w nieskończoność. Dlatego każde z miast stara się zwiększać też dochody, na które nie ma bezpośredniego wpływu – choćby z podatków dochodowych czy przysługujących im części opłat (np. od czynności cywilnoprawnych). Miasta próbują także zwiększać atrakcyjność dla inwestorów, którzy tworzą miejsca pracy. Białystok tworzy np. specjalną strefę ekonomiczną. Inwestycje własne, które w 2011 r. stanowić będą 26% wydatków, przyczyniają się do wzrostu lokalnego PKB. Generuje to dodatkowe wpływy z podatków i transakcji na rynku nieruchomości.

Opracowanie: Anna Dudrewicz
Źródło: Rzeczpospolita, 10 stycznia 2011 r.